W TVN24 wiceszef MON był pytany o audyt w Ministerstwie Obrony Narodowej dotyczący weryfikacji działań rządu PiS w obszarze obronności.
"Sprawa, na którą trafiliśmy podczas kontroli, jest wyjątkowa - drastyczna i skandaliczna. Okazało się, że grupa ochroniarzy Kaczyńskiego podczas tego, gdy - de facto - wykonywali obowiązki na jego rzecz - prywatna firma ochroniarska - (to) byli tam ludzie, którzy byli też na etacie w Żandarmerii Wojskowej. Na podwójnych etatach, jednocześnie nie wykonując pracy na rzecz Żandarmerii Wojskowej" - powiedział Tomczyk.
Zapowiedział też, że informacja w tej sprawie zostanie przedstawiona w środę sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Dopytywany, czy żandarmi ci byli zatrudnieni przez Żandarmerię Wojskową do tego, żeby ochraniać prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, wiceszef MON odpowiedział: "Nie, oni zostali zatrudnieni w Żandarmerii Wojskowej niejako na takim drugim etacie".
"Jaka była potrzeba? Czy oni chcieli zarabiać więcej? Nie wiem. Najważniejsze jest to, że te etaty były de facto fikcyjne" - dodał.
"Mówimy o kilku ochroniarzach, którzy byli zatrudnieni w Żandarmerii Wojskowej, mimo że w tym czasie byli ochroniarzami Kaczyńskiego i de facto jego chronili przez 24 godziny na dobę. To jest rzecz skandaliczna. Nie wiedzieli o tym żołnierze, wiedziały o tym władze Żandarmerii Wojskowej" - powiedział wiceminister, dodając, że informacje z audytu o tej sprawie pojawiły się kilkanaście dni temu.
Nowe kierownictwo MON po objęciu władzy 13 grudnia ub.r. zapowiedziało audyt działań podjętych przez poprzednie kierownictwo MON. Za rządów w resorcie Mariusza Błaszczaka podpisano lub zapowiedziano szereg wielomiliardowych kontraktów na sprzęt wojskowy, w tym m.in. czołgi, artylerię lufową i rakietową, lekkie samoloty, śmigłowce bojowe czy sprzęt przeciwlotniczy. (PAP)
kh/