Wimbledon. Londyńska lekcja życia Igi Świątek

2024-07-05 10:27 aktualizacja: 2024-07-05, 14:47
Wimbledon. Iga Świątek. Fot. PAP/EPA/ADAM VAUGHAN EDITORIAL USE ONLY
Wimbledon. Iga Świątek. Fot. PAP/EPA/ADAM VAUGHAN EDITORIAL USE ONLY
W 2018 roku Iga Świątek wygrała juniorski Wimbledon. W tamtym momencie był to największy sukces w karierze 17-letniej wówczas tenisistki. Londyński triumf niespodziewanie okazał się dobrą lekcją życia. "W pewnym sensie to był zimny prysznic" - przyznała.

Sezon 2018 był dla Świątek bardzo udany, ale nie idealny. Najpierw w juniorskim French Open była o krok od finału. Przegrała jednak półfinał, choć miała w nim piłkę meczową.

Paryskie niepowodzenie powetowała sobie w Londynie. Tylko w pierwszej rundzie, gdy grała z najwyżej rozstawioną Amerykanką Whitney Osuigwe, przegrała seta. Pięć pozostałych spotkań skończyła w dwóch partiach.

"To był pierwszy sygnał, że mogę coś osiągnąć w tenisie w przyszłości, choć oczywiście tenis juniorski i seniorski to zupełnie inne bajki" - zaznaczyła.

Euforia niespodziewanie szybko jednak ustąpiła.

"Jak wróciłam do domu, byłam rozczarowana, że po tak wielkim sukcesie w moim życiu totalnie nic się nie zmieniło. Na lotnisku było dużo dziennikarzy, wywiadów, kilka osób mnie poznało na mieście, gratulowało, ale właściwie po dwóch tygodniach wszystko wróciło do normy" - przyznała Świątek.

"W pewnym sensie to był zimny prysznic. Polegał na zrozumieniu, że moment zwycięstwa jest super, trwa jakiś czas, ale przychodzą kolejne wyzwania i człowiek o tym zapomina" - dodała.

Świątek liczyła również, że triumf w Londynie znacząco poprawi jej sytuację ekonomiczną. Tak się jednak nie stało.

"W tamtych czasach nie było łatwo. Nie mieliśmy kupy pieniędzy na to, żebym się rozwijała. Raczej mój tata musiał często ubiegać się o pomoc innych. Myślałam, że wygranie juniorskiego Wielkiego Szlema sprawi, że będę się czuła bezpiecznie pod tym względem, a wcale tak nie było. To było troszeczkę rozczarowujące" - wyznała.

Sytuacja finansowa znacząco poprawiła się dopiero jesienią 2020 roku po seniorskim triumfie we French Open na kortach im. Rolanda Garrosa.

"Wtedy przyszły takie pieniądze, że mogłam sobie odłożyć nawet dla siebie na przyszłość, bo wcześniej zazwyczaj to, co zarabiałam, może poza czwartą rundą Rolanda Garrosa w 2019 roku, szło na dalszy rozwój" - zdradziła.

"Wcześniej nie wiadomo było, czy sponsorzy będą, czy nie. Mam wrażenie, że czasami nie jest łatwo zaufać młodym zawodnikom, że oni cokolwiek osiągną. Nie było wielu firm skorych do pomocy. Rozumiałam to, że dopóki mam 30 tysięcy obserwujących na Instagramie, to nie nawiążemy współpracy. A po Roland Garros to się faktycznie odblokowało" - dodała.

Odblokowało się do tego stopnia, że teraz Świątek ma na Instagramie 1,7 mln obserwujących i bogate portfolio sponsorów.

Choć 23-letnia liderka światowego rankingu już ma status tenisowej gwiazdy, to ewentualny sukces w Wimbledonie, najstarszym i najbardziej prestiżowym turnieju, wyniósłby ją na jeszcze wyższy poziom.

Sukces sprzed sześciu lat okazał się przede wszystkim dobrą lekcją życia. Z tenisowego punktu widzenia nie ma bowiem przełożenia na seniorską rywalizację.

"Staram się uświadamiać ludziom, że to nie jest tak, że skoro wygrałam juniorski Wimbledon, to super wygląda moja gra na trawie albo powinno mi się łatwo na niej grać. Juniorski tenis jest zupełnie inny" - podkreśliła.

Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego robi jednak systematyczne postępy i w Londynie radzi sobie coraz lepiej. W tym roku po raz piąty rywalizuje na seniorskim poziomie, a najlepszy wynik osiągnęła w poprzednim sezonie, kiedy dotarła do ćwierćfinału. W sobotę w trzeciej rundzie zmierzy się z reprezentującą Kazachstan Julią Putincewą.

Z Londynu - Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)

ep/