Tomasz Kot wcieli się w... Lewandowskiego. To jednak nie piłkarz, ale właściciel koni [WIDEO]

2024-08-13 13:47 aktualizacja: 2024-08-14, 09:04
Nigdy nie byłem na wyścigach konnych i nigdy nie pasjonowałem się tym sportem. W związku z tym występowanie w tym filmie jest dla mnie ciekawym doświadczeniem, bo poznaję zawiłości i kuluary nowej dla mnie dyscypliny – powiedział PAP Life Tomasz Kot, który w filmie „Wielka Warszawska” wciela się w rolę właściciela koni wyścigowych. Zdjęcia do tej produkcji realizowane są obecnie na Torze Wyścigów Konnych na warszawskim Służewcu.

Tomasz Kot, aktor znany z pierwszoplanowych ról w filmach „Skazany na bluesa”, „Bogowie”, „Zimna wojna” i „Akademia pana Kleksa”, tym razem wciela się w postać drugoplanową. W projekcie „Wielka Warszawska”, który obecnie jest kręcony na Torze Wyścigów Konnych na warszawskim Służewcu, gra Marka Lewandowskiego, właściciela koni wyścigowych z Sopotu. Lewandowski nie jest wielkim graczem, ale jego konie i dżokeje należą do najlepszych w Polsce.

Mówiąc o swojej roli w „Wielkiej Warszawskiej, Kot żartobliwie podkreślił zbieżność nazwiska jego filmowego bohatera i nazwiska słynnego piłkarza. „Mój bohater to właściciel koni, Lewandowski. To jest bardzo fajne uczucie, kiedy wchodzę do kampera i widzę na drzwiach: 'Lewandowski'. (…) Nazwisko zobowiązuje, ale jeśli chodzi o sam film, to jest to człowiek, który ma duże ambicje i zna biznes od podszewki. Nie jest to główna postać, ale bardzo się cieszę, że mogę asystować moim zdolnym kolegom” – opowiada PAP Life.

"Wielka Warszawska" to historia młodego dżokeja, granego przez Tomasza Ziętka ("Hiacynt","Boże Ciało", "Żeby nie było śladów"), który marzy o wielkiej karierze i przygotowuje się do udziału w najważniejszej gonitwie w Polsce – Wielkiej Warszawskiej. Główny bohater początkowo wierzy, że w wyścigach konnych wygrywa najlepszy, ale przekonuje się, że gonitwy to siatka zależności, potężnych interesów i manipulowania wynikami. Akcja filmu rozgrywa się na początku lat 90., w czasach transformacji.

„'Wielka Warszawska' to przepiękna historia, oczywiście o wyścigach konnych, ale kiedy czytałem scenariusz, to od razu pomyślałem sobie o scenografii, kostiumach” – mówi Kot. "Mam nastolatków w domu, więc wiem, że styl ubierania z tamtych lat obecnie króluje. Nie jestem jego fanem, bo pamiętam, jak to było w tak zwanym realu, że cokolwiek się ma z Zachodu, to jest w porządku. Ale to były takie powiedzmy 'kombajnowe' stylizacje (…). Dla mnie jest to również historia o naszym kraju z lat dziewięćdziesiątych, z momentu transformacji, opowiadająca o wszystkich zawiłościach tamtego okresu. (…) Miałem trzynaście lat, kiedy był Okrągły Stół. Wszyscy mówili, że teraz będzie wolność. Pamiętam, że to były ciężkie lata, taka dzika wersja kapitalizmu, ludzie masowo tracili pracę”.

Co ciekawe – pierwsza wersja scenariusza „Wielkiej Warszawskiej” powstała jeszcze w czasach PRL-u, w latach 80. Jej autorem był Jan Purzycki, scenarzysta „Piłkarskiego pokera” i „Wielkiego Szu”. „Wielka Warszawska” miała być domknięciem trylogii. Jednak w latach 80., ówczesne władze nie dopuściły do realizacji filmu, obawiając się, że może skompromitować Państwowe Wyścigi Konne. Adaptacji scenariusza dokonał Bartłomiej Ignaciuk. Przeniósł on akcję filmu na początek lat 90. Tłem są wielkie przemiany, które zachodzą wtedy w Polsce. Ignaciuk jest także reżyserem „Wielkiej Warszawskiej”. W jego dorobku są m.in. seriale „Wielka woda”, „Pati”, „Usta usta” oraz komedia „Podatek od miłości”.

„Mam wielką nadzieję, że w tym filmie strona humorystyczna będzie podkręcona, tak żeby było to dobre zwieńczenie trylogii Jana Purzyckiego” – powiedział Kot.

Ponadto gwiazdor zdradził w rozmowie, że do tej pory nie miał styczności z wyścigami konnymi. „Prywatnie, wyścigi absolutnie nie są mi bliskie. Oczywiście byłem na Służewcu kilka razy wcześniej, bo odbywają się tutaj też różne imprezy niezwiązane z wyścigami. Ale nigdy nie byłem na wyścigach i nigdy nie pasjonowałem się tym sportem. W związku z tym występowanie w tym filmie jest dla mnie ciekawym doświadczeniem, bo poznaję zawiłości i kuluary nowej dla mnie dyscypliny. To jest to, co też bardzo lubię w swojej pracy, że mogę wchodzić w takie rejony, których, jako 'cywil', nie miałbym szansy poznać. Jestem zauroczony terenem Wyścigów Konnych - że jest tak piękny, tak rozległy i mieści się w granicach Warszawy” – stwierdza Kot.

„Wielka Warszawska” to pod względem rozmachu jedna z największych produkcji realizowanych w tym roku w Polsce. W trakcie zdjęć na planie pojawi się kilka tysięcy statystów, setki koni i kaskaderzy. Główni aktorzy musieli przejść kilkumiesięczną naukę jazdy konnej. W produkcji wykorzystano 300 zabytkowych samochodów, część kostiumów sprowadzono m.in. ze słynnego czeskiego studia filmowego Barrandov. Większość nakręconego materiału będzie wymagała obróbki cyfrowej, żeby warszawskie ulice wyglądały jak w latach 90. Wyzwaniem organizacyjnym jest też to, że głównym planem zdjęciowym jest Tor Wyścigów Konnych na Służewcu. I choć to legendarne miejsce pojawiało się już czasem w filmach, to były to zaledwie krótkie ujęcia (m.in. „Wielki Szu”, „Kariera Nikodema Dyzmy”). „Wielka Warszawska” to pierwsza polska fabuła, w której większość zdjęć powstaje na tym obiekcie.

Premiera filmu planowana jest na 2025 rok.

Autorka: Iza Komendołowicz

jos/