Wiele niewiadomych w związku ze śmiercią Polaka i jego rodziny koło Norwich

2024-01-21 13:59 aktualizacja: 2024-01-21, 23:09
Brytyjska policja na miejscu morderstwa. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/PA/ETHAN CAIRNS
Brytyjska policja na miejscu morderstwa. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/PA/ETHAN CAIRNS
Brytyjskie media stawiają wiele pytań związanych z tajemniczą śmiercią 45-letniego Polaka Bartłomieja K., 36-letniej kobiety oraz dwóch córek mężczyzny, których ciała znaleziono w ich domu w koło Norwich we wschodniej Anglii.

Do tragedii doszło w miejscowości Costessey. Funkcjonariusze weszli do domu o godz. 7.15, niespełna 15 minut po otrzymaniu wezwania od jednego z zaniepokojonych sąsiadów. Później jednak okazało się - do czego zresztą policja się przyznała - że pierwszy telefon otrzymała już o godz. 6 rano, ale został on zignorowany i funkcjonariusze nie zostali wysłani na miejsce zdarzenia. Osobą dzwoniącą na policję był sam Bartłomiej K.

Policja podała, że na ciałach wszystkich osób były obrażenia. W niedzielę przeprowadzone zostaną sekcje zwłok mężczyzny oraz kobiety, zaś w środę dwóch dziewczynek.

Do tej pory policja nie podała personaliów ofiar. Nazwisko mężczyzny ujawniły w sobotę brytyjskie media. Przekazano, że Bartłomiej K. był z zawodu inżynierem i mieszkał w Wielkiej Brytanii od około 20 lat, natomiast jego córki miały 12 i 7 lat. Policja powiadomiła, że 36-letnia kobieta była z nimi spokrewniona, ale nie mieszkała na stałe w tym domu. To może sugerować, że ofiarą jest siostra Bartłomieja K., która - według mediów powołujących się na relacje sąsiadów - w ostatnich tygodniach często tam bywała, pomagając mu w domu.

Zagadkową kwestią pozostaje wątek pochodzącej z Tajlandii żony Bartłomieja K., Nanthaki, której sąsiedzi nie widzieli od kilku miesięcy. To z powodu jej domniemanej nieobecności siostra mężczyzny miała mu pomagać w zajmowaniu się domem.

Interesującą okolicznością tej sprawy, na którą zwracają uwagę media, jest też to, że 14 grudnia ubiegłego roku policja otrzymała wezwanie o zaginionej osobie mieszkającej pod adresem, gdzie w piątek doszło do tragedii. Tą osobą miał być Bartłomiej K. Odnaleziono go później, gdy wędrował po pobliskim lesie. Według sąsiadów mężczyzna mógł mieć w ostatnim czasie problemy natury psychicznej.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

ep/