"Urojona rzeczywistość, osiem gwiazdek, zmiana elektoratu, błędy PiS w kampanii". Jarosław Kaczyński o wynikach wyborów

2023-10-20 22:27 aktualizacja: 2023-10-21, 10:52
Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/Piotr Polak
Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/Piotr Polak
Polska się zmieniła, zmieniła się także struktura elektoratu — powiedział w piątek prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński. Dodał, że jeżeli PiS ma znów zwyciężyć, to musi o tym pamiętać, bo będzie to zwycięstwo "w Polsce innej, niż była jeszcze jakiś czas temu". Szef Prawa i Sprawiedliwości mówił także o błędach popełnionych przez partię podczas kampanii oraz atakach na jego partię, stworzeniu "rzeczywistości urojonej" i kampanii ośmiu gwiazdek. Stwierdził także, że przedmiotem zainteresowania służb specjalnych powinny być mechanizmy powstania pewnych formacji politycznych.

"Ogólne wymiary sytuacji są znane. Dzisiaj czeka nas to, by przeprowadzić analizę tego, co się stało, przyczyn. To jest w trakcie. Po drugie, aby mieć projekt na dalsze działania — i te ofensywne, i te defensywne" - mówił Kaczyński na IX Nadzwyczajnym Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" w Spale.

Prezes PiS podkreślił, że w czasie kampanii nastąpił "szereg błędów" ze strony Prawa i Sprawiedliwości.

"Takie jest życie, że błędy się popełnia, a polityka jest szczególnie obciążona ryzykiem błędów, bo to jest dziedzina, gdzie poziom niepewności decyzji, ich skutków, jest wysoki. Przede wszystkim jednak Polska się zmieniła. Zmieniła się także struktura elektoratu, zmieniła się w ciągu tych ostatnich kilku lat i ten proces prawdopodobnie będzie trwał" - dodał.

Podkreślił, że PiS musi to brać pod uwagę, jeżeli "ma znów zwyciężyć, zwyciężyć w Polsce innej, niż była jeszcze jakiś czas temu".

"Musimy zwyciężyć, pamiętając o jednym: że do zwycięstwa prowadzi zawsze połączenie dwóch elementów. Zwykle to powtarzam w czasie obchodów 11 listopada. Chodzi o połączenie myśli i czynu. Czyn bez myśli bywa czasem piękny, bohaterski, heroiczny, ale całkowicie bezskuteczny. Mówię o czasach walki bezpośredniej, krwawej. Myśl bez czynu nie przynosi efektów, nawet jakby była słuszna, przenikliwa, oddająca rzeczywistość. Tylko wtedy, gdy te dwa elementy będą działać ze sobą, możemy liczyć, że zwyciężymy" - ocenił wicepremier Kaczyński.

Uczestnicy zjazdu skandowali na początku wystąpienia "Jarosław, Jarosław". "Dziękuję bardzo. Słyszałem do tyle razy podczas kampanii. Wynik jest dobry, ale nie bardzo dobry" - wskazał w odpowiedzi na te okrzyki prezes PiS.

Prezes PiS: osiem gwiazdek stało się hasłem i właściwie odpowiedzią na wszystkie pytania zwolenników KO

"Nastąpiła ogromna ofensywa wulgarności. Po prostu niebywałej w życiu publicznym wulgarności, także w wypowiedziach polityków i wreszcie stała się hasłem. Te osiem gwiazdek stało się hasłem i właściwie odpowiedzią na wszystkie pytania zwolenników KO" - powiedział Kaczyński.

Podczas swojego wystąpienia  podkreślił, że stan związany z wynikiem wyborów, z którym mamy do czynienia, musi zostać przemyślany, jeżeli chodzi o opis tego stanu, jak i jego przyczyny. "Trzeba powiedzieć tak, mamy do czynienia - przynajmniej w pewnym zakresie - z powtórką z 2007 roku" - stwierdził prezes PiS.

Podkreślił, że w latach 2005-2007 PiS rządził krótko "w bardzo trudnych okolicznościach, w bardzo trudnej kolacji". "Mimo wszystko sporo zdziałaliśmy i to były lata bardzo dobrego wzrostu gospodarczego. To były lata bardzo spokojnie. Rok 2006 był najspokojniejszy od roku 1989, a mimo wszystko zdołano skutecznie stworzyć takie potężne zjawisko urojonej rzeczywistości i ta urojona rzeczywistość opanowała umysły bardzo znacznej części Polaków i doprowadzono do mobilizacji. Ta mobilizacja objęła wtedy 6 mln 800 tys. wyborców PO i jeszcze pewną ilość wyborców innych formacji opozycyjnych, ale wtedy PO bardziej dominowała, niż w tej chwili, jeżeli chodzi o wynik wyborów" - mówił Jarosław Kaczyński.

