Pięciopiętrowy budynek był formalnie uznawany za opuszczony, więc choć wykorzystywali go liczni bezdomni, służby nie miały danych o liczbie mieszkańców.
Robert Mulaudzi, rzecznik służb ratowniczych, miasta powiedział, że akcja gaszenia rozpoczęła się nad ranem. Wśród ofiar było przynajmniej jedno dziecko. "Przez 20 lat służby nigdy nie miałem do czynienia z takim dramatem", powiedział rzecznik.
Ogień udało się opanować po kilku godzinach. Przyczyna pożaru nie jest na razie znana.
sma/