Bezwzględna większość dla Partii Pracy oznacza, że w piątek jej lider Keir Starmer zostanie przyjęty na audiencji przez króla Karola III, który powierzy mu misję sformowania nowego rządu. Laburzyści pozostawali w opozycji od przegranych wyborów w maju 2010 roku.
W poprzednich wyborach, w grudniu 2019 roku, zdobyli 202 mandaty.
Rządząca Partia Konserwatywna zdobyła tylko 131 mandatów
Nie jest to jednak aż tak zły wynik, jak przewidywały ostatnie przedwyborcze sondaże, które mówiły, że może on spaść poniżej stu mandatów albo że konserwatyści będą mieć ich mniej niż Liberalni Demokraci.
Niemniej Partia Konserwatywna straciła prawie dwie trzecie dotychczas posiadanych miejsc. W poprzednich wyborach, w grudniu 2019 roku, konserwatyści zdobyli 365 mandatów, choć na zakończenie kadencji Izby Gmin ich klub poselski liczył 344 osób. Dotychczas najgorszymi wyborami dla Partii Konserwatywnej, jeśli chodzi o liczbę zdobytych miejsc, były te z 1906 roku, gdy uzyskała 131 mandatów na 670 możliwych.
13 mandatów dla prawicowo-populistycznej Reform UK
Trzynaście mandatów dla Reform UK to wynik w górnych granicach tego, na co wskazywały przedwyborcze prognozy. Zwraca to uwagę, szczególnie gdy się pamięta, że Reform UK najbardziej ze wszystkich partii traci na obowiązującej w wyborach do Izby Gmin ordynacji z jednomandatowymi okręgami wyborczymi. W skali całego kraju poparcie dla niej rozkłada się dość równomiernie, co oznacza, że niewiele jest okręgów, w których jej kandydaci mieli realne szanse na pierwsze miejsce.
W poprzedniej kadencji Izby Gmin Reform UK miała tylko jednego posła, Lee Andersona, który został wybrany jako członek Partii Konserwatywnej, ale w marcu tego roku zmienił przynależność partyjną.
Ciężkie straty Szkockiej Partii Narodowej
To najgorszy wynik SNP w wyborach do Izby Gmin od 2010 roku. W poprzednich, w grudniu 2019 roku, partia ta uzyskała 48 spośród 59 szkockich mandatów (w obecnych wyborach liczba przypadających Szkocji mandatów została zmniejszona w związku z dostosowaniem granic okręgów do zmian populacji).
Utrata przez SNP pozycji największej partii w Szkocji wytrąci z ręki argumenty liderów tego ugrupowania, którzy przy okazji każdych wyborów przekonywali, że jej wygrana jest mandatem do tego, by domagać się nowego referendum niepodległościowego. (PAP)
ep/