Tychy. Wybuch gazu w bloku. Siedem osób trafiło do szpitali [WIDEO]

2024-04-01 10:22 aktualizacja: 2024-04-02, 10:13
 Budynek mieszkalny przy ul. Darwina w Tychach gdzie doszło do wybuchu gazu. Fot. PAP/Michał Meissner
Budynek mieszkalny przy ul. Darwina w Tychach gdzie doszło do wybuchu gazu. Fot. PAP/Michał Meissner
Siedem osób trafiło do szpitali po silnym wybuchu, najprawdopodobniej gazu, który miał miejsce w Poniedziałek Wielkanocny rano na parterze bloku przy ul. Darwina w Tychach. Stan jednego z rannych jest bardzo ciężki. Po południu rozpoczęły się oględziny miejsca - z udziałem prokuratora i biegłych.

Jak przekazał PAP aspirant Grzegorz Kurek z zespołu prasowego komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, po godz. 13.30 przeszukiwanie miejsca katastrofy zakończyli ratownicy Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia-Zdroju z psami. Nikogo nie znaleźli.

To umożliwiło rozpoczęcie wstępnych oględzin zniszczonej części bloku - z udziałem prokuratora oraz biegłych i inspektora nadzoru budowlanego. Według informacji rzeczniczki tyskiego magistratu Ewy Grudniok, chodzi m.in. o ustalenie, czy ewakuowani mieszkańcy będą mogli - przy asyście strażaków - na razie zabrać z mieszkań najpotrzebniejsze rzeczy.

Silny wybuch, najprawdopodobniej gazu, miał miejsce ok. godz. 9.30 w siedmiokondygnacyjnym bloku z pięcioma klatkami schodowymi, znajdującym się przy tyskiej ul. Darwina. Wybuch nastąpił w lokalu na parterze klatki schodowej nr 4. Wezwani strażacy ewakuowali stamtąd ponad 20 osób. Mieszkania musieli opuścić też lokatorzy sąsiednich klatek.

Nie było pożaru. Początkowo przedstawiciele służb mówili o kilkunastu poszkodowanych wskutek wybuchu. Ostatecznie ratownicy zdecydowali o przewiezieniu do szpitali siedmiu osób, wśród nich dwojga dzieci.

Rzeczniczka Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Jolanta Wołkowicz informowała o bardzo ciężkim stanie młodego mężczyzny, który został tam przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po zaopatrzeniu na oddziale ratunkowym tej placówki, miał być on docelowo leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Piekarach Śląskich.

Do tego samego katowickiego szpitala - w Katowicach-Ochojcu - karetką przewieziona została młoda kobieta: ze złamaną kończyną miała ona trafić na tamtejszy oddział ortopedyczny.

Do Katowic - Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w dzielnicy Ligota - trafiło też karetkami dwoje dzieci: ośmioletni chłopiec i czteroletnia dziewczynka. Według informacji rzecznika tej placówki Wojciecha Gumułki ich stan ogólny jest dobry - po przebadaniu i odpowiednim zaopatrzeniu miały zapadać decyzje o ew. wypisaniu ich do domu.

Pozostali ranni po porannym wybuchu zostali przewiezieni przez ratowników do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach (szpital Megrez).

Miasto podstawiło autobus dla ewakuowanych, jednak - jak zaznaczyła rzeczniczka urzędu miasta - mieszkańcy przy dobrej pogodzie czekali na dalsze informacje na zewnątrz. Chodzi przede wszystkim o ustalenie stanu technicznego budynku: inspektor nadzoru budowlanego był już w zniszczonym mieszkaniu, ale dla ew. wpuszczenia mieszkańców ze strażakami po najpotrzebniejsze rzeczy musiał on obejrzeć całą część budynku, w której doszło do wybuchu.

Ewa Grudniok sygnalizowała, że takie oględziny, z udziałem także prokuratora oraz biegłych, miały być prowadzone po południu. Zastrzegała jednak, że prace nad ostatecznym ustaleniem stanu obiektu, umożliwiające podjęcie dalszych decyzji, mogą przeciągnąć się do wtorku.

