Kaczyński podczas wystąpienia mówił m.in. o problemie, który - jak powiedział - jest w tym momencie ogromnie aktualny i który wiąże się z naszym bezpieczeństwem.
"Nie tym militarnym, ale tym codziennym. Polska jest dzisiaj krajem spokojnym o niskim stosunkowo poziomie przestępczości. Można żyć w normalnych warunkach, bez stałego zagrożenia. Ale są tacy, którzy chcą to zmienić" - powiedział lider PiS.
W jego ocenie władze Unii Europejskiej nie wyciągnęły "żadnych wniosków z tego, co dzieje się w Europie od dłuższego czasu". "Z drugiej strony mamy do czynienia w Polsce z opozycją, która jest totalna, jak sama o sobie mówi, ale która jednocześnie jest antypaństwowa i antynarodowa" - wskazywał.
"Jej szef (Donald) Tusk zachowuje się w sposób skandaliczny i, razem wziąwszy, to tworzy sytuację naprawdę trudną. Musimy sobie z nią dać radę" - podkreślił.
Jak przypomniał, szefowa KE Ursula von der Leyen "ogłosiła ostatnio 10 punktów". "Dwa z nich to po prostu powrót do tego, co zostało odrzucone w 2018 roku. Odrzucone w ogromnej mierze dzięki Polsce, dzięki twardej polityce naszego rządu" - podkreślił Kaczyński.
Dodał, że chodzi o powrót do relokacji migrantów, który ma oznaczać "nic innego jak tylko sytuację, w której przymusowo będzie się do Polski zwozić tych, którzy dzisiaj są na Lampedusie, ale także w innych miejscach, których będzie coraz więcej".
"Pani von der Leyen powiedziała tym od przemytu, handlu ludźmi, od tych wszystkich, którzy przewożą ludzi do Europy 'róbcie to dalej, to świetny interes, będziecie zarabiać jeszcze więcej'" - powiedział.
"To jest zachęta do tego, żeby Polska, inne kraje Europy oczywiście też zostały zalane tłumem ludzi, którzy są mamieni tym, że będą mogli tutaj lepiej żyć, a którzy bardzo często żyją, można powiedzieć, na różne, niekoniecznie obojętne z punktu widzenia zwykłego obywatela, sposoby" - mówił Kaczyński.
"Chcę jasno powiedzieć, my tutaj mówimy jasne "nie". Mówimy to dlatego, że wiemy co się dzieje w różnych krajach na południe, zachód i północ od naszych granic. Wiemy o strefach, gdzie nawet policja się boi wjeżdżać nawet większymi siłami, o ciągłych awanturach, o aktach terroru, o przestępstwach, o gwałtach o chuligaństwie i strachu ludzi" - wyliczał prezes PiS.
W pewnym momencie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zostało zakłócone okrzykami. "Nie zwracajmy uwagi na te wrzaski, to jest jedyne, czym oni mogą się posługiwać. To znaczy kłamstwami, kłamstwami i jeszcze raz kłamstwami" - powiedział prezes PiS.
"UE poszła w bardzo złym kierunku; my dążymy do zmiany tego kierunku"
Prezes PiS przekonywał, że jego formacja nie jest przeciwko UE, choć - jak przyznał - Wspólnota poszła "poszła w bardzo złym kierunku". "My dążymy do zmiany tego kierunku (...). Czekamy na najbliższe wybory europejskie, to już w przyszłym roku, czekamy na zmiany, one przyjdą" - podkreślił.
Kaczyński zauważył, że bogactwem i siłą Europy jest jej różnorodność i podmiotowość narodów oraz państw. "Ta różnorodność i ta podmiotowość musi być utrzymana, nie może być zamieniona w żadne nowe imperium, a w tym wypadku imperium niemieckie. Imperiów też mamy dosyć" - oświadczył.
"Nie pozwolimy, by z powodu prywatnych interesów jednego człowieka - bo cała ta polityka resetu, cała ta polityka leżenia plackiem przed Niemcami - w gruncie rzeczy miała prowadzić do jednego: żeby Tusk został 'dużym misiem', czyli kimś ważnym w UE. Przewodniczący Komisji Europejskiej mu się wtedy nie udał, ale został przewodniczącym Rady Europejskiej" - mówił prezes PiS.
