Wiceszef MON: nowa umowa umożliwi produkcję w Polsce czołgów i wozów towarzyszących

2024-07-11 07:37 aktualizacja: 2024-07-11, 12:46
Wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda. fot. PAP/Piotr Nowak
Wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda. fot. PAP/Piotr Nowak
Nowa umowa konsorcyjna między PGZ a Hyundai Rotem umożliwi produkcję w Polsce K2 i wozów towarzyszących. Polska ma też produkty interesujące dla strony koreańskiej – powiedział PAP wiceminister obrony Paweł Bejda (PSL-TD).

Według wiceszefa MON Polska, która zamówiła w Republice Korei czołgi, samobieżne armatohaubice, system artylerii rakietowej i samoloty szkolno-bojowe, także może zaoferować Koreańczykom produkty swojego przemysłu obronnego.

We wtorek Polska Grupa Zbrojeniowa i południowokoreańska Hyundai Rotem podpisały nową umowę konsorcjum, która ma umożliwić zawarcie kontraktu na 180 kolejnych czołgów i wozy towarzyszące – o ile na warunki umowy wykonawczej zgodzą się Ministerstwo Finansów i BGK. Umowa otwiera drogę do udziału Polski w produkcji K2.

W mojej ocenie poprzednia umowa konsorcyjna mogła nie wypełniać tego zadania, ponieważ była zawarta tylko z jedną firmą – Wojskowymi Zakładami Motoryzacyjnymi. Uważam, że dopiero obecna umowa z PGZ jest prawidłowa, dlatego, że to Grupa najlepiej wie, które spółki mogą uczestniczyć w przedsięwzięciu. To dla mnie gwarancja wykonania kontraktu” – powiedział Paweł Bejda.

Zadeklarował, że czołg K2PL „naprawdę będzie wyposażony w polską myśl techniczną”. „Jest bardzo dużo elementów, które strona polska będzie implementowała, na pewne elementy jest zgoda strony koreańskiej, negocjacje trwają” – dodał, zastrzegając, że nie może podać szczegółów dyskutowanej "polonizacji".

Oprócz niedoszacowania wydatków związanych z kontraktami (o czym obecny szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz mówił na początku roku, prezentując ustalenia audytu w resorcie) Bejda zarzucił poprzedniemu kierownictwu resortu, że kupując czołgi nie zadbało o pojazdy towarzyszące. „Minister (Mariusz) Błaszczak wynegocjował 180 sztuk gołych czołgów. My w tej chwili rozmawiamy również o wozach wsparcia – dowodzenia, amunicyjnych, remontowych - by były produkowane w Polsce. Chodzi o kilkaset pojazdów. To kawałek pieniądza, który zostanie w polskich zakładach zbrojeniowych” – powiedział.

Zaznaczył, że inwestycji w infrastrukturę związaną z wprowadzeniem nowych typów sprzętu nie można finansować inaczej niż z budżetu, ponieważ środki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych mogą służyć wyłącznie zakupom samego sprzętu.

W tej chwili szacujemy, że jeżeli chodzi o samą infrastrukturę, to już jest ponad 60 mld zł” - powiedział Bejda, zaznaczając, że nie chodzi tylko o obiekty mające zapewnić odpowiednie warunki eksploatacji czołgów K2, ale także infrastrukturę związaną z innymi kontraktami. „Nikt z ekipy Błaszczaka nie pomyślał, że koszty zakupy danego typu uzbrojenia to około 35 procent wszystkich kosztów, pozostałe to koszty życia i utrzymania tego sprzętu. O tym minister Błaszczak nie mówił i tego nie przewidział. Jeżeli tego nie przewidział, to znaczy, że nie pomyślał, a jeżeli pomyślał, a nie wskazał środków na sfinansowanie tych kosztów, to znaczy, że zrobił to z pełną premedytacją” – ocenił wiceszef MON.

„Dobrze, że finansowanie jest rozłożone w czasie, ale trzeba je przewidzieć i mądrze wygospodarować te pieniądze” – dodał. Zaznaczył, że finansowanie tych wydatków będzie uzależnione od rozwoju gospodarczego i wpływów z podatków. Zwrócił uwagę, że przy obecnym poziomie wydatków obronnych 4 proc. PKB, 3 proc. pochodzi z budżetu i a 1 proc. z Funduszu Wsparcia SZ. Najlepiej by było, gdyby 4 proc. pochodziło z budżetu i dodatkowo 1 proc. z Funduszu. "Nie chcemy likwidować Funduszu Wsparcia, ale zdajemy sobie sprawę, że generuje on także znaczne koszty” - zaznaczył.

Zapewnił, że MON uwzględnia uwagi wojska z eksploatacji pierwszych dostarczonych czołgów K2, współpracując przy tym ze Sztabem Generalnym i instytutami badawczymi. „To zadanie także dla Agencji Uzbrojenia. Uwzględnia ona w specyfikacjach uwagi i możliwości, które mają być zaimplementowane w wariancie K2PL” – dodał.

Odniósł się także do ewentualnej polskiej oferty dla Korei Południowej – w najbliższych dniach strona polska ma zaprezentować koreańskiej delegacji systemy bezzałogowych statków powietrznych. „Ten pomysł powstał podczas mojej wizyty w Korei” – powiedział Bejda, dodając, że wskazał taką możliwość w rozmowach ze swoim odpowiednikiem. „Polska zostawia w Korei miliardy dolarów, a my też mamy dobrej jakości sprzęt: moździerze Rak, pojazdy minowania narzutowego Baobab, radary pasywne, ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze Piorun, drony” – relacjonował. Zaznaczył, że Koreańczycy byli szczególnie zainteresowani dronami rozpoznawczymi i amunicją krążącą.

Jak poinformował w poniedziałek południowokoreański dziennik "Donga Ilbo", w odpowiedzi na zaprezentowaną przez Polskę ofertę sprzedaży dronów rząd Korei Płd. w weekend wyśle do Warszawy delegację, która przeanalizuje parametry polskich bezzałogowców. Polski rząd przedstawił Korei propozycję sprzedaży dronów podczas czerwcowej wizyty ministra obrony narodowej Shin Won-sika w Polsce. Koreańczykom zaprezentowano wtedy m.in. amunicję krążącą Warmate produkcji grupy WB, używaną przez Ukrainę przeciw rosyjskiej broni pancernej, zamawianą też przez polskie wojsko i kilka innych krajów.(PAP)

kh/