W początkowej fazie ćwiczeń uczestniczy tylko sześciu pilotów, a dwóch kolejnych zakwalifikowano jako kandydatów rezerwowych. Chociaż są to osoby mówiące płynnie po angielsku, muszą najpierw wziąć udział w czteromiesięcznych kursach w Wielkiej Brytanii, aby nauczyć się terminologii związanej z obsługą F-16. Instruktaż dla pilotów odbędzie się wraz ze szkoleniem personelu naziemnego, mniej zaawansowanego pod względem językowym. Stanie się tak, ponieważ władze Danii poprosiły o wspólne zajęcia dla całych załóg, a nie tylko pilotów - przekazał "WP", powołując się na swoich informatorów z Kijowa.
Władze Ukrainy mają o to żal do zachodnich partnerów, ponieważ twierdzą, że w ten sposób początek właściwego szkolenia z obsługi F-16 przesunie się do stycznia 2024 roku, a jego zakończenie - aż do lipca. Druga grupa pilotów będzie gotowa jeszcze później, czyli pod koniec przyszłego roku.
"To się nazywa odwlekanie w czasie" - ocenił jeden z rozmówców "Washington Post" z Ukrainy, podkreślając, że nie chce wypowiadać się zbyt krytycznie pod adresem USA i państw Europy, żeby "nie wyjść na niewdzięcznego".
Nieco odmienną wersję przedstawiły cytowane przez dziennik źródła w Waszyngtonie. Według strony amerykańskiej Ukraina nie posiada obecnie większej liczby pilotów z odpowiednim przygotowaniem merytorycznym i językowym. Dlatego we wstępnej fazie szkoleń na F-16 weźmie udział zaledwie sześć osób, natomiast łącznie strona ukraińska zgłosiła Stanom Zjednoczonym nazwiska ośmiu pilotów.
"Ukraina dysponuje tylko garstką pilotów gotowych do rozpoczęcia treningów. Jest też około 24 kolejnych, o których (władze w Kijowie) powiedziały nam, że te osoby potrzebują dodatkowych kursów z języka angielskiego, zanim będą mogły wykonać kolejne kroki" - przyznał rozmówca dziennika.
Tak niewielkie liczby wywołały w Waszyngtonie pytania o poziom przygotowania Ukrainy do uruchomienia tak ambitnego programu w samym środku walki o przetrwanie państwa - podkreślił "Washington Post".
Pierwsza grupa naszych wojskowych jest już gotowa rozpocząć szkolenia z obsługi samolotów F-16. Są to nie tylko piloci, ale też żołnierze innych specjalności. Celem tego przedsięwzięcia nie będzie jednak tylko opanowanie obsługi F-16. Zadanie jest dużo bardziej ambitne, ponieważ wiąże się z przekwalifikowaniem ukraińskiego lotnictwa z samolotów produkcji sowieckiej na maszyny zgodne ze standardami NATO - zapowiadał 13 lipca rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy pułkownik Jurij Ihnat.
Ministrowie 11 państw NATO: Polski, Belgii, Kanady, Danii, Holandii, Luksemburga, Norwegii, Portugalii, Rumunii, Szwecji i Wielkiej Brytanii powołali 11 lipca na szczycie NATO w Wilnie koalicję w celu szkolenia ukraińskich pilotów i mechaników w użyciu i obsłudze samolotów F-16.
Centrum szkoleniowe dla wojskowych z Ukrainy miało powstać w Rumunii i rozpocząć funkcjonowanie w sierpniu. Zaangażowane kraje postanowiły udostępnić swoje obiekty, instruktorów i inny personel potrzebny do tego, by przeprowadzić treningi ukraińskich pilotów, techników i personelu pomocniczego.
Przed szczytem Sojuszu wiele europejskich państw zgłaszało gotowość do udziału w koalicji na rzecz szkolenia Ukraińców na F-16. Staraniom o przekazanie tych maszyn Kijowowi przewodziły Holandia i Dania, lecz sfinalizowanie tego przedsięwzięcia wymaga zgody kraju producenta - Stanów Zjednoczonych.
Pod koniec czerwca Departament Stanu informował, że wnioski od sojuszników są rozpatrywane, ale cała procedura dostarczenia F-16 może potrwać kilka miesięcy. (PAP)
mmi/