Zgodnie z nową dyrektywą przestępstwem zagrożonym karą więzienia od roku do pięciu lat są takie czyny jak: okaleczania żeńskich narządów płciowych, zmuszanie do małżeństwa i najbardziej rozpowszechnione formy cyberprzemocy, w tym udostępnianie intymnych zdjęć bez zgody drugiej osoby, w tym generowanie takich treści przez AI (deepfake), cyberflashing, czyli tzw. ekshibicjonizm internetowy, w tym wysyłanie komuś niechcianych zdjęć genitaliów, prześladowanie (cyberstalking) i nękanie w internecie, w tym nawoływanie do przemocy i nienawiści.
Jak powiedziała wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viera Jourova, cyberprzemoc jest kwestią, którą należy się pilnie zająć, biorąc pod uwagę gwałtowne rozprzestrzenianie się i dramatyczny wpływ przemocy w sieci. Jak dodała, zwłaszcza niekonsensualne udostępnianie intymnych zdjęć, w tym deepfake'ów, jest koszmarem wielu kobiet.
"Taka przemoc jest często powodem, dla którego kobiety rezygnują z życia publicznego. Przemoc online jest prawdziwą przemocą" - podkreśliła polityczka.
Kary za wymienione przestępstwa mogą być wyższe, jeśli towarzyszyć im będą tzw. okoliczności obciążające, czyli jeśli czyny te zostały popełnione wobec dziecka, byłego lub obecnego małżonka lub partnera, a także wobec osoby publicznej, dziennikarza lub obrońcy praw człowieka.
Jak zauważają krytycy, w nowych unijnych przepisach zabrakło jednak zapisów o wspólnej dla całej UE definicji gwałtu, chociaż jeszcze na etapie negocjacji międzyinstytucjonalnych mocno naciskali na to negocjatorzy Parlamentu Europejskiego. PE chciał zdefiniować gwałt jako każdy stosunek bez zgody, nie zgodziła się na to jednak Rada. Dzisiaj w krajach UE obowiązują różne definicje zgwałcenia, np. w Szwecji, Holandii i Hiszpanii za gwałt uznawane są czynności seksualne bez zgody, a we Francji, Włoszech i Polsce - stosunek, do którego doszło z użyciem przemocy, groźby lub podstępu.
Z danych KE wynika, że z przemocą styka się co trzecia z 228 mln kobiet w Unii Europejskiej.
Państwa członkowskie mają czas do 14 czerwca 2027 r. na włączenie przepisów dyrektywy do prawa krajowego.
Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)
kh/