12 marca 1999 w Independence w stanie Missouri Polska, Czechy i Węgry zostały oficjalnie przyjęte do NATO. Przed Kwaterą Główną w Brukseli na maszt podniesiono flagi trzech nowych państw członkowskich.
Bartoszewski powiedział PAP, że wejście naszego kraju do NATO zawsze było marzeniem wielu Polaków, ponieważ wolność Polski mogła zagwarantować wyłącznie przynależność do paktu wojskowego, ale o charakterze defensywnym.
Jak dodał, po przełomie 1989 roku pierwszą rzeczą, o której mówiła cała klasa polityczna było to, żeby udało się Polsce wejść do NATO. Zaznaczył, że co prawda "były sugestie niezbyt dobrze przemyślane prezydenta Lecha Wałęsy o NATO-bis, ale to zostało ucięte od razu przez jego otoczenie, że to nie jest ten kierunek, że musimy być w NATO".
Koncepcja NATO-bis została wysunięta przez prezydenta Wałęsę w marcu 1992, zakładała ona utworzenie międzynarodowego układu wojskowego państw Europy Środkowej wcześniej należących do rozwiązanego Układu Warszawskiego.
Wracając do sytuacji i nastrojów po przełomie 1989 roku, Bartoszewski dodał, że były również sugestie ze strony "niektórych ludzi, którzy nie bardzo rozumieli się na polityce", że najważniejsze jest, żeby wejść do Unii Europejskiej.
"Nie, najważniejsze było, aby wejść do NATO, bo to nam daje gwarancje bezpieczeństwa. I cała klasa polityczna tamtych lat nad tym pracowała. Wszyscy kolejni premierzy - niezależnie, czy to był Jan Krzysztof Bielecki, czy to był Jan Olszewski, czy to był nawet Józef Oleksy, wszyscy pracowali nad tym, żeby wejść do NATO. Tutaj była kompletna jedność po stronie polskich polityków i to był nasz największy sukces" - podkreślił Bartoszewski.
Jak zauważył, wejście Polski do NATO, "dało nam po raz pierwszy od 200 lat to, że wiedzieliśmy, że mamy jakichś aliantów, partnerów, którzy są gotowi i są w stanie nam tej pomocy udzielić". "A nie jak Francuzi i Anglicy w 1939 roku, gdzie oni dali nam jakieś teoretyczne gwarancje, ale od początku, jak to podpisywali, wiedzieli, że nic z tego nie będzie, bo nic nie zrobią" - dodał wiceszef MSZ.
Więc - jak podkreślił - wejście Polski do NATO to był ogromny przełom i to był wielki sukces. Dodał, że polska opozycja antykomunistyczna, która objęła władzę i nawet postkomuniści, pokazali swoja dojrzałość polityczną.
Bartoszewski pytany, co było największym wyzwaniem przy dostosowywaniu się Polski do standardów NATO, ocenił, że "jeśli chodzi o sprzęt, to mieliśmy cały sprzęt sowiecki". "Jeśli chodzi o struktury, to mieliśmy mentalność sowiecką. Całe wojsko miało mentalność sowiecką, NATO-wskie wojska zupełnie inaczej funkcjonują" - zaznaczył.
Wiceminister dodał, że istotą funkcjonowania wszystkich sił NATO-wskich w przeciwieństwie do sowieckich - co widać w wojnie na Ukrainie - jest to, że w siłach Sojuszu najważniejszą osobą jest sierżant sztabowy, który zarządza kompanią.
"Porucznik jest teoretycznie jego szefem, ale tak naprawdę to ten sierżant podejmuje decyzje. Decyzje nie muszą przychodzić od generała, który jest bardzo daleko, grupa która jest na froncie, na poziomie kompanii musi być w stanie przeprowadzać rozmaite działania, odpowiedzialność schodzi na dół i +ci wyżej+ zajmują się większą strategią. Tego w żadnej armii postsowieckiej nie było, musiał być rozkaz z góry" - powiedział Bartoszewski.
Wiceszef MSZ pytany, jaka jest teraz - zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie - rola i znaczenie Polski w strukturach Sojuszu odparł, że ta rola jest "znacząco różna".
Jak podkreślił, jest tak po pierwsze dlatego, że polscy żołnierze uczestniczyli w misjach m.in. w Afganistanie i Iraku. "Wyszkoliliśmy około 20 tys. żołnierzy i oni pracowali razem z wojskami NATO" - przypomniał Bartoszewski. Zaznaczył, że dowodem na profesjonalizm polskich żołnierzy jest historia najlepszego snajpera w wojsku amerykańskim, który był w Afganistanie i w Iraku. A tego snajpera osłaniali żołnierze polskiego Gromu - zauważył.
Wiceszef MSZ dodał, że teraz jesteśmy uważani "jako absolutnie kluczowy partner" w NATO. Wyliczał, że Polska była w grupie pierwszych krajów, które niosły pomoc napadniętej Ukrainie, wydajemy rekordowy procent PKB na obronność, a pod Rzeszowem mamy ogromne centrum logistyczne NATO.
Dopytywany, czy jest szansa, aby w ślad za tym Polacy znaczyli też więcej personalnie w NATO podkreślił: "Mam nadzieję, będą pewne zmiany i będziemy się starać tam obejmować wyższe stanowiska, tak cywilne, jak i wojskowe, bo jedne i drugie są bardzo ważne". Na pytanie, czy coś w tych sprawach może wydarzyć się na najbliższym szczycie NATO w lipcu w Waszyngtonie odparł krótko: "pewne decyzje powinny zapaść".
29 stycznia 1999 r. ówczesny Sekretarz Generalny NATO Javier Solana wystosował do Polski, Czech i Węgier formalne zaproszenie do przystąpienia do Traktatu Północnoatlantyckiego. 18 lutego 1999 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał ustawę upoważniającą go do ratyfikacji traktatu północnoatlantyckiego. Dzień wcześniej tę ustawę przegłosował Sejm, a wynik przyjął owacją na stojąco.
W niespełna dziesięć dni później, 26 lutego, prezydenci Polski i Czech Aleksander Kwaśniewski i Vaclav Havel jednocześnie ratyfikowali traktat. 12 marca 1999 r. w miejscowości Independence w stanie Missouri ministrowie spraw zagranicznych Polski, Czech i Węgier przekazali protokoły przyjęcia do NATO sekretarzowi stanu USA Madeleine Albright. Polska stała się pełnoprawnym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. (PAP)
Autor: Karol Kostrzewa
gn/