"The Times" z 2 września 1939 roku: Inwazja na Polskę, Niemcy zaatakowały na całej długości granicy

2023-09-02 07:12 aktualizacja: 2023-09-02, 16:24
1 września 1939 r. Fot. PAP/EPa
1 września 1939 r. Fot. PAP/EPa
Niemcy zaatakowały Polskę na całej długości granicy, Warszawa i inne miasta zostały zbombardowane, Wielka Brytania wypełni swoje zobowiązania sojusznicze wobec Polski - informował brytyjski dziennik "The Times" 2 września 1939 r., w dzień po niemieckiej napaści na Polskę.

"Wczoraj przed godziną 6 rano Niemcy zaatakowały Polskę, a wkrótce potem niemieckie samoloty zbombardowały polskie miasta, w tym Warszawę. Rządy Wielkiej Brytanii i Francji natychmiast podjęły decyzję o powszechnej mobilizacji. Parlament zebrał się o 6 wieczorem, a premier powiedział wypełnionej Izbie Gmin, że brytyjscy i francuscy ambasadorowie w Berlinie zostali poinstruowani, aby powiedzieć rządowi niemieckiemu, że jeśli jego siły nie zostaną szybko wycofane z terytorium Polski, Wielka Brytania i Francja wypełnią swoje zobowiązania wobec Polski. W odpowiedzi Herr von Ribbentrop (minister spraw zagranicznych III Rzeszy - PAP) stwierdził, że musi przekazać tę wiadomość Herr Hitlerowi. (...) Nazistowski atak na Polskę został rozpoczęty bez nawet pozorów przedstawienia polskiemu rządowi 16-punktowej +oferty+ nadanej w czwartek wieczorem i bez wypowiedzenia wojny. Herr Forster, Gauleiter Gdańska, podpisał +ustawę konstytucyjną+ o ponownym przyłączeniu Gdańska do Rzeszy" - pisał "The Times".

Korespondent gazety w Polsce relacjonował natomiast, że działania wojenne rozpoczęły się 1 września o 5.30 rano "od ciężkiego i najwyraźniej niezapowiedzianego bombardowania Katowic z powietrza" i podkreślał, że "o ile wiadomo, nie doszło do wypowiedzenia wojny".

"O 6.15 w Warszawie po raz pierwszy zabrzmiały syreny przeciwlotnicze, ale żadne bomby nie spadły aż do 9 rano, kiedy stolica została zaatakowana z powietrza bombami zapalającymi i wybuchowymi. Wiele polskich myśliwców wzbiło się w powietrze, aby przechwycić najeźdźców i doszło do porywających walk powietrznych. Straty poniesione w wyniku tego nalotu nie są znane. Następnie w ciągu dnia stolica była atakowana pięć lub sześć razy. Raz, między 16.30 a 17.30, bombowce zaatakowały centrum miasta i przeleciały nad Wisłą, bombardując mosty. Niektóre z zostały zniszczone. W większości bombowce zostały przepędzone przez polskie myśliwce i ogień przeciwlotniczy, a zniszczenia zostały prawie całkowicie dokonane poza centrum, na przedmieściach. Siedem osób zginęło w miejscu oddalonym o 40 mil od Warszawy. Jedna eskadra bombowców, która była ścigana, zrzuciła bomby w kurorcie Otwock, 15 mil od stolicy. Z tych sześciu bombowców, cztery uciekły, a dwa zostały zestrzelone przez myśliwce lub działa przeciwlotnicze" - opisywał korespondent dziennika.

"Po południu podekscytowane tłumy obserwowały lot niemieckich bombowców nad Warszawą, które krążyły i wirowały, podczas gdy lekkie szybkostrzelne działa zasnuwały niebo kłębami dymu. Wybuch wojny został przyjęty przez mieszkańców Warszawy bardzo spokojnie. Gdy rozległy się syreny, ludzie wybiegli na ulicę i patrzyli w niebo, dopóki oddziały ochrony przeciwlotniczej nie zapędziły ich do domów" - pisał dalej warszawski korespondent brytyjskiego dziennika.

Informował, że według doniesień z Katowic, niemieckie samoloty nadlatywały w eskadrach po 50 co pół godziny i że było wiele ofiar, działa przeciwlotnicze weszły do akcji dopiero po drugiej fali, a od połowy dnia łączność telefoniczna została zerwana, ale mieszkańcy "podobnie jak gdzie indziej, zachowują się z niezwykłym stoicyzmem". Następnie wymienił inne miejsca niemieckich bombardowań i miejsca ataków lądowych z terenu III Rzeszy i Słowacji.

"Wiadomość o niemieckiej inwazji zaskoczyła urzędników polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którzy przez całą noc studiowali najnowsze depesze.

Do wczoraj (czyli 31 sierpnia - PAP), kiedy oficjalna niemiecka agencja prasowa opublikowała 'minimalne żądania' Hitlera, sądzono, że wymiana informacji między Londynem a Berlinem przebiega zadowalająco. Tak zwane 'żądania' Niemiec nigdy nie zostały oficjalnie przekazane Polsce i stały się znane tylko za pośrednictwem niemieckiej oficjalnej agencji prasowej. W związku z tym uważa się za niemożliwe, aby Herr Hitler twierdził, że na próżno czekał przez dwa dni na odpowiedź Polski. Wiadomo, że kiedy Sir Nevile Henderson spotkał się z Herr von Ribbentropem, niemiecki minister spraw zagranicznych w furii odczytał żądania Herr Hitlera tak szybko, że brytyjski ambasador nie był w stanie zrozumieć, co mówił Herr von Ribbentrop. W wyniku tej rozmowy Wielka Brytania ostrzegła Polskę o naturze niemieckich 'minimalnych żądań', ale tylko za pośrednictwem niemieckiej agencji Polska otrzymała dokładny tekst" - pisał korespondent "The Timesa".

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

mmi/