Ogłaszając premierę płyty na Instagramie, artystka zapowiedziała, że krążka nie będą promować żadne single. Chce, by album w od razu w całości trafił do rąk fanów. Czego można oczekiwać po tym wydawnictwie? „Najbardziej odważny z dotychczasowych albumów, 'Hit Me Hard and Soft', jest zróżnicowaną, a zarazem spójną kolekcją piosenek. Idealnie jest słuchać go od początku do końca. Wydawnictwo jest dokładnie takie, jak sugeruje tytuł: uderza zarówno mocno i delikatnie. Dotyczy to warstwy tekstowej oraz muzycznej. Nowy album przełamuje bariery gatunkowe i przy okazji przeciwstawia się trendom. 'Hit Me Hard and Soft' zabiera słuchacza w podróż poprzez bogaty i złożony pejzaż dźwiękowy, zanurzając słuchaczy w pełnym spektrum emocji” – czytamy w komunikacie Universal Music Polska.
W tworzeniu piosenek, jak zwykle zresztą, Billie Eilish wspierał jej brat, Finneas O’Connell, który odpowiada także za produkcję albumu. Jako duet mają bardzo dobrą passę, gdyż w tym roku zdobyli swojego drugiego wspólnego Oscara za najlepszą piosenkę oryginalną. Tym razem statuetkę przyniósł im przebój "What was I made for" z filmu "Barbie".
„Hit Me Hard and Soft” ukaże się we wszystkich serwisach cyfrowych. Płyta dostępna będzie także w formatach fizycznych, ale w ramach dążeń do zminimalizowania odpadów i walki z ociepleniem klimatu krążki dostępne będą w limitowanych wariantach, wykonane przy użyciu materiałów w 100 proc. podlegających recyklingowi.
Dotychczasową dyskografię Billie Eilish zamyka płyta „Happier Than Ever” z lipca 2021 r. (PAP Life)
kh/