Washington Post: Biały Dom obawia się, że Netanjahu w celu politycznego przetrwania zaatakuje Liban

2024-01-07 17:39 aktualizacja: 2024-01-08, 08:31
Spotkanie Bidena z Benjaminem Netanjahu w Jerozolimie, fot. PAP/EPA/UPI POOL/DEBBIE HILL
Spotkanie Bidena z Benjaminem Netanjahu w Jerozolimie, fot. PAP/EPA/UPI POOL/DEBBIE HILL
Biały Dom obawia się, że izraelski premier Benjamin Netanjahu może uznać rozszerzenie wojny na terytorium Libanu za klucz do swojego politycznego przetrwania, poinformował w niedzielę na swoim portalu Washington Post.

Prezydent Biden wysłał swoich najlepszych doradców na Bliski Wschód z kluczowym zadaniem: zapobiec wybuchowi pełnej wojny między Izraelem a libańską grupą Hezbollah, pisze Washington Post.

Wszystko dlatego, że Izrael jasno dał do zrozumienia, iż uważa regularną wymianę ognia między swoimi siłami a Hezbollahem wzdłuż granicy za niemożliwą do utrzymania i może wkrótce rozpocząć dużą operację wojskową w Libanie.

„Preferujemy ścieżkę uzgodnionego porozumienia dyplomatycznego – powiedział w piątek izraelski minister obrony Yoav Gallant. – Ale zbliżamy się do punktu, w którym przesypie się piasek w klepsydrze”.

Urzędnicy amerykańscy obawiają się, że izraelski premier Benjamin Netanjahu może uznać rozszerzoną walkę w Libanie za klucz do swojego politycznego przetrwania w obliczu wewnętrznej krytyki dotyczącej niepowodzenia jego rządu w zapobiegnięciu atakowi Hamasu z 7 października, w którym zginęło około 1,2 tys. osób, a około 240 zakładników porwano do Gazy.

W poufnych rozmowach administracja USA ostrzegała Izrael przed znaczącą eskalacją w Libanie. Jeśli tak się stanie, to jak wykazał najnowszy raport Agencji Wywiadu Obronnego (DIA), Siłom Obronnym Izraela (IDF) trudno będzie odnieść sukces, ponieważ ich aktywa i zasoby wojskowe byłyby zbyt rozproszone ze względu na konflikt w Gazie, wskazuje Washington Post.

Według autorów raportu Hezbollah, wieloletni przeciwnik USA, posiadający dobrze wyszkolonych bojowników i dziesiątki tysięcy rakiet, chce uniknąć poważnej eskalacji. Ich zdaniem przywódca grupy, Hasan Nasrallah, stara się unikać szerszej wojny. W piątkowym przemówieniu Nasrallah obiecał reakcję na izraelską agresję, dając jednocześnie do zrozumienia, że może być otwarty na negocjacje w sprawie wytyczenia granicy z Izraelem.

Analitycy USA obawiają się, że konflikt na pełną skalę między Izraelem a Libanem będzie gorszy od wojny izraelsko-libańskiej w 2006 r. ze względu na znacznie większy arsenał broni dalekiego zasięgu i precyzyjnej Hezbollahu. „Liczba ofiar w Libanie może wynieść od 300 do 500 tysięcy i (wojna może) pociągnąć za sobą masową ewakuację całego północnego Izraela” – powiedział Bilal Saab, ekspert ds. Libanu w Middle East Institute, waszyngtońskim zespole doradców politycznych.

Hezbollah może ugodzić głębiej w Izrael niż dotychczas, uderzając we wrażliwe cele, takie jak zakłady petrochemiczne i reaktory jądrowe, a Iran może aktywować bojówki w całym regionie. „Nie sądzę, że byłoby to ograniczone do tych dwóch antagonistów” – dodał ekspert.

Sekretarz stanu Antony Blinken ma przybyć do Izraela w poniedziałek, gdzie omówi konkretne kroki mające na celu „zapobiegnięcie eskalacji” – powiedział jego rzecznik Matt Miller przed wejściem na pokład samolotu lecącego na Bliski Wschód.

„Nie jest w niczyim interesie – ani Izraela, ani regionu, ani świata – aby ten konflikt rozprzestrzenił się poza Gazę” – dodał Miller. Jednak pogląd ten nie jest jednolicie podzielany w rządzie Izraela, pisze Washington Post.

 

wr/ mms/