Zaznaczył, że "tym razem ta mobilizacja była jeszcze większa, przeprowadzona w sposób jeszcze bardziej brutalny i perfidny" oraz, że ta mobilizacja trwała przez osiem lat.

W jego opinii, to zaczęło się w roku 2005 roku, kiedy lider KO Donald Tusk wygłosił "pierwsze takie zaskakujące, agresywne przemówienie", a kampania nie ustawała przez cały czas i była prowadzona wedle zaleceń socjotechnicznych. "Metodami socjotechnicznymi można uzyskać praktycznie wszystko" - podkreślił prezes PiS.

Dodał, że "to wszystko się bardzo zbrutalizowało i jednocześnie nastąpiła ogromna ofensywa wulgarności". "Po prostu niebywałej w życiu publicznym wulgarności, przy czym ta wulgarność nie tylko występowała w wypowiedziach różnych ludzi, którzy jakoś biorą udział w życiu publicznym, ale funkcjonują na co dzień prywatnie, ale także w wypowiedziach polityków i wreszcie stała się hasłem. Te osiem gwiazdek stało się hasłem i właściwie odpowiedzią na wszystkie pytania zwolenników KO" - zaznaczył Kaczyński.

Prezes PiS: Udało się stworzyć rzeczywistość urojoną, to urojenie było totalne

Jak można połączyć świadomość, że idzie się swobodnie w demonstracji antyrządowej, że liczy się na zwycięstwo w wyborach, że otwiera się codziennie telewizję TVN, która szaleje, jeżeli chodzi o ataki na władzę, i - z drugiej strony - jest się w świecie dyktatury - powiedział prezes PiS.

"Wykształcenie formalne nie wiąże się dzisiaj z kulturą wyższą rozumianą jako kultura bycia codziennego. Ona została odrzucona i warto zwrócić na to uwagę" - mówił Kaczyński na IX Nadzwyczajnym Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" w Spale.

"Udało się znów stworzyć tą rzeczywistość urojoną, przy czym fenomenem niezwykle trudnym do wyjaśnienia jest to, że to urojenie było totalne i niezwykle łatwo dostrzegalne. W Polsce mieliśmy większość rządową, skromną i przy końcu już bardzo wadliwą, tak naprawdę sama koalicja prawicowa nie miała tej większości, to dodatki stanowiły o tej większości" - zauważył Kaczyński.

Według prezesa PiS, opozycja atakowała rząd w sposób brutalny i wulgarny:

"Mieliśmy też bardzo silną opozycję, która nie tylko atakowała rząd, ale robiła to w sposób brutalny i wulgarny. Mieliśmy całkowitą wolność na ulicach, była pełna wolność demonstracji, w tym także demonstracji, które miały bardzo agresywny charakter i miały uniemożliwiać inne demonstracje" - powiedział.

"Mieliśmy pełną wolność mediów, przy tym przewaga medialna bardzo wyraźna była po tamtej stronie. Bardzo znaczna część władzy w Polsce jest w ręku opozycji, w większości dużych miast rządzi opozycja. Sądy są pod ewidentnym wpływem opozycji. (...) W bardzo wielu sprawach, zupełnie ewidentnych z punktu widzenia przepisów, nie warto zwracać się do sądu, bo wiadomo że się przegra" - wskazał Kaczyński.

"Mimo tych wszystkich, zupełnie oczywistych faktów, ludzie którzy byli przeciw nam stwierdzali, że w Polsce jest dyktatura, że oni walczą o wolność. Jeżeli ktoś nie mówił, że jego celem jest osiem gwiazdek, to mówił, że jest obrona demokracji i obrona wolności. Jak można połączyć świadomość, że idzie się swobodnie w demonstracji antyrządowej, że liczy się na zwycięstwo w wyborach, że otwiera się codziennie telewizję TVN, która szaleje, jeżeli chodzi o ataki na władzę, i - z drugiej strony - jest się w świecie dyktatury. To się zupełnie ze sobą nie zgadza, no, ale stopień otumanienia był taki, że ludzie to sobie spokojnie ze sobą łączyli. Oczywiście można powiedzieć, że w ich rozumieniu to jest tak, że jak oni nie rządzą, to jest dyktatura" - dodał.

