Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski utworzenie nowego „Ministerstwa Jedności” ogłosił pod koniec sierpnia. Według słów premiera Denysa Szmyhala, jego idea zakłada, że Ukraina chce skuteczniej spełniać potrzeby 7,5 miliona Ukraińców za granicą, a także bez przymusu starać się o powrót obywateli do kraju.
„Miliony naszych rodaków w innych krajach, ich relacje z Ukrainą, ochrona naszych wspólnych interesów jako narodu — wszystko to będzie w zakresie obowiązków nowej instytucji. W rzeczywistości powinno to być Ministerstwo Jedności Ukrainy” — powiedział Zełenski.
Zdaniem pierwszego zastępcy przewodniczącego ukraińskiego parlamentu Ołeksandra Kornijenki utworzenie takiego ministerstwa zajmie trochę czasu. Trzeba będzie znaleźć kandydata na ministra, określić kierunki działań i znaleźć źródła finansowania. Urząd, który będzie pracować z Ukraińcami za granicą, prawdopodobnie będzie miał biura w europejskich stolicach. Kornijenko wymienił Warszawę i Berlin jako miasta priorytetowe dla ich otwarcia.
„Gdy mówimy się o "Ministerstwie Powrotu Ukraińców", podejrzewam, że oznacza to powrót mężczyzn w wieku poborowym. Jak w praktyce władze zamierzają to zrobić, trudno powiedzieć” – skomentował w rozmowie z PAP były szef Ministerstwa Polityki Społecznej Ukrainy Andrij Rewa.
Jak przypomniał, już podejmowano inicjatywy mające na celu pozbawienie świadczeń socjalnych w krajach europejskich, a także zawieszenie usług konsularnych dla mężczyzn w wieku 18-60 lat. Ostatecznym i pożądanym, aczkolwiek mało prawdopodobnym rozwiązaniem dla ukraińskich władz byłaby deportacja mężczyzn w wieku poborowym z krajów UE, która nie byłaby wspierana przez partnerów międzynarodowych.
Wskazują na to, chociażby słowa europejskiej komisarki do spraw wewnętrznych Ylvy Johansson, która powiedziała, że UE nie będzie stosować środków przymusu w celu powrotu Ukraińców podlegających obowiązkowi wojskowemu do ich rodzimego kraju. Jak stwierdziła, byłoby to sprzeczne z dyrektywą o tymczasowej ochronie. Według niej, UE nie może stosować zróżnicowanego podejścia do uchodźców, które byłoby „oparte na ich płci, wieku, służbie wojskowej”.
Odmiennego zdania jest Andrij Rewa.
„Jeśli w konstytucji (Ukrainy — PAP) jest zapisany obowiązek obrony kraju, to nie jest to w żadnym wypadku decyzja opcjonalna” — mówi.
Rewa podkreślił, że należy pozbawić obywatelstwa wszystkich, którzy nielegalnie opuścili teren państwa, uchylając się od obowiązku jego obrony. Ponadto zauważył, że istnieje wiele nieoczywistych zagrożeń, które tylko wzrosną, jeśli zostaną zlekceważone: „W przypadku ewentualnego referendum w sprawie pokoju w Ukrainie, niesprawiedliwe byłoby branie pod uwagę głosów tych obywateli, którzy opuścili kraj”.
Rewa zauważył, że ograniczanie praw w stanie wojennym jest powszechną praktyką. Przyznał jednak, że trzeba unikać nadużywania w ograniczaniu praw do wyjazdu osobom, które mają do tego podstawę prawną, ze strony władz. Czy studenci zagranicznych uniwersytetów w wieku 18-25 lat powinni mieć możliwość wyjazdu za granicę?
„Państwo powinno być zainteresowane podjęciem studiów przez młodych ludzi. Prędzej czy później wojna się skończy i będziemy potrzebować fachowców. Będziemy potrzebowali ludzi, którzy podniosą nasz kraj” – powiedział.
Andrij Rewa uważa, że prawo do swobodnego przemieszczania się może być ograniczone tylko w czasie wojny, kiedy trzeba bronić kraj. Dodaje, że kiedy wojna się skończy, ludzie wybiorą, dokąd chcą się udać. „Ci, którzy tu przyjadą, będą prawdopodobnie niesamowicie patriotycznymi ludźmi. To na nich będzie opierała się +Nowa Ukraina+. Jeśli chodzi o ludzi, którzy woleliby wyjechać z kraju, cóż nie mamy narzędzi ani środków, aby przekonać ich, że trzeba to robić. To, co możemy robić, to zachęcać młodych ludzi ukraińskiego pochodzenia do powrotu, mówiąc, że tylko u siebie w kraju można być gospodarzem” – podsumował były minister.
Autor: Nazar Atamaniuk
nat/ iua/ jos/