"Nie możemy do tego dopuścić. Doprowadzono do czegoś niesłychanego, do sprywatyzowania przez jednego człowieka polskiej polityki zagranicznej. Myśmy to odrzucili. Dzisiaj to jest polityka w interesie narodu, w interesie wszystkich" - dodał Kaczyński.
Prezes PiS: należy nam się spokój i możliwość normalnego życia
W swoim wystąpieniu nawiązał do polityki migracyjnej prowadzonej przez rząd PO-PSL przypominając zapewniania przedstawicieli PO o gotowości do przyjęcia każdej liczby migrantów. "To była ich polityka. Myśmy ją zatrzymali. (...) Ale oni nie wyciągają żadnych wniosków z faktów. Wobec tego należy zapytać, o co chodzi. Chodzi o to, że Tusk jest człowiekiem Brukseli, a jeśli Brukseli to oznacza to, że także Berlina i w jakiejś mierze także Moskwy" - mówił Kaczyński.
Jak dodał, Polsce należą się m.in. reparacje niemieckie. "Nam należą się środki z Unii. Należy nam się też spokój, możliwość normalnego życia, bycia pierwszym pokoleniem, które może w normalnych warunkach, bez komunizmu, bez okupacji żyć i rozwijać się. My pokazujemy, jak potrafimy dobrze to wykorzystać" - dodał lider PiS.
"Będziemy we froncie poparcia dla Ukrainy, ale z tego powodu nie zlikwidujemy polskiego rolnictwa"
Na konwencji we Wrocławiu prezes PiS podkreślał, że Polska musi bronić swoich interesów, także tych najbardziej fundamentalnych. Nawiązał przy tym do obecnych relacji polsko-ukraińskich.
"Myśmy pomagali od początku, w pierwszym okresie, jeśli chodzi o pomoc wojskową, to znaczy przy pomocy dostaw broni, to byliśmy przed wszystkimi. Pomagaliśmy też jako ludzie, jako władze zarówno rządowe, jak i samorządowe, robiliśmy wszystko co można" - powiedział Kaczyński.
Zaznaczył, że pomoc była świadczona także i w późniejszym okresie. "Chcemy i będziemy w tym froncie poparcia dla Ukrainy. Ale robiliśmy to z powodów zasadniczych, z powodu tych wartości, które wyznajemy - naszego przywiązania do wolności, także wolności narodów, ale także w imię naszej racji stanu. Natomiast w żadnym wypadku, jeśli można mówić o takiej dorozumianej umowie między nami a Ukraińcami, ona nie zawierała takiego punktu, że z powodu tej obrony zlikwidujemy polskie rolnictwo" - powiedział prezes PiS.
"Polskie rolnictwo i teraz i za rok i za pięć lat, mam nadzieję, że po wielkim zwycięstwie Ukrainy, będzie musiało być chronione" - podkreślił.
Zdaniem prezesa PiS Platforma Obywatelska nie działa w interesie polskich rolników. Wspomniał m.in. o obecności na listach wyborczych KO lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka.
"Oni są bardzo prounijni, ale człowieka, który deptał flagę unijną i pluł, i wrzeszczał przeciw Unii, wprowadzają na swoje listy. Oni są niby za NATO i za naszym bezpieczeństwem, ale (wprowadzają) człowieka, który tam brzydkie gesty pokazywał Amerykanom, czyli chciał zlikwidować jedyny nasz sojusz, który tak naprawdę ma znaczenie, jeśli chodzi o naszą możliwość skutecznej walki z Rosją. Wciągnięcie tego człowieka na listę oznacza nic innego, jak po prostu kompletne nie liczenie się z polskim interesem narodowym" - stwierdził Kaczyński.
Jednocześnie lider PiS dodał: „Ta przykra sytuacje (z ukraińskim zbożem - PAP) nic nie zmienia, jeśli chodzi o nasz stosunek do nieodległej Ukrainy. Będziemy ją popierać aż do zwycięstwa”. (PAP)
Autorzy: Mateusz Mikowski, Piotr Doczekalski, Karolina Kropiwiec
kno/