Szef TVP Sport: nie zmieniam zdania, stać nas na wyjście z grupy [NASZE WIDEO]

2024-06-20 18:09 aktualizacja: 2024-06-21, 06:53
Trening polskich piłkarzy w Hanowerze. Fot. PAP/Leszek Szymański
Trening polskich piłkarzy w Hanowerze. Fot. PAP/Leszek Szymański
Jakub Kwiatkowski, który przez wiele lat był w środku reprezentacji Polski, teraz pracuje przy Euro 2024 jako szef TVP Sport. Z piłkarzami wciąż ma jednak świetny kontakt. "Przed turniejem mówiłem, że stać ich na wyjście z grupy. Mimo porażki z Holandią nie zmieniam zdania" – powiedział PAP.

Kwiatkowski przez wiele lat pełnił funkcję rzecznika prasowego PZPN i reprezentacji Polski, a po mundialu 2018 w Rosji został również team menedżerem, czyli w praktyce dyrektorem kadry narodowej. Z federacją rozstał się w grudniu 2023 roku. 

Teraz, jako szef TVP Sport, pracuje przy mistrzostwach Europy w innej roli, ale piłkarze o nim nie zapomnieli. Przed treningiem kadry w Hanowerze podchodzili do niego, ściskali serdecznie, a wielu z nich wymieniło z Kwiatkowskim po kilka zdań.

"Spędziłem z kadrą część mojego życia. Oczywiście w ciągu tych 11 lat różni piłkarze się przez nią przewinęli, ale praktycznie z każdym zawodnikiem obecnym tu, w Hanowerze, może z wyjątkiem Kacpra Urbańskiego, spotkałem się w przeszłości w kadrze. To miłe, że zawodnicy podchodzą, witają się. Ja mam bardzo dobre wspomnienia związane z nimi, a skoro tak serdecznie się witali, to myślę, że im też się dobrze ze mną współpracowało. Ale oczywiście nie jestem tutaj dlatego, żeby +przybijać piątki+" – podkreślił.

Znajomość byłego rzecznika i team menedżera kadry z piłkarzami nie ogranicza się tylko do wymiany pozdrowień.

"Cały czas jestem blisko tej drużyny, mamy stały kontakt. Tak jak wspomniałem, znam dobrze tych piłkarzy, niektórych kilkanaście lat. Czasami wymieniamy się wiadomości tekstowymi. Po meczu z Holandią było podobnie, dzieliliśmy się spostrzeżeniami z tego meczu i uwagami na kolejne. Nie ukrywam, że to pomaga również w mojej aktualnej pracy" – dodał.

Kwiatkowski przeżył różne chwile z kadrą w wielkich turniejach. Od tych miłych, gdy w 2016 podopieczni Adama Nawałki dotarli do ćwierćfinału mistrzostw Europy, do najbardziej przykrych, gdy biało-czerwoni nie potrafili wyjść z grupy, jak na mundialu 2018 i ME 2021. Jak będzie teraz?

"Od początku było wiadomo, że mamy bardzo wymagającą grupę, z której trudno awansować do fazy pucharowej. Bardzo żałuję, że z Holandią nie udało się zdobyć choćby punktu, a było blisko. Drużyna pokazała serce, walkę. Myślę, że przeważyła indywidualna jakość rywali. Teraz przed nami kluczowy mecz z Austrią, która pechowo przegrała z Francją. Też duże wyzwanie, ale ja przed turniejem mówiłem, że wierzę w drużynę i stać ją na awans do fazy pucharowej. Mimo porażki nie zmieniam zdania" – zaznaczył.

"Oczywiście margines błędu został ograniczony do minimum. W piątek musi być zwycięstwo, bo jeśli zremisujemy, to na koniec, w meczu z Francuzami, skala wyzwani ogromnie wzrośnie" – dopowiedział.

Czy ta drużyna jest silniejsza niż w 2021 roku na Euro i w 2022 na mundialu w Katarze?

"Ja bym tego tak nie określał. Trzy lata temu mieliśmy dość silny zespół i teraz ta drużyna też jest mocna. Czasami nasza ocena zależy od pojedynczych meczów. Trzy lata temu zaczęliśmy turniej bardzo źle, przegraliśmy ze Słowacją 1:2, choć tak naprawdę powinniśmy wysoko wygrać. Pechowo stracona bramka, później czerwona kartka..." - przypomniał. 

"Piłka nożna jest takim sportem, że nawet jedno wydarzenie może wywrócić wszystko do góry nogami. Później zagraliśmy świetny mecz z Hiszpanią (1:1 - PAP) i dobry ze Szwecją, ale w tym ostatnim znów błędy indywidualne sprawiły, że musieliśmy gonić wynik. Ostatecznie przegraliśmy 2:3. Wtedy na pewno dobrze była oceniana gra biało-czerwonych" – nadmienił.

Jak zaznaczył, w Katarze było inaczej.

"Kibice może często narzekali na styl gry, ale drużyna była skuteczna. Osiągnęła swój cel, wyszła z grupy. Teraz, w meczu z Holandią, styl się podobał, ale przegraliśmy. Moim zdaniem najważniejszy, mimo wszystko, jest dorobek punktowy. Każdy piłkarz woli zagrać brzydko, ale mieć punkty, niż przegrać po ładnej grze" – dodał.

Teraz Kwiatkowski pracuje przy mistrzostwach Europy w zupełnie nowej roli. Od kilku miesięcy jest dyrektorem TVP Sport, a telewizja publiczna ma prawa do pokazywania turnieju.

"To na pewno duży projekt i duże wyzwanie. Dla mnie ciekawie jest zobaczyć turniej z drugiej strony, bo z perspektywy drużyny to zupełnie inaczej wygląda. Na razie jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak +opakowaliśmy+ turniej w Telewizji Polskiej. Z tego, jak prezentują się nasze studia i co mówią nasi goście. Mamy bardzo dobre wyniki oglądalności. Mecz z Holandią, jeśli skumulujemy wszystko - +Jedynkę+, TVP Sport i transmisję internetową - to ponad 9,1 milionów widzów. Sam TVP Sport również notuje rekordowe wyniki oglądalności" – pochwalił się szef sportu w TVP.

Podkreślił, że bardzo się cieszy, iż udało mu się porozumieć "z tak znakomitymi ekspertami jak Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek i Łukasz Fabiański".

Dodał, że to nie koniec niespodzianek, jeśli chodzi o gości.

"Teraz udało się, niemal na ostatnią chwilę, zaprosić do naszego piątkowego studia Arkadiusza Milika, który z powodu kontuzji nie może wystąpić na Euro 2024. On też będzie z nami w Berlinie. Myślę, że jakość tych wszystkich opinii i tego, co nasi eksperci mają do przekazania, poszła mocno w górę. Z tego co słyszę i czytam, jest to również doceniane przez widzów" – zakończył Kwiatkowski.
 
Z Hanoweru – Maciej Białek (PAP) 

TEMATY: