Tenisista Kamil Majchrzak wraca do gry: celem powrót do czołowej setki rankingu ATP

2023-12-27 11:39 aktualizacja: 2023-12-27, 13:49
Kamil Majchrzak. Fot. PAP/Tomasz Wiktor
Kamil Majchrzak. Fot. PAP/Tomasz Wiktor
Kamil Majchrzak po 13 miesiącach zawieszenia wraca na korty. Zaczyna od zera, ale cele ma ambitne. W przyszłym roku chciałby zagrać w eliminacjach US Open i zapewnić sobie wyjazd do Australii. "Celem jest powrót do 'setki' rankingu ATP" - zapewnił PAP tenisista, który 13 stycznia skończy 28 lat.

Kiedy na przełomie listopada i grudnia 2022 roku zawodnik z Piotrkowa Trybunalskiego dowiedział się, że w jego organizmie wykryto niedozwolone substancje, był na 77. miejscu listy światowej i miał perspektywy awansu. Ponadto kilka dni wcześniej ożenił się, jego życie i plany sportowe układały się doskonale. Tymczasem z dnia na dzień kariera nagle runęła w gruzach. Groziło mu zawieszenie nawet na cztery lata.

Zatrudnił prawników polskich i włoskich, którzy zajęli się sprawą. Sam jednak musiał dowiedzieć się, skąd niedozwolone substancje znalazły się w jego organizmie. Okazało się, że w wyniku nowych suplementów, które zaczął przyjmować jesienią 2022.

"Nigdy w życiu nie wziąłbym świadomie niczego, co ma związek z dopingiem. Moja etyka mi na to nie pozwala. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem dopingu. Jednak przyjmując tamten suplement sprawiłem, że niedozwolone substancje trafiły do mojego organizmu. Tyle, że ani na etykiecie, ani w żadnym dostępnym źródle informacji nie było wyszczególnionych tych zabronionych substancji. Nie było żadnych przesłanek, że mogą się tam znaleźć" - powiedział PAP Majchrzak.

Tenisista udowodnił, że niedozwolone środki znalazły się w jego organizmie bez jego świadomości. Ponadto ich stężenie było śladowe i nie mogło wpływać na poprawę wydolności organizmu, szybkości, siły czy wytrzymałości. Mimo to został zdyskwalifikowany na 13 miesięcy, a okres zawieszenia kończy się w piątek 29 grudnia.

"To był najtrudniejszy rok w moim życiu i karierze. Najgorszy był początek, gdy jeszcze groziła mi czteroletnia dyskwalifikacja. Zmagałem się z kompletnym brakiem chęci do czegokolwiek. Przybrałem na wadze. Miałem dość tenisa. Całą energię zżerał stres i niepewność tego, co się stanie. Potem to się powoli zmieniało. Kiedy udowodniłem, skąd się u mnie wzięły te substancje i moje tłumaczenie zostało zaakceptowane przez ITIA (Światowa Agencja Uczciwości w Tenisie – PAP), to myślałem, że okres zawieszenia będzie jeszcze krótszy. Ale o dalsze skrócenie nie było już sensu walczyć" – wspominał.

Trzynaście miesięcy bez gry to akurat okres, w którym tenisista traci wszystkie rankingowe zdobycze. Teraz zatem będzie musiał startować od zera, czyli ciułać punkt po punkcie rozpoczynając od startu w zawodach najniższej rangi.

"Na moje nieszczęście początek roku jest taki, że turniejów na świecie jest bardzo mało, a co za tym idzie nawet na te najniżej notowane bardzo trudno się dostać. Udało mi się jednak dzięki uprzejmości ITF otrzymać dwie 'dzikie karty' do zawodów w Monastyrze, więc mój powrót nastąpi w styczniu w Tunezji" – przekazał.

W każdym z tych turniejów jest do ugrania maksymalnie 15 punktów. Zawodnicy mający na koncie 30 punktów są obecnie klasyfikowani w okolicach 780-800 miejsca rankingu ATP. Jednak każde zdobycze punktowe dadzą Majchrzakowi możliwość startu w kolejnych turniejach, chociażby w eliminacjach.

Jak przyznał, że do nowego początku tenisowej kariery jest dobrze przygotowany.

"Wracam jako trochę nowy tenisista. Terminarz w zawodowym tenisie jest tak przepełniony startami, że zawodnik w ciągu roku ma góra sześć tygodni na przygotowanie fizyczne. Ja tych tygodni miałem teraz znacznie więcej. Treningi wznowiłem w sierpniu. Trochę się nakursowałem między Warszawą, gdzie obecnie mieszkam, a Gdańskiem, gdzie mieszka mój trener Marcel Du Coudray. Wykonałem bardzo dużą pracę tenisową, fizyczną i mentalną. Sparingi starałem się grać z najlepszymi rodakami, ale brakuje mi gry na punkty, o stawkę. A to coś zupełnie innego" - podkreślił.

Piotrkowianin jest jednak pewny swoich możliwości i umiejętności, które pozwalają mu na stawianie sobie wysokich celów.

"Celem ostatecznym jest możliwie jak najszybszy powrót do czołowej setki rankingu ATP. Do tego jednak droga daleka. Turnieje w Monastyrze dadzą mi punkt odniesienia, pokażą, w jakim miejscu jestem. Potem cały czas intensywna gra i starty w – mam nadzieję – zawodach coraz wyższej rangi. Dobrze byłoby, bym jesienią był klasyfikowany w okolicy połowy trzeciej setki ATP. To by mi umożliwiło start w eliminacjach US Open. Kolejnym celem, jaki przed sobą stawiam, to zapewnienie sobie wyjazdu na Australian Open 2025" – podsumował.(PAP)

jc/