Williams, sześciokrotna mistrzyni US Open i 23-krotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych w singlu, która nie gra od dwóch lat, ale oficjalnie wciąż nie zakończyła kariery, w sobotę po raz pierwszy pojawiła się na Flushing Meadows od czasu rozegrania ostatniego meczu na Arthur Ashe Stadium w 2022 roku. W niedzielę również została zauważona na trybunach, gdy popijając koktajl o tenisowej nazwie "Honey Deuce", m.in. z przypominającymi piłki do gry dwoma kawałkami melona spadziowego, który stanowi jeden ze znaków rozpoznawczych turnieju. Wcześniej znalazła chwilę czasu na rozmowę z Tiafoe.
"Powiedziała mi, że śledzi moje wyniki niezależnie od tego, gdzie gram, wspiera mnie i zawsze trzyma za mnie kciuki. Dodała, że kibicuje mi, bo jest jej szczególnie miło, że facet o ciemnym kolorze skóry, jak ona, tak dobrze sobie radzi. Kurczę, to było naprawdę miłe. Zrobiło mi się strasznie przyjemnie, że ona tak do tego podchodzi. Większego zastrzyku energii nie mógłbym sobie wyobrazić. Jej przemowa była najlepszą motywacją" - powiedział po meczu Tiafoe.
"Gdybym te same słowa usłyszał od kogoś innego, nie zrobiłyby zapewne na mnie takiego wrażenia" - dodał 20. zawodnik światowego rankingu, którego rodzice pochodzą z Sierra Leone.
26-latek szerszej publiczności dał o sobie znać, gdy w 2019 roku awansował do ćwierćfinału Australian Open.
"10 lat temu powiedziałem rodzicom, że zostanę zawodowym tenisistą i odmienię swoje oraz ich życie. Harowałem jak wół, a dziś jestem w ćwierćfinale Wielkiego Szlema, więc wiem, że się opłaciło" - podkreślił wtedy Amerykanin.
O drugi półfinał w Nowym Jorku - w edycji 2022 uległ Hiszpanowi Carlosowi Alcarazowi - rozstawiony z "20" Tiafoe powalczy we wtorek z wyżej notowanym Grigorem Dimitrowem (nr 9). Serena Williams może mieć kłopot, komu kibicować, bo z Bułgarem też spotkała się w sobotę i przyznała, że to jej długoletni przyjaciel z kortów, którego w niedzielę wspierała w zakończonym wygraną w pięciu setach pojedynku z Rosjaninem Andriejem Rublowem. (PAP)
pp/ co/ ep/