"Nie przyłożymy ręki do tego, by polska broń służyła Izraelowi do ataków na cywilów w Strefie Gazy" - powiedział Szejna PAP.
Na początku maja posłowie i posłanki partii Razem, którzy są w klubie Lewicy, zwrócili się z interpelacjami do premiera Donalda Tuska, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego oraz ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Paszyka w sprawie eksportu polskiej broni do Izraela. Do tej pory politycy Lewicy nie otrzymali na nie odpowiedzi. Jednak, jak zaznaczono w Regulaminie Sejmu, adresaci mogą udzielić odpowiedzi w formie pisemnej nie później niż w terminie 21 dni od dnia otrzymania interpelacji.
Poseł Maciej Konieczny, który jest autorem treści interpelacji, ocenił w rozmowie z PAP, że Razem przygotowało bardzo konkretne i precyzyjne pytania. "Mamy nadzieję dowiedzieć się, czy Polska nadal eksportuje do Izraela broń oraz towary, które mogą być wykorzystane do popełnienia zbrodni wojennych" - dodał.
Konieczny podkreślił, że kierowane do KPRM i resortów interpelacje oparte są na raportach o eksporcie uzbrojenia i sprzętu wojskowego, publikowanych przez MSZ. Wynika z nich, że Polska w poprzednich latach eksportowała do Izraela m.in. bomby, rakiety oraz materiały wysokoenergetyczne. "Raporty MSZ, na które powoływałem się w interpelacji są z ostatnich lat, również z 2023 r. To są świeże rzeczy i wiemy, że ten eksport miał miejsce, dlatego chcemy dopytać o szczegóły" - wyjaśnił.
Posłowie Razem apelują również o nałożenie sankcji na Izrael, w związku z decyzją Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, który uznał, że istnieje ryzyko popełniania zbrodni ludobójstwa w Strefie Gazy. "Efektywne sankcje powinny mieć charakter europejski, ale oczywiście Polska też powinna podejmować kroki" - stwierdził Konieczny.
Zaznaczył, że obecnie UE wymaga od producentów odpowiedniego oznakowania produktów spożywczych, które pochodzą z miejscowości znajdujących się na terytoriach okupowanych przez Izrael. "My chcemy pełnego zakazu importu, jeżeli wiemy, że pewne produkty pochodzą z przestępstwa" - wskazał.
Zdaniem Koniecznego, Europa i Polska potrzebują jednolitych standardów jeżeli chodzi o przestrzeganie prawa międzynarodowego. "W innym wypadku tracimy wiarygodność. Kreml lubi wytykać hipokryzję Zachodu wskazując, że wobec innych państw łamiących prawo międzynarodowe i prawa człowieka nie jesteśmy tak stanowczy, jak wobec Rosji. Taka argumentacja pada na podatny grunt w wielu krajach, a Moskwa zjednuje sobie sojuszników" - podkreślił.
Z kolei wiceszef MSZ Andrzej Szejna zapewnił w rozmowie z PAP, że resort nie planuje pozytywnie opiniować ewentualnych wniosków o sprzedaż broni Izraelowi. Podkreślił, że obecnie priorytetem rządu jest dalsze przekazywanie sprzętu Ukrainie. "Nie przyłożymy ręki do tego, by polska broń służyła Izraelowi do ataków na cywilów w Strefie Gazy" - oświadczył.
Pytany o raporty MSZ, z których wynika, że Polska eksportowała broń do Izraela, podkreślił, że wszystkie tego typu decyzje były podejmowane jeszcze przez poprzedni rząd. "Na pewno rząd koalicji 15 października nie podpisał żadnych kontraktów z Izraelem" - zaznaczył.
Szejna podkreślił, że Polska poparła rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ w sprawie zwiększenia uprawnień Palestyny w Organizacji Narodów Zjednoczonych. "Polska, inaczej niż USA, poparła poszerzenie kompetencji Palestyny" - powiedział.
Przypomniał również, że Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło rezolucję wzywającą Izrael do "natychmiastowego humanitarnego zawieszenia broni" w Strefie Gazy. Jak wskazał, ONZ żąda również "usunięcia wszelkich przeszkód w dostarczaniu pomocy humanitarnej" oraz popiera "koncepcję dwupaństwowości, czyli pokojowego współistnienia dwóch państw - Palestyny i Izraela". "To są również postulaty Polski na arenie międzynarodowej" - powiedział. Szejna dodał, że dalsza eskalacja konfliktu ze strony Izraela może prowadzić do nałożenia na kraj sankcji.
Nawiązując do ataku Hamasu na izraelskich cywili z października zeszłego roku, wiceszef MSZ przyznał, iż uznaje prawo Izraela do obrony. "Potępiliśmy ten atak, ale odpowiedź Izraela staje się nieadekwatna i niepotrzebna. Ludność cywilna cierpi, a to co dzieje się w Strefie Gazy, to łamanie prawa międzynarodowego i humanitarnego" - wskazał.
"Izrael pod rządami premiera Benjamina Netanjahu zaraz wystawi się poza nawias społeczności międzynarodowej, jeżeli nie zaprzestanie tych działań, bo my - Polacy - jesteśmy szczególnie na to wyczuleni. Mamy za swoją wschodnią granicą terrorystę Putina, który atakuje naszych braci i siostry, a sytuacja w Izraelu zaczyna przypominać sytuację w Ukrainie" - tłumaczył.
Szejna podkreślił, że choć Izrael ma prawo do obrony, "nie może być tak, że jeśli armia izraelska chce zabić jednego terrorystę z Hamasu, to po drodze zabija jeszcze pięciu cywilów". "To nie jest obrona suwerenności, to morderstwo" - ocenił.
7 października Hamas przeprowadził atak terrorystyczny ze Strefy Gazy na terytorium Izraela, zabijając ok. 1200 osób i uprowadzając ponad 240. Izrael rozpoczął w Gazie kampanię przeciwko Hamasowi, w której zginęło - jak podają źródła palestyńskie - co najmniej 35,5 tys. osób. Według strony izraelskiej Hamas nadal przetrzymuje około 100 żywych zakładników oraz ciała około 30 porwanych osób. W wyniku działań wojennych większość mieszkańców Gazy musiała opuścić swoje domy i stała się wewnętrznymi uchodźcami. Na zamieszkiwanym przez ok. 2,2 mln osób terytorium doszło do katastrofy humanitarnej.
Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Karim Khan ogłosił w poniedziałek, że wniósł o nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu, ministra obrony Izraela Joawa Galanta oraz trzech przywódców Hamasu - Jahja Sinwara, Mohammeda Deifa i Ismaila Hanije - w związku z uzasadnionymi podejrzeniami o ich odpowiedzialność za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione od października 2023 r. na terytorium Izraela i Strefy Gazy. (PAP)
Autorka: Agata Andrzejczak
kgr/