Takiego filmu nikt się po Spielbergu nie spodziewał. Reżyser 10 lat dojrzewał, by nakręcić "Listę Schindlera"

2023-11-30 11:57 aktualizacja: 2023-11-30, 13:45
"Im jestem starszy, tym więcej widzę w 'Liście Schindlera'. Uważam, że to jest wielkie kino" – powiedział PAP krytyk filmowy Łukasz Adamski. W czwartek mija 30 lat od premiery nagrodzonego siedmioma Oscarami filmu Stevena Spielberga.

W listopadzie 1980 r. australijski pisarz Thomas Keneally w jednym ze sklepów w Beverly Hills usłyszał historię o pewnym Niemcu, który w czasie II wojny światowej ratował Żydów. Opowieść na tyle zainteresowała Keneally’ego, że dwa lata później wydał książkę zatytułowaną "Schindler's Ark". Nagrodzona Bookerem (1982) historia trafiła w ręce amerykańskiego reżysera Stevena Spielberga. Od tej pory wiedział, że musi ją zekranizować. Wiedział też w tym momencie nie jest jeszcze na to gotowy. Dojrzewał ponad dekadę. "Odłożyłem książkę na bok, trawiony pragnieniem robienia kina na wskroś rozrywkowego" – opowiadał.

Do historii Spielberg wrócił na początku lat 90. Wbrew początkowym obawom producentów zdecydował się na realizację czarno-białego filmu, by w ten sposób lepiej oddać tragedię Holocaustu. Postanowił też, że będzie kręcił w Polsce, przy współudziale polskich aktorów i twórców. Tym samym obok wcielającego się w rolę Oskara Schindlera Liama Neesona, Bena Kingsleya (Izaak Stern) i Ralpha Finnesa, jako demonicznego Amona Goetha, na ekranie zobaczyć możemy również m. in. Andrzeja Seweryna, Olafa Lubaszenko, Maję Ostaszewską, Jerzego Nowaka i Piotra Polka. Za zdjęcia odpowiadał Janusz Kamiński, za scenografię Allan Starski i Ewa Braun.

W filmie znalazły się oryginalne lokacje, jak mieszkanie Schindlera, jego fabryka, kościół św. Marii Magdaleny i wiele budynków krakowskiego Starego Miasta. Na podstawie oryginalnych planów zbudowano replikę obozu w Płaszowie.

Premiera długo wyczekiwanego filmu odbyła się 30 listopada 1993 r. "Nie, takiego filmu nikt się nie spodziewał. Nie tylko po twórcy 'ET', 'Indiany Jonesa' i 'Jurassic Park', ale w ogóle – po Hollywoodzie" – recenzował wówczas na łamach "Filmu" Jerzy Płażewski.

"Lista Schindlera" to oparta na faktach historia niemieckiego przemysłowca Oskara Schindlera, który podczas II wojny światowej uratował ponad 1000 Żydów. Schindler przybywa do okupowanego Krakowa w celu szybkiego wzbogacenia się na dostawach dla wojska. Za pieniądze krakowskiego Żyda Izaaka Sterna (Kingsley), buduje fabrykę naczyń emaliowanych, w której zatrudnia Żydów z getta, czyli darmową siłę roboczą. W nastawionym egoistycznie i materialistycznie Schindlerze powoli zaczyna budzić się człowiek.

"Film o męczeństwie krakowskich Żydów, pokazujący sadystycznych esesmanów i palenie zbutwiałych trupów, bez melodramatycznych wątków romansowych, bez widowiskowych retuszów i hollywoodzkich 'efektów specjalnych', za to dokumentalnie umieszczony w autentycznych miejscach? Ufam zwierzeniom Spielberga, że dziesięć lat dojrzewał do podjęcia tematu 'Listy Schindlera'" – analizował Płażewski. Jego zdaniem, reżyser "stworzył dzieło przejmujące, prawdziwe nawet dla krytycznego polskiego oka, przemawiające celną charakterystyką 'epoki pieców'".

Krytyk filmowy Łukasz Adamski mówi PAP, iż co jakiś czas wraca do tego filmu. "Perspektywa na takie kino, szczególnie na tak ważne, zmienia się wraz z wiekiem. Im jestem starszym, tym więcej widzę w 'Liście Schindlera'. Uważam, że to jest wielkie kino. Zarówno względem formalnym, jak i przemiany samego Spielberga, który w 'Liście Schindlera' stał się reżyserem kina dramatycznego pełną gębą" – ocenił.