Według polityka, jedną z przyczyn takiej sytuacji jest przekaz mediów:

"Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest ogromne wmówienie ze strony mediów, ale pytanie jest - dlaczego znacząca część społeczeństwa to wmówienie przyjęła do wiadomości nie weryfikując tego wmówienia, tylko przyjmując je jako opis rzeczywistości" - powiedział. 

Prezes PiS: ludzie nie głosują z wdzięczności

"Nietrudno stwierdzić, że - poprzez spojrzenie na nasze rządy poprzez różnego rodzaju statystyki, głównie te międzynarodowe, poza jakimkolwiek naszym wpływem - otóż wszystkie statystyki pokazują, że w bardzo różnych dziedzinach sytuacja za naszych rządów się poprawiła i że ona jest bardzo dobra na tle sytuacji w innych państwach" - wskazał Kaczyński.

Jak ocenił "ostatnie osiem lat - szczególnie biorąc pod uwagę ogromne kryzysy - przyniosło sukces". Jednak - wskazał Kaczyński - nie oznaczało to sukcesu dla tych, którzy "mieli się znakomicie w tej sytuacji, która została zmieniona po roku 2015".

"To była sytuacja, w której bardzo znaczna część środków publicznych była przejmowana przez pewną grupę społeczną, która nie była wcale taka wąska, tylko jedni mieli z tego zyski liczone w milionach, a może nawet w przypadkach niektórych dużych mafii paliwowych, vatowskich, setkach milionów" - wskazał prezes PiS. Jak dodał "ci ludzie byli zainteresowani w trwaniu tamtego systemu, jego likwidacja uderzyła w ich realne interesy".

W ocenie Kaczyńskiego "tutaj ta nienawiść do nas i gotowość przyjęcia każdej opowieści przeciwko nam, nawet jeśli ona jest całkowicie absurdalna, jest nie tyle usprawiedliwiona, co w każdym razie zrozumiała".

"No, ale przeciw nam była też wielka grupa ludzi, którzy nie korzystali z tamtego systemu, a co więcej, skorzystali z tego nowego. Sensem tego wszystkiego, co uczyniliśmy w ciągu tych ośmiu lat, jest zmiana systemu społeczno-gospodarczego z bardzo nieefektywnego i bardzo niesprawiedliwego, na dużo sprawiedliwszy i jednocześnie dużo bardziej efektywny" - podkreślił Kaczyński.

Jak mówił "skorzystała z tego zdecydowanie przeważająca grupa Polaków, którzy jednak na nas nie głosowali". "Całe regiony, które w istocie powinny nas wesprzeć, bo uzyskały od nas jakieś szczególnie mocne wsparcie, wcale nas nie wsparły na poziomie wyższym, niż poprzednio" - zaznaczył Kaczyński. Jak wskazał "na wschodzie Polski, tam, gdzie były nasze najmocniejsze regiony i punkty wsparcia, straty w niektórych okręgach wyborczych (sięgały - PAP) nawet 12 procent".

"Tutaj mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można - i tak to robili niektórzy nasi doradcy - opisać bardzo krótko: ludzie nie głosują z wdzięczności. I ci, którzy są przy władzy muszą, przede wszystkim, wykazywać mankamenty drugiej strony, to znaczy konkurentów" - podkreślił Kaczyński.

Zaznaczył, że inna kwestia, to "powstanie pewnej konkurencji, której przedtem w tych wymiarach nie było". "To jest kwestia z jednej strony Konfederacji. Momentami wydawało się, że ona zajdzie bardzo daleko w tych wyborach. W ostatniej fazie kampanii wyborczej to się zmieniło. Także Trzeciej Drogi, która też okazała się w pewnym momencie, dopiero przy końcu kampanii, naszą konkurencją, to znaczy sięgnęła po tych, którzy przedtem głosowali na nas, tych niezdecydowanych, którzy z jakichś powodów się na nas obrazili" - wskazał prezes PiS.

