"Mogę powiedzieć z całą pewnością, że nie zostały wyprodukowane na Tajwanie" - powiedział szef resortu gospodarki zapytany, czy części w pagerach, które eksplodowały, są produkcji tajwańskiej. Dodał, że sprawa jest badana przez organy sądowe.
"Komponenty to (głównie) niskiej klasy układy scalone i baterie" - zaznaczył.
Kuo wyjaśnił, że firma Gold Apollo wyeksportowała w ciągu ostatnich dwóch lat 260 tys. zestawów pagerów do krajów europejskich i Ameryki i nigdy nie doszło do eksplozji. "Możemy z całą pewnością powiedzieć, że wyprodukowany na Tajwanie BB Call nie eksploduje" - dodał.
Nie jest jasne, gdzie zostały wyprodukowane pagery, mimo że na części urządzeń, które wybuchły, widnieje nazwa tajwańskiej firmy Gold Apollo Co. Firma ta przekazała dziennikarzom, że nie miała do czynienia z tymi modelami, a za ich produkcję odpowiada węgierska spółka BAC Consulting KFT. Z kolei władze w Budapeszcie oświadczyły, że nie ma ona żadnych fabryk na terenie kraju, a sama firma pozostaje nieuchwytna.
Podczas gdy tajwańskie władze badają wszelkie potencjalne powiązania między rozległymi globalnymi łańcuchami dostaw technologii a urządzeniami wykorzystanymi w atakach w Libanie, prezes i założyciel Gold Apollo, Hsu Ching-kuang, został przesłuchany przez prokuratorów, a następnie zwolniony. Przeszukano także biura firm Gold Apollo oraz BAC Consulting KFT - podała w piątek tajwańska agencja CNA.
Setki pagerów i krótkofalówek używanych przez wspierany przez Iran libański ruch islamistyczny Hezbollah, sojusznika palestyńskiego Hamasu, eksplodowały w Libanie we wtorek i środę w bezprecedensowym ataku, w którym zginęło 37 osób, a prawie 3000 zostało rannych. O zainstalowanie ładunków wybuchowych podejrzewany jest izraelski wywiad.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ ap/ ał/