"W domach z betonu" zna każdy. Martyna Jakubowicz o 40 latach kariery

2023-10-12 07:12 aktualizacja: 2023-10-12, 15:43
Martyna Jakubowicz. Fot. archiwum prywatne
Martyna Jakubowicz. Fot. archiwum prywatne
Postrzegam życie jako proces, a błędy są istotnym elementem tego procesu – mówi PAP Martyna Jakubowicz, która w tym roku świętuje 40-lecie debiutanckiej płyty „Maquillage”. Z tej okazji nagrała akustyczne wersje kilku przebojów i wydała właśnie autobiograficzną książkę „Trudna sztuka latania”.

Martyna Jakubowicz to wokalistka, gitarzystka i kompozytorka tworząca muzykę z pogranicza bluesa, rocka i amerykańskiego folku. Ma na koncie kilkanaście albumów, ale jej najpopularniejszym przebojem pozostaje od lat utwór „W domach z betonu nie ma wolnej miłości”, pochodzący właśnie z debiutanckiej płyty. Muzykę do niego skomponowała Martyna Jakubowicz, natomiast autorem tekstu był jej ówczesny mąż Andrzej Bolesław Jakubowicz, dziennikarz i tłumacz twórczości Boba Dylana. Artystka ciepło wspomina atmosferę towarzyszącą powstawaniu utworu.

„Nadzieja jest zawsze taka sama – że uda się nagrać dobrą płytę. Nagrywałam z kolegami reprezentującymi mocny gatunek muzyczny. Na bębnach Andrzej Ryszka z zespołu Krzak, na gitarze Andrzej Nowak z TSA, na basie Janusz Niekrasz także z TSA, na drugiej gitarze Czarek Bierzniewski, nagrywający ze mną pierwsze piosenki dla Radiowej Trójki i Ryszard Skibiński z Kasy Chorych. Każdej sesji nagraniowej towarzyszą emocje. Byliśmy wszyscy młodzi, a to oznacza mocne emocje wkładane w dźwięki” – wspomina dla PAP Martyna Jakubowicz.

Przy okazji artystka zdradza, że utwór „W domach z betonu…”, który pokochała cała Polska, nie jest tym, zarejestrowanym na płycie.

„Właściwa i przebojowa wersja pochodzi z nagrań dokonanych w Studiu Agnieszki Osieckiej przy ul. Myśliwieckiej w Warszawie. To ona była grana na Liście Przebojów Trójki, gdy piosenka weszła w stanie wojennym na pierwsze miejsce. I ta wersja jest znana. Powtórzenie jej potem na płycie było błędem. Ta płytowa wersja na pewno nie zostałaby przebojem” – ocenia po latach wokalistka.

Dodaje, że grany od 40 lat przebój wciąż jej się nie znudził. „Na szczęście nie odtwarzamy tej piosenki, jako wiernej kopii nagranej już dawno temu. Gramy ją w dwóch wersjach. Jedną, akustyczną, stworzył Janek Pentz, a drugą, graną z całym zespołem, elektryczną, gdzie na gitarze gra Darek Bafeltowski. Tym sposobem jest różnie i nuda się nie zakrada.”

Ten i kilka innych utworów w akustycznych aranżacjach znalazło się na nowym minialbumie zatytułowanym „Akustycznie”, który trafił właśnie do sprzedaży internetowej.

„Janek Pentz – mistrz gitary finger-style pięknie je zaaranżował. Jest bardzo młody, dopiero zakończył studia i pewnie dlatego jego talent i wrażliwość pokazują te piosenki w nowy sposób. To są wzruszające wersje. Epka na razie nie wchodzi do obiegu. Można ją kupić jedynie na koncertach i w sieci, w moim sklepie. Później pewnie będzie można znaleźć ją w streamingach” – informuje artystka.

Jakubowicz zdradza także, czy bliższa jest jej praca w studio, czy spotkania z widzami na żywo.

„Nasze muzykowanie polega na tym, że pracujemy ze sobą nawzajem, potem nagrywamy w studiu lub w domu, a potem spotykamy się z fanami na koncertach. Kolejność oczywiście nie jest istotna. Można najpierw grać koncerty, a potem nagrywać. Lubię pracę w studiu, ale wszystko nabiera innego wymiaru, kiedy spotykamy się z publicznością.

Jak wygląda spojrzenie Martyny Jakubowicz na własne życie, karierę i muzyczne doświadczenia, z perspektywy tych 40 lat. Odpowiedzi znajdują się w wydanej właśnie autobiografii „Trudna sztuka latania”.

„Praca nad tą książką była trudna, bo wracanie do przeszłości w moim przypadku jest trudne. Pisałam ją samodzielnie ponad trzy lata, ale wspierali mnie duchowo i psychicznie przyjaciele, i Jerzy Illg, któremu zawdzięczam wydanie tej książki. To opowieść o moich dziadkach, trudnym związku moich rodziców, losach mojego ojca, moim życiu również prywatnym, o sesjach nagraniowych i podróżach do ZSRR. Musiałam uporządkować archiwa i przeczytać kilka książek. Starałam się być szczera, a ta opowieść jest moją osobistą wersją wypadków. Sądzę, że każdy człowiek zachowuje tylko dla siebie sporą część własnego +ja+” – opowiada Martyna Jakubowicz.

Tytułowe latanie to metafora przeżywania zwykłego życia i tworzenia. „Artysta ma to do siebie, że jego umysł przekształca rzeczywistość. Można napisać piosenkę o sprawach codziennych, jednocześnie bujając w obłokach. Unoszenie się nad ziemią to oderwanie od spraw codziennych. Ale przecież ziemia i tak przyciąga nas z powrotem. Trudna sztuka latania, bo trzeba być jednocześnie w dwóch światach” – wyjaśnia artystka.

„Oczywiście, nie zawsze się udaje. Popełniłam błędy. Postrzegam życie jako proces. Błędy są istotnym elementem tego procesu. Nie możemy przeżyć życia raz jeszcze. Nie ma spraw mniej ważnych. Wszystko jest ważne. Każda decyzja, każdy błąd, każdy sukces i każda porażka. Ważne, by nie tracić poczucia humoru oraz radości życia!” – podkreśla na koniec.

Rozmawiał Przemek Skoczek (PAP)

kgr/