Szefowa MSZ Niemiec komentuje słowa papieża o Ukrainie: nie rozumiem takiej wypowiedzi

2024-03-11 13:32 aktualizacja: 2024-03-11, 15:33
Papież Franciszek. Fot. PAP/EPA/ETTORE FERRARI
Papież Franciszek. Fot. PAP/EPA/ETTORE FERRARI
Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock oświadczyła, że "nie rozumie" słów papieża Franciszka, który w wywiadzie dla szwajcarskich mediów powiedział, że Ukraina powinna mieć "odwagę białej flagi", by negocjować zakończenie wojny. Zasugerowała, że osoby domagające się rokowań powinny udać się na Ukrainę i zobaczyć wojnę na własne oczy.

"Nie rozumiem tego (tj. takich słów - PAP) w obecnych czasach" - powiedziała szefowa niemieckiej dyplomacji w niedzielę wieczorem w telewizji ARD. Być może powinno się pojechać na Ukrainę z tymi, którzy żądają rozmów pokojowych – zauważyła.

Współprzewodnicząca Zielonych wyraziła przekonanie, że "pewne rzeczy można zrozumieć tylko wtedy, gdy zobaczy się je na własne oczy". Kiedy rozmawiam z dziećmi na Ukrainie, które ucierpiały w wyniku wojny, zadaję sobie pytanie: "Gdzie jest papież? Papież musi wiedzieć o tych rzeczach" - dodała.

Odnosząc się do apeli o zakończenie niemieckich dostaw broni dla Ukrainy, minister spraw zagranicznych podkreśliła: "Jeśli teraz nie pokażemy siły, pokoju nie będzie". Dlatego należy wykazać się determinacją, także w kwestii dostaw broni. "Musimy stać po stronie Ukrainy i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić jej możliwość obrony" - zaznaczyła.

Poparcie dla wypowiedzi papieża wyraził z kolei premier Saksonii Michael Kretschmer. "Papież Franciszek jest rozsądnym człowiekiem. Podzielam jego apel o 'odwagę negocjacji'" - powiedział chadek portalowi RND w poniedziałek.

"Jest jasne, że Ukraina musi być wspierana i że Rosja jest agresorem w tej wojnie. Musimy jednak bardziej się postarać, aby położyć kres umieraniu na wojnie" - dodał. W jego ocenie państwa europejskie "powinny dążyć do rozmów w sprawie zawieszenia broni przed (listopadowymi) wyborami (prezydenckimi) w USA", by przełamać "logikę przemocy i śmierci".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

mmi/