Timothée Chalamet podpadł ekipie filmowej. „Hiperparanoiczna diwa”

2024-07-16 11:42 aktualizacja: 2024-07-16, 13:55
Timothée Chalamet. Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN
Timothée Chalamet. Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN
Jeden z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia ukończył niedawno pracę nad filmową biografią Boba Dylana, w której gra główną rolę. Z planu zdjęciowego napływają wieści dotyczące gwiazdorskiego zachowania Chalameta. Osoby z produkcji ujawniły, że zdobywca nagrody Independent Spirit zakazał członkom ekipy nawiązywania ze sobą kontaktu wzrokowego oraz używania telefonów komórkowych w swoim otoczeniu. „Nie obchodził go nikt inny poza nim samym” – twierdzi jeden z informatorów.

Timothée Chalamet należy do grona najsłynniejszych i najbardziej lubianych aktorów Fabryki Snów. 28-letni gwiazdor takich produkcji, jak „Małe kobietki”, „Diuna”, „Tamte dni, tamte noce” czy „Wonka”, do niedawna pochłonięty był pracą nad swoim nowym, mocno wyczekiwanym przez fanów projektem. Chalameta zobaczymy wkrótce w roli Boba Dylana, w którego wcielił się w nadchodzącej filmowej biografii artysty, zatytułowanej „A Complete Unknown”. Zdjęcia do produkcji zostały zakończone na początku tego miesiąca.

Członkowie ekipy realizującej obraz podzielili się ostatnio wyjątkowo niepochlebną opinią na temat współpracy z hollywoodzkim aktorem. W rozmowie z „Daily Mail” ujawnili oni, że Chalamet kreował na planie „toksyczną atmosferę” i traktował innych z pogardą. „Zachowywał się jak hiperparanoiczna diwa. Nie pozwolono nam nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego ani nawet przedstawić się. Pewnego dnia wpadł w totalną wściekłość po tym, jak jedna z asystentek niższego szczebla sfotografowała zaćmienie słońca, a on przypadkowo znalazł się w kadrze. Była przerażona tym, że zostanie zwolniona. Ochroniarze natychmiast przeszukali jej telefon i kazali usunąć wszystkie zdjęcia. 20 minut później dostaliśmy wiadomość, w której zakazano nam używać telefonów w pobliżu odtwórcy głównej roli – mimo że był to element naszej pracy” – relacjonuje jedna z osób z produkcji.

Chalamet miał również nerwowo reagować na oglądanie przez członków ekipy prób z jego udziałem, a szczególną niechęć okazywał dublerom. „Raz zajął całą przyczepę toaletową, przez co nikt nie mógł z niej skorzystać. Utworzyła się monstrualna kolejka – na planie było wtedy 120 aktorów drugoplanowych i ponad 150 członków ekipy. Nie obchodził go nikt inny poza nim samym” – skwitowało źródło „Daily Mail”. Oberwało się także reżyserowi obrazu, Jamesowi Mangoldowi, który rzekomo nie tylko pozwalał na gwiazdorskie zachowanie aktora, ale wręcz je promował. „To był chyba najmniej profesjonalny i najbardziej toksyczny plan, na jakim kiedykolwiek pracowałem. Ciągle pojawiały się okrutne komentarze w stylu: "Ten facet jest do bani", "Ona się do niczego nie nadaje"” – zdradził kolejny informator.

Realizująca obraz wytwórnia Searchlight Pictures wystosowała oświadczenie, w którym zapewniła, że „oskarżenia te są w dużej mierze niedokładne i przesadzone”. „Szacunek i profesjonalizm są wszelako kwestiami, które traktujemy bardzo poważnie. Gdy tylko pojawiły się skargi, problemy były natychmiast oceniane i rozwiązywane” – czytamy w oświadczeniu. Przedstawiciele Chalameta i Mangolda na razie nie odnieśli się publicznie do sprawy. (PAP Life)

ep/