Warszawski klub w poprzedniej rundzie wyeliminował duński Broendby IF (3:2 na wyjeździe, 1:1 u siebie), a drużyna z Kosowa okazała się lepsza w dwumeczu po dogrywce od łotewskiej Audy Kekava.
Kolejny rywal Legii wydaje się teoretycznie znacznie łatwiejszy niż Broendby, ale trener Feio przestrzega przed lekceważeniem Drity.
"Jeżeli ktoś spodziewa się +spaceru+, to ja od razu powiem, że tak nie będzie. To jest zupełnie inny poziom niż Caernarfon (z walijskim zespołem Legia wygrała w 2. rundzie eliminacji w dwumeczu aż 11:0 - PAP). Przypomnę, że Drita potrafiła w ostatnich latach zremisować z Feyenoordem Rotterdam czy Victorią Pilzno. To mówi samo za siebie" - powiedział portugalski szkoleniowiec na środowej konferencji prasowej.
"Oczywiście, gramy u siebie. Chcemy zwyciężyć w dobrym stylu i już teraz tak ustawić losy dwumeczu, żeby znacznie przybliżyć się do fazy ligowej Ligi Konferencji. Chciałbym jednak, żebyśmy pokazali to na boisku, a nie tutaj, na konferencji" - dodał.
Feio podkreślił, że "Drita już zrobiła coś historycznego".
"Pierwszy raz zaszła tak daleko w fazie kwalifikacyjnej. Ma przed sobą życiową szansę, jeśli chodzi o historię klubu. Wiadomo, że drużyny z tego regionu cechują się agresją, walecznością, wieloma pojedynkami w trakcie meczu. Spodziewamy się Drity grającej wysokim pressingiem, dość agresywnie i z dużą determinacją. Musimy się temu przeciwstawić" - powiedział trener Legii.
Jak przyznał, kilka osób pomogło w rozpracowaniu przeciwnika.
"Skontaktowaliśmy się z osobami, które dobrze znają tamtejszy rynek. Nasz były piłkarz, Qendrim Zyba, też trochę nam podpowiedział. A w drużynie mamy przecież Jurgena Celhakę, który zna kilku piłkarzy (rywali - PAP). Ale ogólnie analiza przebiegła tak jak zawsze. Przygotowujemy się do tego spotkania podobnie jak np. do dwumeczu z Broendby" - stwierdził. (PAP)
mar/