Ukrainki miały sfałszowane stemple w paszporcie. Miały legalizować ich pobyt w UE

2024-08-08 16:19 aktualizacja: 2024-08-09, 09:18
Paszport Ukraiński. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Vitaliy Hrabar
Paszport Ukraiński. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Vitaliy Hrabar
Podrobione stemple kontroli granicznych, potwierdzające rzekome podróże do Estonii, Słowacji, Węgier i Polski, miały w paszportach dwie Ukrainki, wyjeżdżające z Polski przez przejście w Korczowej. Fałszywe odbitki miały zalegalizować przeterminowany pobyt cudzoziemek w UE.

Jak poinformował w czwartek PAP rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej por. Piotr Zakielarz, to już kolejne takie fałszywki odbitek stempli kontroli granicznej, wykryte przez podkarpackich strażników granicznych. Od początku roku było ich już ponad 170.

Por. Zakielarz powiedział, że cudzoziemcy wykorzystują tego rodzaju fałszywki, aby zalegalizować przeterminowany, czyli dłuższy, niż pozwalają na to przepisy, pobyt na terenie państw UE.

"Jednak sprzęt, doświadczenie i wiedza mundurowych oraz współpraca międzynarodowa służb pozwala na szybkie wykrycie tego rodzaju prób" – podkreślił rzecznik BiOSG.

Do ostatniego takiego zdarzenia doszło w środę, gdy do kontroli granicznej w Korczowej zgłosiła się obywatelka Ukrainy. W jej paszporcie były odbitki stempli słowackiej, węgierskiej i polskiej kontroli granicznej.

"Dokumenty od razu wzbudziły wątpliwości funkcjonariuszy SG co do ich autentyczności. Szczegółowe badanie dokumentu z wykorzystaniem specjalistycznych urządzeń jednoznacznie potwierdziło fałszerstwo sześciu odbitek" – przekazał por. Zakielarz.

I dodał, że podrobienie stempli potwierdziły także informacje uzyskane dzięki międzynarodowej współpracy służb.

Do podobnego zdarzenia doszło tydzień wcześniej. 32-letnia Ukrainka podczas odprawy pokazała paszport, gdzie widniały fałszywe stemple potwierdzające tym razem rzekome podróże kobiety do Tallina w Estonii.

"W obu przypadkach cudzoziemki przyznały się do próby wykorzystania fałszywych dokumentów i zostały ukarane grzywną w wysokości 1,5 tys. złotych. Po zakończonych czynnościach wyjechały na Ukrainę" – dodał por. Zakielarz.(PAP)

kh/