Niewątpliwą zasługą filmu Spielberga i siły jego oddziaływania jest postrzeganie Oskara Schindlera, jako Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, osobę, która uratowała od zagłady ponad 1000 Żydów. Istnieją jednak również źródła, które pokazują drugą stronę jego osobowości - historię sprzed przemiany. "Schindler, z natury hedonista i hazardzista, przyjął utracjuszowski styl życia, urządzając popijawy do białego rana, zacieśniając kontakty z wysokimi rangą SS-menami i wdając się w romanse z pięknymi Polkami" – czytamy w opisie w instytucie Yad Vashem.

"Muszę przyznać, że po zbadaniu pierwszego okresu jego życia zadałem sobie pytanie: W co ja się wpakowałem?! Ten Schindler w niczym nie przypomina postaci granej w filmie przez Liama Neesona. Pijak, babiarz, nazista i szpieg Abwehry! Przecież Schindler po wojnie znajdował się na szczycie czeskiej listy poszukiwanych zbrodniarzy wojennych! Czesi do dziś uważają go za bandziora i denerwują się, gdy słyszą, że Schindler był wielkim bohaterem" – powiedział w wywiadzie dla miesięcznika "Historia Do Rzeczy", autor książki "Oskar Schindler. Prawdziwa historia" David M. Crowe.

Zdaniem pisarza, Schindler był zaangażowany w przygotowywanie inwazji na Polskę. "To Schindler miał zdobyć jeden z mundurów Wojska Polskiego, który został potem użyty do słynnej prowokacji gliwickiej" – przypomniał.

Po premierze filmu pojawiły się głosy, że reżyser wybiela postać Schindlera, zakłamując tym samym jego prawdziwą historię. "Każdy artysta ma prawo do własnej interpretacji postaci historycznych, widzimy to choćby w przypadku 'Napoleona'. Ridley Scott, który jest Brytyjczykiem, zrobił z Napoleona osobę wręcz karykaturalną, bo tak właśnie Brytyjczycy widzą postać Napoleona" – mówi Adamski.

Krytyk dodaje, iż "język filmu fabularnego, to nie jest język filmu dokumentalnego". "Dokumentalista ma obowiązek naświetlenia każdego aspektu osobowości swojego bohatera, natomiast reżyser filmu fabularnego nie musi tego robić. Chodzi o pewną ideę, pokazanie postawy, którą prezentował główny bohater" - wyjaśnia.

Historyk Jakub Ostromęcki, autor książki "Skręcona historia", w wywiadzie z Dariuszem Jaroniem zwraca uwagę, iż "w świadomości amerykańskich elit (…) mamy bardzo wyraźny obraz prymitywnego katolickiego polskiego chłopa, który do spółki z nazistami zajmuje się tępieniem Żydów". "Takich typów w czasie wojny mieliśmy całkiem sporo, nie ma co tego ukrywać. Problem w tym, iż na tym kończy się wiedza (…). Krakowski aptekarz Tadeusz Pankiewicz, który ocalił wielu Żydów od śmierci, przemyka w filmie gdzieś na trzecim planie" - dodaje.

Zdaniem Adamskiego, "Spielberg naświetla pewne cechy charakteru, a innych nie, ale jednocześnie zaznacza, że Schindler był nazistą, częścią tej machiny i później na ekranie przeżywa przemianę". "To jest usprawiedliwione pewną artystyczną koncepcją przemiany bohatera" - wyjaśnia krytyk.

Dzieło Spielberga otrzymało 12 nominacji do Oscarów, zgarniając w efekcie 7 statuetek – za najlepszy film, reżyserię, scenariusz adaptowany, muzykę, scenografię, zdjęcia i montaż. W 1995 r. "Lista Schindlera" znalazła się na watykańskiej liście 45 filmów fabularnych, które propagują szczególne wartości religijne, moralne lub artystyczne. W 2007 r. Amerykański Instytut Filmowy umieścił ją na ósmym miejscu pośród stu najlepszych amerykańskich filmów w historii.

"Był to pierwszy film, w którym w taki sposób w Hollywood pokazywało Holocaust. Późniejsze, w tym 'Pianista' Romana Polańskiego z 2002 roku, były już naznaczone tą perspektywą Spielberga. Ten film ukształtował cały gatunek kina zajmującego się tematyką Holocaustu" – podsumował Adamski.

Oskar Schindler przeżył wojnę. W 1957 r. wrócił do Niemiec. Borykał się z problemami finansowymi. Zmarł, szerzej nieznany, 9 października 1974 r. (PAP)

autor: Mateusz Wyderka

jos/