W Przygodzicach rozpoczęła się próba pobicia rekordu Polski w morsowaniu w lodzie. Celem pomoc choremu dziecku

2024-03-16 22:01 aktualizacja: 2024-03-17, 08:18
Emerytowany policjant Jacek Dryjański z Pleszew podczas próby ustanowienia rekordu Polski w morsowaniu dwudziestoczterogodzinnym, fot. PAP/Tomasz Wojtasik
Emerytowany policjant Jacek Dryjański z Pleszew podczas próby ustanowienia rekordu Polski w morsowaniu dwudziestoczterogodzinnym, fot. PAP/Tomasz Wojtasik
W Przygodzicach (Wielkopolskie) ruszyła akcja bicia rekordu Polski w morsowaniu w lodzie, która potrwa do godziny 12 w niedzielę. Celem jest zebranie środków na rehabilitację chorej trzyletniej dziewczynki.

Od południa w sobotę w Przygodzicach k. Ostrowa Wlkp. przy Gminnym Ośrodku Kultury trwa próba ustanowienia rekordu Polski w morsowaniu w lodzie w dwudziestoczterogodzinnej sztafecie.

Emerytowany policjant Jecek Dryjański z Pleszewa zamierza przesiedzieć łącznie 8 godzin w balii zanurzony w pokruszonym lodzie o temperaturze dwóch stopni Celsjusza.

Pierwsze dwa wejścia do balii trwały po 30 minut, kolejne po 15. Po upływie kwadransa następuje 30 minut przerwy, mężczyzna przechodzi wtedy do pomieszczenia w celu regeneracji organizmu. Nad jego samopoczuciem czuwają służby medyczne, a całość nagrywana jest przez sędziów z Biura Rekordów Polski.

Akcja ma potrwać do południa w niedzielę. Jeżeli się uda to p. Jacek ustanowi rekord Polski, ponieważ łącznie zamierza spędzić w lodzie 8 godzin. Obecny rekord należy do pochodzącego z Litwy i zamieszkałego w Polsce Valerjana Romanovskiego oraz trzech osób z jego ekipy. W lodzie spędzili po 6 godzin.

Mam zamiar nadal siedzieć w lodzie. Jak wszystko dobrze pójdzie to zakończymy jutro po godzinie 12” – powiedział PAP mężczyzna po upływie 7 godzin od wejścia do balii. Jak dodał siły dodaje mu cel, jaki przyświeca akcji, czyli zebranie funduszy na leczenie i rehabilitację chorej trzyletniej dziewczynki.

Dzisiaj jej z nami nie ma, ponieważ z rodzicami przebywa na badaniach genetycznych w klinice w Warszawie w celu ustalenia diagnozy, ponieważ nie wiadomo, na co choruje” – powiedział.

Prezes stowarzyszenia „Warto żyć” Karol Talarek z Przygodzic powiedział PAP, że dziewczynka nie mówi, ma problem z poruszaniem się, połykaniem i stwierdzono u niej głęboki autyzm.

Rodzice potrzebują naszej pomocy, ponieważ brak diagnozy powoduje, że muszą sami ponosić ogromne koszty rehabilitacji dziecka” – powiedział.(PAP)

autorka: Ewa Bąkowska

nl/