Śląska policja zapewniła, że wraz ze strażakami pilnuje, aby miejsce zdarzenia było zabezpieczone przed przedostaniem się tam osób postronnych. Policjanci rozpoczęli też już - z udziałem prokuratora - wyjaśnianie przyczyn i okoliczności zdarzenia.

Tyski samorząd organizuje działania po wybuchu poprzez wydział zarządzania kryzysowego i nadzór budowlany. Grudniok zapewniła po południu m.in., że wszyscy poszkodowani w jakiejkolwiek potrzebie mogą korzystać z pomocy tyskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej.

W klatce schodowej przy ul. Darwina 4 zameldowanych jest ponad 90 osób; tyski samorząd nie wiedział jednak w poniedziałek po południu, ilu mieszkańców było tego dnia rano na miejscu i ile będzie potrzebowało bezpośredniego wsparcia.

W poniedziałek na miejscu był m.in. pełniący obowiązki prezydenta Tychów Maciej Gramatyka. Jak zapowiedział, miasto we wtorek uruchomi subkonto, aby skoordynować działania pomocowe dla poszkodowanych. Zbiórkę w tyskich kościołach zapowiedział też proboszcz miejscowej parafii św. Krzysztofa.

Poranny wybuch był silnie słyszalny i odczuwalny w Tychach i okolicach. Według relacji tyskich samorządowców w samym budynku spowodował m.in. zniszczenie okien do czwartego piętra; zniszczona została też zewnętrzna ściana na parterze, gdzie nastąpił. Śląska policja podała, że elementy konstrukcyjne i wyposażenie mieszkań rozrzucone zostały na kilkadziesiąt metrów.

Ulica Darwina w Tychach znajduje się na osiedlu D, we wschodniej części tamtejszego śródmieścia. Osiedle D było budowane w latach 1960-1973. Blok, w którym doszło do wybuchu, znajduje się naprzeciwko tyskiego urzędu miasta, oddziela je al. Niepodległości.

We wtorek nadzór budowlany oceni stan budynku po wybuchu

Jak poinformowała PAP wieczorem rzeczniczka tyskiego magistratu Ewa Grudniok, okazało się to możliwe: mieszkańcy z klatki nr 4 wracali do swoich mieszkań po rzeczy, po czym najczęściej udawali się na nocleg do rodziny lub znajomych. Dwie rodziny zadeklarowały potrzebę skorzystania z pomocy tyskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej - w celu przenocowania.

Według informacji rzeczniczki, wieczorem jedna z tych rodzin była już w Ośrodku; druga miała tam dojechać. Zabezpieczono dla nich nocleg i posiłki. Pozostali mieli oczekiwać na decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego ws. możliwości dalszego użytkowania mieszkań w klatce schodowej nr 4.

Grudniok poinformowała, że inspektor ma wrócić do pracy nad oceną tej części budynku - w której ogółem zameldowanych jest ok. 90 osób - we wtorek ok. godz. 10. Wcześniej w urzędzie miasta ma zebrać się tyski sztab kryzysowy, z udziałem służb i m.in. zarządcy budynku - Miejskiego Zarządu Budynków Komunalnych.

Po wybuchu do szpitali trafiło ogółem siedem osób: w tym jedna, młody mężczyzna z mieszkania, w którym doszło do wybuchu, w bardzo ciężkim stanie. Po zaopatrzeniu w szpitalu specjalistycznym w Katowicach Ochojcu miał być on nadal leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pozostali poszkodowani odnieśli rany niezagrażające życiu.

Śląska policja zapewniła, że wraz ze strażakami pilnuje, aby miejsce zdarzenia było zabezpieczone przed przedostaniem się do niego osób postronnych. Policjanci rozpoczęli już w poniedziałek - z udziałem prokuratora - wyjaśnianie przyczyn i okoliczności zdarzenia.

Na miejscu był m.in. pełniący obowiązki prezydenta Tychów Maciej Gramatyka. Jak zapowiedział, miasto we wtorek uruchomi subkonto, aby skoordynować działania pomocowe dla poszkodowanych. Zbiórkę w tyskich kościołach zapowiedział też proboszcz miejscowej parafii św. Krzysztofa. (PAP)

Autor: Mateusz Babak

kh/kgr/

TEMATY: