Ambasadorowie krajów członkowskich UE 25 września zagłosowali za złagodzeniem ochrony wilków w Europie. Polska, której w tej sprawie i tak przysługuje odstępstwo, również była za. Zmiana ma pozwolić krajom unijnym na odstrzał wilków, choć nadal będą musiały brać pod uwagę wielkość ich populacji.
Chodzi o zmianę statusu regulowanego przez Konwencję Berneńską - zamiast "ściśle chroniony" wilk ma być jedynie "chroniony" zapisami prawa międzynarodowego. Umożliwi to poluzowanie unijnych przepisów dotyczących ochrony tego gatunku.
Minister rolnictwa Czesław Siekierski przypomniał w rozmowie z PAP, że w Polsce "populacja wilka przekracza dopuszczalny stan, jest ich za dużo i populacja powinna zostać obniżona". "To jest problem szerszy. Mamy różne gatunki zwierząt, została naruszona pewna równowaga w przyrodzie. To dotyczy również dzików czy np. kormoranów, które powodują szkody w produkcji żywności"- powiedział szef resortu rolnictwa, który w Olsztynie spotkał się z rolnikami z Warmii i Mazur.
Pytany przez PAP jak przekonać ekologów, że decyzja o obniżeniu ochrony wilków będzie słuszna powiedział, że musi to poprzedzić rozmowa i dyskusja o tym, jak to robią inne kraje. "Jeśli Niemcy zmniejszyły tak bardzo populację dzików, to z czegoś to wynika. Tam też są ekolodzy i wyrazili oni na to zgodę i nie ma żadnych nieporozumień. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i większość biologów, którzy analizują te kwestie uważają, że powinno się zachować równowagę w przyrodzie. Są i tacy, którzy mówią, że populacja wilków nie powinna być ograniczana, ale to przynosi negatywne konsekwencje, jeśli chodzi o produkcję owczarską"- tłumaczył minister Siekierski.
Pytany czy istnieje konflikt w tej sprawie między ministerstwem rolnictwa a ministerstwem klimatu powiedział, "że istnieje rozdźwięk".
"Trudno nazwać to konfliktem. Mamy różne poglądy. Nie wszyscy przedstawiciele ministerstwa klimatu i środowiska mają podobne (do ministerstwa rolnictwa -PAP) argumenty"- dodał, mówiąc, że resort klimatu stoi "w obronie zwiększonego stanu wilka w Polsce".
Dodał, sprawa "pewnie zakończy się kompromisem i rząd zdecyduje, a jego pogląd będzie bliżej poglądowi ministerstwa rolnictwa niż ministerstwa klimatu".
Decyzję ambasadorów krajów członkowskich UE muszą zatwierdzić ministrowie. W następnym kroku UE złoży wniosek do komitetu zajmującego się Konwencją Berneńską w Radzie Europy na najbliższym posiedzeniu w grudniu. Potem będą mogły zostać zmienione przepisy unijne.
Obecnie polowanie na te drapieżniki wymaga uzyskania specjalnego odstępstwa.
Komisja Europejska zaproponowała zmianę w grudniu 2023 r. Media łączyły tę propozycję ze stratą, jaką poniosła osobiście szefowa KE Ursula von der Leyen - wilk zabił wcześniej jej kucyka Dolly na farmie w Niemczech.
Ścisła ochrona wilków
Ścisła ochrona wilków jest surowo egzekwowana przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Tylko w lipcu sędziowie w Luksemburgu w dwóch wyrokach orzekli o złamaniu prawa przez Hiszpanię i Austrię, które zezwoliły na odstrzał. Według portalu swissinfo.pl plan odstrzelenia 70 proc. wilków musiała też częściowo zawiesić nienależąca do UE Szwajcaria (kraj ten podpisał Konwencję Berneńską), gdy organizacje zajmujące się ochroną przyrody zaczęły masowo wnosić sprawę do sądów.
Według KE populacja wilków w krajach unijnych znacznie wzrosła w ciągu ostatnich 20 lat. W 23 państwach członkowskich UE żyje ponad 20 tys. zwierząt tego gatunku. Krajami o największej ich liczbie zgodnie z szacunkami z 2021 r. są Włochy (ok. 3 tys.), Rumunia (ok. 2,5-3 tys.), Bułgaria (ok. 2,7 tys.) i Polska (ok. 1,9 tys.).
Ekolodzy wskazują jednak, że populacja wilków w Europie nadal się nie odbudowała, a propozycja KE jest oparta na niepotwierdzonych danych. W grudniu 2023 r. przeciwko poluzowaniu ochrony wilków zaprotestowało 300 organizacji pozarządowych. (PAP)
ali/ drag/ mar/