„Wiem, że popełniłem błędy, niektóre wybory, w które pokładałem nadzieję i zaufanie, nie przetrwały próby czasu i niektórych z was rozczarowałem. Proszę was o przebaczenie, ponieważ z biegiem czasu podejmowałem decyzje, które się wam nie podobały i których najprawdopodobniej nie wyjaśniłem wystarczająco” – oświadczył Iohannis w niedzielę w Pałacu Cotroceni.
„Czasu nie można cofnąć, ale zapewniam, że wszystkie moje wysiłki i działania miały jeden cel: szukanie rozwiązań dla większego bezpieczeństwa, dobrobytu i rozwoju Rumunii” – powiedział Iohannis, który kończy właśnie drugą kadencję rządów. Podkreślając wagę wyborów parlamentarnych i prezydenckich Iohannis apelował do rodaków o to, by wzięli w nich udział i pamiętali, że „głosowanie jest prawem, o które nasi rówieśnicy walczyli, a niektórzy z nich zapłacili krwią, 35 lat temu (w czasie rewolucji 1989 r.)”.
„W epoce, w której obserwujemy alarmujący wzrost ekstremizmu, populizmu i dezinformacji, tym ważniejsze jest, aby zdecydowanie odrzucić, przede wszystkim poprzez głosowanie, fałszywy dyskurs na rzecz pokoju, który w rzeczywistości kryje antyeuropejską wizję” - stwierdził Iohannis, wyraźnie nawiązując do haseł głoszonych przez radykalnego kandydata na prezydenta Calina Georgescu.
Podkreślał, że w ciągu ostatniej dekady Rumunia zrobiła ogromny krok naprzód, w tym dzięki aktywnej roli w UE i NATO.
„Nie ma polityków doskonałych ani postaci mesjańskich, które posiadałyby cudowne rozwiązania problemów stojących przed obywatelami. Ci, którzy twierdzą, że je mają, prędzej czy później zepchną Rumunię z głęboko demokratycznej ścieżki. A to oznacza dla nas wszystkich mniej wolności, więcej cierpienia, niedostatków i utraty praw, które są teraz gwarantowane” – powiedział Klaus Iohannis.
Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)
just/ mal/ sma/