Ukraina idzie naprzód w głąb Rosji. Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski: wkroczenie Ukrainy do Rosji wzmocniło pozycję Kijowa

2024-08-14 22:04 aktualizacja: 2024-08-15, 07:47
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Fot. PAP/Marcin Obara
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Fot. PAP/Marcin Obara
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział w środowym wywiadzie dla TVP World, że wkroczenie wojsk ukraińskich do zachodniej Rosji wzmocniło pozycję Kijowa i wygląda na to, że Moskwa jest zmuszona wycofać swoje siły ze wschodniej Ukrainy.

Sikorskiego zastrzegł, że jest za wcześnie, aby ocenić szerszy wpływ niespodziewanego ataku ukraińskich wojsk w rejonie Kurska, jednak w jego opinii "z pewnością pokazało to, że Ukraina jest zdolna do kontrataku". "Wygląda na to, że Rosja jest zmuszona wycofać siły z frontu w regionie Doniecka, odciążając walczących tam dzielnych ukraińskich żołnierzy. To pokazuje tym na Zachodzie, którzy wątpili, że Ukraina utrzyma kurs, że Ukraina może przejść do kontrofensywy" - dodał.

Minister ocenił, że w czasie, gdy mowa o negocjacjach pokojowych, ukraiński atak "z pewnością wzmocnił" pozycję Ukrainy. "Jestem przekonany, że jeśli Ukraina i my, przyjaciele Ukrainy, utrzymamy kurs, to ostatecznie gospodarka rosyjska poniesie konsekwencje. I ostatecznie, miejmy nadzieję, Putin zrozumie, że nie może osiągnąć swoich celów wojennych" - podkreślił Sikorski. Zauważył, że dotąd Rosja "nie wzywała do negocjacji, ale do kapitulacji Ukrainy, co jest nie do przyjęcia dla strony ukraińskiej. W tej chwili negocjacje toczą się na polu bitwy".

Szef polskiego MSZ zaznaczył też, że Europa powinna "poważniej podchodzić do możliwości obrony", skoro USA wydają się zwracać większą uwagę na region Pacyfiku.

Zapytany w tym kontekście o nowe stanowisko europejskiego komisarza ds. obrony Sikorski odpowiedział, że choć jest już funkcja "wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa", to potencjalnie nowy komisarz również miałby wiele do zrobienia. Poza zakupami wojskowymi byłyby to np. cyberbezpieczeństwo i ochrona ludności. "I są inne aspekty bezpieczeństwa, takie jak mobilność wojskowa na kontynencie, które, moim zdaniem, można by połączyć" - stwierdził.

Sikorski podkreślił, że gdyby każde państwo w Europie wydawało na obronę tyle, "ile wydajemy my na wschodniej flance, bylibyśmy w dobrej sytuacji". "Myślę, że problem stanowią bogatsze kraje dalej na zachód, którym zapewniamy obronę na własny koszt" - podsumował. "Dlatego jestem tak zdecydowanym zwolennikiem europejskiego budżetu obronnego, zwanego europejskim instrumentem pokojowym, ponieważ jest on dostępny uczciwie. Jeśli Putin stanowi zagrożenie dla całej Europy, to cała Europa powinna proporcjonalnie wydawać pieniądze, aby go powstrzymać" - oświadczył.

W odpowiedzi na pytanie o rolę Berlina w utrzymaniu bezpieczeństwa europejskiego i zapewnianiu pomocy Ukrainie Sikorski zauważył, że Niemcy w sprawie pomocy dla Kijowa "faktycznie robią wiele w liczbach bezwzględnych, najwięcej w Europie". Jednocześnie jednak, jak zauważył, "jakoś udaje im się zrobić wrażenie, że są spóźnieni, że robią właściwą rzecz sześć miesięcy później, a potem nie są już tak przydatni. Więc tak, nadal bardziej martwię się o niemiecką bezczynność niż o niemiecką potęgę” - oświadczył minister, podtrzymując swój pogląd sprzed ponad dekady. (PAP)

pp/