USA. Dwie trzecie sklepowej żywności dla niemowląt nie spełnia zaleceń żywieniowych

2024-08-22 05:58 aktualizacja: 2024-08-22, 13:09
Produkcja mleka w proszku. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/ALEX HOFFORD
Produkcja mleka w proszku. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/ALEX HOFFORD
Aż 60 proc. sprzedawanych w amerykańskich sklepach produktów żywnościowych dla niemowląt i małych dzieci nie spełnia zaleceń żywieniowych, a żaden z tych produktów nie spełnia wymagań dotyczących promocji ustalonych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).

Naukowcy z George Institute for Global Health przeanalizowali 651 wyrobów spożywczych dla niemowląt i małych dzieci sprzedawanych w dziesięciu największych sieciach spożywczych w USA. Okazało się, że ogółem 60 proc. z nich nie spełniało wymagań ustalonych przez WHO, z czego w przypadku prawie 70 proc. były to normy dotyczące zawartości białka, a 44 proc. - zawartości cukru. Jeden na cztery produkty nie spełniał wymagań kalorycznych, a jeden na pięć przekraczał zalecane limity sodu.

Zadaniem głównej autorki badania dr Elizabeth Dunford coraz większa dostępność oraz popularność przetworzonej żywności dla najmłodszych konsumentów jest bardzo niepokojąca.

„Wczesne dzieciństwo to kluczowy okres wzrostu, w którym kształtują się preferencje smakowe i nawyki żywieniowe, co potencjalnie toruje drogę rozwojowi chorób przewlekłych, takich jak otyłość, cukrzyca i niektóre nowotwory” - powiedziała specjalistka.

„Rodzice, którzy nie mają czasu, coraz częściej wybierają wygodne, gotowe jedzenie, nieświadomi, że wiele z tych produktów nie zawiera kluczowych składników odżywczych potrzebnych do rozwoju ich dziecka. Są oszukiwani, że jedzenie to jest zdrowsze niż w rzeczywistości” - dodała.

Ona i jej współpracownicy ustalili, że najprężniej rozwijającym się typem żywności w tym sektorze są saszetki (tubki) z jedzeniem dla dzieci. W ciągu ostatnich 13 lat odnotowano 900-proc. wzrost ich sprzedaży. Co niepokojące, saszetki te znalazły się wśród najmniej zdrowych analizowanych produktów; mniej niż 7 proc. z nich spełniało zalecenia dotyczące zawartości cukru.

Badanie ujawniło także skalę wprowadzających w błąd praktyk marketingowych, stosowanych przez producentów żywności dla dzieci. Prawie wszystkie (99,4 proc.) sklepowe produkty miały na opakowaniu co najmniej jedno zabronione sformułowanie, a niektóre nawet jedenaście (średnio cztery).

Najbardziej powszechne były sformułowania typu: „nie modyfikowane genetycznie”, „organiczne”, „bez BPA”, „bez sztucznych barwników/aromatów”.

Dr Daisy Coyle, współautorka badania i dietetyczka, zaznaczyła, że takie stwierdzenia tworzą tzw. aureolę zdrowia wokół produktów, dając konsumentom złudne poczucie bezpieczeństwa. „Brak regulacji w tym obszarze pozostawia szeroko otwarte drzwi dla przemysłu spożywczego, aby oszukiwać zapracowanych rodziców” - powiedziała.

„Przejawia się to nie tylko w stosowaniu wprowadzających w błąd twierdzeń, ale także używaniu nazw, które zupełnie nie odzwierciedlają głównych składników znajdujących się na liście składników. Np. nazwy przekąsek dla dzieci często odnosiły się do owoców lub warzyw, pomimo że były sporządzone głównie z mąki i skrobi” - dodała.

Autorzy publikacji przypomnieli, że otyłość u dzieci w wieku 2-5 lat w USA wzrosła od lat 70. ponad dwukrotnie. Obecnie w kraju tym ok. 13 proc. przedszkolaków cierpi na otyłość. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej od czasu pandemii COVID-19.

„Chociaż zmniejszenie problemu otyłości u dzieci było priorytetem za rządów Obamy, problem ten wydaje się być odsunięty na dalszy plan w ostatnich latach. Nasze ustalenia podkreślają pilną potrzebę wprowadzenia lepszych regulacji i wytycznych dla rynku żywności dla niemowląt i małych dzieci. Od tego zależy zdrowie przyszłych pokoleń” - podsumowała dr Dunford.(PAP)

Autorka: Katarzyna Czechowicz

kgr/