Tłum kibiców powitał polskich piłkarzy w Niemczech

2024-06-11 21:37 aktualizacja: 2024-06-12, 07:51
iłkarz reprezentacji Polski Paweł Dawidowicz (C) po przyjeździe kadry do hotelu Sheraton w Hanowerze. Fot. PAP/	Leszek Szymański
iłkarz reprezentacji Polski Paweł Dawidowicz (C) po przyjeździe kadry do hotelu Sheraton w Hanowerze. Fot. PAP/ Leszek Szymański
Piłkarska reprezentacja Polski dotarła do swojego hotelu w Hanowerze, witana przez ponad dwustu kibiców. W środowe popołudnie biało-czerwoni przeprowadzą pierwszy trening, a występ na Euro 2024 zainaugurują 16 czerwca meczem z Holandią w Hamburgu.

Kadra Michała Probierza wylądowała na lotnisku w Hanowerze ok. 19.15, a ponad pół godziny później dotarła do hotelu, w którym zamieszka w trakcie turnieju.

Gospodarze obiektu przygotowali dla reprezentacji Polski niespodziankę. Na kilku stopniach schodów przed wejściem do budynku pojawił się napis w biało-czerwonych barwach: "Witamy polską drużynę w Sheraton Hannover Pelikan Hotel".

Kibice zbierali się pod hotelem już długo przed przylotem reprezentacji. Po obu stronach ulicy zainstalowano specjalną taśmę, która miała ich oddzielić od kadrowiczów w momencie przyjazdu autokaru.

Wkrótce dotarli również funkcjonariusze policji, aby pilnować porządku. Ekscesów nie było, ale kibice z trudem mieścili się na chodnikach i policjanci mieli trochę pracy.

Z każdą minutą tłum gęstniał, niektórzy wdrapali się nawet na pobliskie drzewo, aby mieć lepszy widok.

"Byłem na lotnisku. Przyleciała jakaś reprezentacja, podobne barwy, ale to nie byli nasi" – narzekał jeden z kibiców.

Chodziło o reprezentację Turcji, która dzień wcześniej przegrała z kadrą Probierza na PGE Narodowym w Warszawie 1:2, a do Hanoweru przyleciała... tuż przed polskimi piłkarzami.

Większość czekających pod hotelem stanowili Polacy, podobnie jak wśród dziennikarzy, choć pojawili się również przedstawiciele zagranicznych mediów.

Piłkarzy witała m.in. polska rodzina z Hanoweru. Jak przyznała para z dzieckiem, chcieliby obejrzeć z trybun choć jeden mecz, ale nie uda się, ponieważ „bardzo trudno było o bilety”. Prawdopodobnie nie obejrzą nawet otwartego treningu w środę, bo wejściówki dla kibiców zostały już rozdane.

Pierwszy z autokaru wyszedł selekcjoner, zaraz po nim piłkarze, wśród nich kontuzjowany obecnie Robert Lewandowski, który rozdał kilkanaście autografów. Widać było, że napastnik Barcelony, powitany zdecydowanie najgłośniej, wchodził dość ostrożnie po schodach.

Jego kontuzja już długo przed przyjazdem autokaru była jednym z dominujących tematów rozmów wśród czekających fanów. Niektórzy wyrażali nadzieję, że kapitan wróci nawet na mecz z Holandią, choć nie brakowało też pesymistów.

"Mówią, że przerwa +Lewego+ potrwa kilka dni. Ja miałem niedawno naderwany mięsień uda i to nie był drobiazg" – westchnął jeden z kibiców.

Prawie na końcu wszedł do hotelu Cezary Kulesza. Prezes PZPN, w charakterystycznych ciemnych okularach, odwrócił się do kibiców i zaczął robić zdjęcia telefonem. Widok takiego tłumu sprawił mu sporą satysfakcję.

"Czarek, Jagiellonia!" – krzyknął jeden z dorosłych kibiców, nawiązując do faktu, że Kulesza przez wiele lat był szefem białostockiego klubu, który teraz zdobył po raz pierwszy w historii mistrzostwo Polski.

Treningi reprezentacji będą odbywać się w oddalonym o cztery kilometry kompleksie boisk akademii miejscowego klubu Hannover 96.

Oprócz Holandii rywalami podopiecznych Probierza w grupie D będą Austria (21 czerwca w Berlinie) i Francja (25 czerwca w Dortmundzie).

Z Hanoweru - Maciej Białek (PAP)

gn/