"Była też oczywiście taka grupa, która kierowała się przesłankami znudzenia. Ciągle dwie siły polityczne się ze sobą ścierają, ciągle jest walka. Oni tego nie chcieli, chcieli jakiegoś spokoju i uważali, że Trzecia Droga jest tutaj jakimś remedium" - zaznaczył Kaczyński.

Jak podsumował "to, razem wziąwszy, doprowadziło do takiego wyniku wyborów, takiego, jaki w ostatecznym rachunku otrzymaliśmy". 

Kaczyński:  trzeba mieć drugi budżet i drugie finanse publiczne, żeby zrealizować obietnice opozycji

Według prezesa PiS, żeby zrealizować zapowiedziane przez opozycję obietnice finansowe m.in., podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, "trzeba mieć nie tylko drugi budżet, ale i drugie finanse publiczne".

Powiedział też, że w przyjętym, ale jeszcze nie uchwalonym budżecie na 2024 rok, nie ma żadnej dziury, pod warunkiem, że nie będzie rzeczy nieodpowiedzialnych.

"Zapowiadaliśmy 800 plus, ale nie zapowiadaliśmy innych zmian płacowych" - powiedział. Dodał, że budżet 2024 jest stworzony w ramach zdrowego rozsądku, natomiast reszta to bezczelne oszukiwanie społeczeństwa. "To szereg kłamliwych zapowiedzi z wszystkich trzech programów opozycyjnych ugrupowań" - powiedział.

"Przedmiotem zainteresowania służb specjalnych powinny być mechanizmy powstania pewnych formacji politycznych"

Przedmiotem zainteresowania służb specjalnych powinny być przyczyny i mechanizmy powstania pewnych formacji politycznych - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Mówił, że należy zadać pytanie, na ile nasze życie publiczne jest autonomiczne wobec sił zewnętrznych np. Niemiec i Rosji.

Prezes PiS w piątek na IX Nadzwyczajnym Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" w Spale mówił m.in. o wyniku tegorocznych wyborów parlamentarnych.

"Jest pytanie, które warto postawić, które mam nadzieję kiedyś będzie przedmiotem opracowań historyków, już dziś powinno być - gdyby to było możliwe, nie jest w tej chwili możliwe po przejęciu władzy, prawdopodobnym, prawie pewnym przejęciu władzy przez opozycję - przedmiotem zainteresowania służb specjalnych: mianowicie jakie były głębsze przyczyny i mechanizmy powstania pewnych formacji".

"Tu dochodzimy do takiego pytania: na ile nasze życie publiczne jest autonomiczne wobec sił zewnętrznych" - powiedział Jarosław Kaczyński. "Oczywiście w każdym państwie, nawet w Stanach Zjednoczonych, jakieś wpływy zewnętrzne funkcjonują. To jest coś, co w dzisiejszym świecie jest nie do uniknięcia" - zaznaczył.

"Jeżeli spojrzymy na te całe 34 lata, począwszy od 1989 r., pominąwszy ten okres przygotowawczy (...), to można powiedzieć tak: tu przez cały czas działają siły, które ewidentnie są związane z naszymi sąsiadami, i nie mówię tu o Czechach czy Słowakach, tylko o Niemcach i Rosjanach" - wskazał prezes PiS.

Jak mówił "źródła powstania Platformy Obywatelskiej, tu sięgam dość mocno wstecz, są dość oczywiste z tego punktu widzenia". "I później ta oczywistość była weryfikowana przez politykę, przez politykę, która w oczywisty sposób wpisywała się w interesy niemieckie" - powiedział.

"Nie zapominajmy też o drugiej stronie i na przykład: czy powstanie Polski 2050 - bo to jeszcze wtedy nie była Trzecia Droga, tylko Polska 2050 - było wynikiem tego, że pewien prezenter telewizyjny wpadł na taki pomysł, czy też może czegoś głębszego, czy generałowie, którzy się tam znaleźli, po prostu polubili tego człowieka, czy może są jakieś głębsze tego przyczyny" - mówił Jarosław Kaczyński. "Tutaj sądzę, że jednak te przyczyny są głębsze i że to jest ta druga strona, która szuka jakiegoś takiego pewnego narzędzia i ciągle ma nadzieję, że może ten ukształtowany już system polityczny, który nie jest mimo wszystko dla niej najwygodniejszy, wolałaby inny, można by doprowadzić do staniu takiego, jaki w przekonaniu Moskwy być powinien" - dodał.

