Trzaskowski: trzeba cały czas próbować znaleźć większość dla legalnej aborcji

2024-08-25 20:51 aktualizacja: 2024-08-26, 07:52
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Fot. PAP/Marcin Obara
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Fot. PAP/Marcin Obara
Trzeba przez cały czas próbować znaleźć większość dla legalnej aborcji; nic innego nie robimy, tylko próbujemy przekonać nasze koleżanki i kolegów do zmiany zdania - powiedział w niedzielę prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski odnosząc się do słów premiera Donalda Tuska.

W piątek podczas wydarzenia otwierającego czwartą edycję Campusu Polska Przyszłości w olsztyńskim Kortowie premier Donald Tusk oświadczył, że w tej kadencji parlamentu nie uda się zdobyć większości dla legalnej aborcji. "Do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie. Nie ma się co oszukiwać. Natomiast będzie zupełnie inna praktyka w prokuraturze i w polskich szpitalach. To już jest w toku i to będzie bardzo odczuwalne" - powiedział Tusk.

Do słów premiera odniósł się Włodzimierz Czarzasty (Lewica). "Chcę wam powiedzieć, nikogo nie zaczepiając i z nikim nie polemizując: nie ustanie Lewica w walce o prawa aborcyjne. I nie zgadzam się z taką tezą, że w tej kadencji Sejmu niczego się z tym nie da zrobić. Donald, przepraszam" – oświadczył w sobotę na Campusie Polska Przyszłości.

W niedzielę Rafał Trzaskowski również nie zgodził się z opinią premiera. Jego zdaniem należy "cały czas próbować znaleźć większość dla tych rozwiązań". "Uważam, że w momencie, kiedy będziemy mieli innego prezydenta, który będzie skłonny poprzeć tego typu rozwiązania, to wtedy presja na tych, którzy dzisiaj też często używają tego argumentu jako pewnego alibi dla swojego postępowania będzie tak duża, że być może uda się uzgodnić zliberalizowanie tych przepisów - zwłaszcza tych przepisów średniowiecznych, które wprowadził PiS" - powiedział prezydent stoloicy w TVN24.

Tusk oświadczył w ubiegłym tygodniu, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich, a najbardziej prawdopodobny jest start Rafała Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy, choć nie potwierdził swojej kandydatury, zapewnił w niedzielę, że gdyby został prezydentem RP to podpisałby ustawę liberalizującą prawo aborcyjne. "My będziemy absolutnie robić wszystko, żeby realizować nasz postulat, jeżeli chodzi o liberalizację tego prawa. Natomiast mamy takich partnerów w koalicji, jakich mamy" - zauważył.

"Nic innego nie robimy, tylko próbujemy przekonać nasze koleżanki i kolegów i mam nadzieję, że to nastąpi szybciej niż później" - dodał Trzaskowski.

W połowie lipca Sejm nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego, autorstwa Lewicy, dotyczącej częściowej dekryminalizacji dokonania aborcji. Zakładał on uchylenie dwóch przepisów art. 152 Kk, mówiących o karze 3 lat więzienia za przerwanie ciąży w przypadkach, których nie dopuszcza ustawa, oraz nakłanianiu do tego. Wprowadzał też kary ograniczenia wolności lub więzienia do lat 5 w przypadku aborcji, gdy ciąża trwa dłużej niż 12 tygodni. Dekryminalizował on dokonanie aborcji powyżej 12. tygodnia ciąży w przypadku stwierdzenia poważnych wad płodu, grożących życiu i zdrowiu kobiety.

Za uchwaleniem nowelizacji Kodeksu karnego, głosowało 215 posłów. Przeciwko było 218, a dwóch wstrzymało się od głosu. Na 29 głosujących posłów klubu PSL-Trzecia Droga za uchwaleniem ustawy było tylko czterech. W zeszłym tygodniu projekt w wersji, które 12 lipca została poddana pod głosowanie, podpisany przez cały klub Lewicy, część posłów klubu KO, jedną posłankę z PSL-TD oraz czworo posłów klubu Polska 2050-TD, jeszcze raz wpłynął do Sejmu.

Do 2020 r. przerywanie ciąży w Polsce było możliwe w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub kazirodztwa) albo istniało uzasadnione podejrzenie ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. W październiku 2020 roku TK zakwestionował trzecią z tych przesłanek.

W następnych miesiącach przestrzeń publiczną obiegła m.in. informacja o śmierci 33-letniej pacjentki, która w piątym miesiącu zmarła w szpitalu w Nowym Targu. Przyczyną śmierci według relacji miała być sepsa, która rozwinęła się w ciele kobiety, gdy lekarze zwlekali z przerwaniem ciąży i usunięciem obumarłego płodu. Sprawa ta wywołała w całym kraju wiele protestów pod hasłem "Ani jednej więcej". Protestujący podnosili wtedy argument, że przyczyną tragedii były m.in. drakońskie przepisy wiążące ręce lekarzom.

grg/