"Krótko mówiąc: musimy też patrzeć na ten aspekt rzeczywistości, na to, że tutaj mamy do czynienia z pewną rozgrywką sił zewnętrznych, które bardzo sprawnie posługują się formacjami, które działają na terenie Polski i oczywiście prezentują się jako polskie, prezentują się jako patriotyczne - przynajmniej tak deklarują - no, ale jeśli chodzi o ich działania to wszyscy państwo wiedzą jak było, czy bywa i jak pewnie będzie w ciągu tego następnego prawdopodobnie czterolecia, choć daj Boże, żeby to był okres znacznie krótszy" - wskazał prezes PiS. (PAP)

Prezes PiS: zapowiedź 6 proc. wydatków na oświatę oznaczałaby, że trzeba by

"Stan gospodarki jest bardzo dobry. Wbrew ich opowieściom, opowieściom o +dziurze Morawieckiego+, bo już się zaczynają przygotowywać do wycofywania z różnych swoich zapowiedzi, bo były one całkowicie oderwane od rzeczywistości" - mówił Kaczyński w Spale.

Ocenił, że zapowiedź 6 proc. wydatków na oświatę oznaczałaby, że trzeba by było zwiększyć te wydatki o 120 mld zł.

"To jest kompletnie niemożliwe. Chyba, żeby wprowadzić niezwykle wysokie opodatkowanie, które zmiotłoby gospodarkę" - wskazał prezes PiS.

Podkreślił, że "inaczej tych pieniędzy zdobyć się nie da, nikt ich nie podaruje, nie pożyczy".

Wskazał, że nie ma żadnej "dziury Morawieckiego", bo jest projekt budżetu, zaproponowany w całości, a PiS takich rzeczy nie zakładało, bo "liczyło się z realiami".

"Deficyt finansów publicznych jest za duży, bo 4,5 procent, ale za czasów rządów Tuska dochodziły do 7,9 proc. Były deficyty znacznie wyższe, a sam deficyt budżetowy jest poniżej 3 procent. Tutaj nie ma absolutnie żadnego zagrożenia. Pod jednym warunkiem: że nie będzie się robić rzeczy nieodpowiedzialnych" - zaakcentował wicepremier Kaczyński.

Prezes PiS: sądy są pod ewidentnym wpływem opozycji

Lider Zjednoczonej prawicy zwrócił uwagę, że podczas kampanii wyborczej ważną rolę odegrały ośrodki władzy samorządowej, gdzie często rządzi opozycja i wymiar sprawiedliwości. "Sądy są pod ewidentnym wpływem opozycji" - powiedział Jarosław Kaczyński.

Mówił m.in. o "doktrynie Neumana".

"Doktryna Neumanna jest czymś, co w oczywisty sposób odnosi się do bardzo realnych i łatwych do zweryfikowania poprzez różne przykłady faktów" - podkreślił. Dodał, że wielokrotnie dziennikarze Gazety Polskiej byli pozywani do sądów po prostu za wykonywanie swojej pracy. "W bardzo wielu sprawach, zupełnie ewidentnych z punktu widzenia przepisów, nie warto się zwracać do sądów, bo wiadomo, że się przegra" - mówił.

Podczas spotkania z klubowiczami Gazety Polskiej Jarosław Kaczyński przedstawił  - jak to określił - wizję sprawowania władzy przez opozycję.

" Jeżeli oni nie rządzą to jest dyktatura. Demokracja jest wtedy, kiedy my rządzimy" - zwrócił uwagę na rozumowanie polityków opozycji. "Jest to oczywiście znaczące +wmówienie+ mediów przychylnych opozycji. Dlaczego znaczna część tych osób to +wmówienie+ przyjęła i nie weryfikuje tego?" - pytał wicepremier.

Prezes Kaczyński powiedział, że wskaźniki międzynarodowe m.in. europejskie oceniające rządy PiS pod względem gospodarczym pokazywały, na tle innych państw, poprawę sytuacji podczas sprawowania władzy przez Zjednoczoną Prawicę. "Te osiem lat, szczególnie biorąc pod uwagę ogromne kryzysy, przyniosły sukces" - podsumował Jarosław Kaczyński. (PAP)

Autorzy: Tomasz Więcławski, Aleksandra Kuźniar, Marcin Jabłoński, Ewa Wesołowska,  Danuta Starzyńska-Rosiecka, Hubert Bekrycht

nl/ mar/