Alarm dla ludności nadal obowiązuje na terenie Wzgórz Golan i w pasie bezpośrednio graniczącym z Libanem. Krótkotrwałe podniesienie stopnia zagrożenia dla terenów od Tel Awiwu do leżącej na północy Hajfy było pierwszym takim alarmem podczas trwającego od kilku tygodni wzmożonego napięcia między Izraelem a Hezbollahem i Iranem
Według wytycznych obrony cywilnej na terenach o wyższym poziomie zagrożenia mogą nadal funkcjonować szkoły czy miejsca pracy - pod warunkiem, że znajdują się tam schrony, do których można dostać się w określonym dla danego obszaru czasie. W przypadku Tel Awiwu czy Jerozolimy wynosi on półtorej minuty, dla Hajfy minutę, dla Akki - 30 sekund. W wypadku Wzgórz Golan czy terenów przygranicznych nie podaje się czasu, zaznaczając, że podczas alarmu ludność ma się udać do schronów "natychmiast".
Na bardziej zagrożonych terenach obowiązuje też ograniczenie zgromadzeń. W spotkaniach na zewnątrz nie może uczestniczyć więcej niż 30 osób, a w tych organizowanych w zamkniętych pomieszczeniach limit wynosi 300 osób.
Władze miejskie Tel Awiwu informowały wcześniej, że z powodu zwiększonego zagrożenia w mieście otwarto 240 publicznych schronów, a w razie potrzeby w tej roli zostaną też wykorzystane dziesiątki parkingów podziemnych.
W niedzielę rano Izrael przeprowadził naloty wyprzedzające na Liban, po wykryciu, że Hezbollah przygotowuje się do dużego ataku na państwo żydowskie. Krótko po tym Hezbollah ostrzelał północ Izraela. Według wojska uderzenie wyrządziło "bardzo małe szkody". Nie ma doniesień o ofiarach po stronie izraelskiej. W Libanie zginęły trzy osoby - poinformowało ministerstwo zdrowia.
Hezbollah ogłosił, że atak był "pierwszą fazą" odpowiedzi na zabicie przez Izrael blisko miesiąc temu wojskowego przywódcy tej organizacji Fuada Szukra. Wspierający Hezbollah Iran także zapowiedział odwet na Izraelu za inny atak, w którym w Teheranie zginął przywódca Hamasu Ismail Hanije. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest najbardziej napięta od miesięcy. Rosną obawy, że napędzająca się wymiana ciosów może doprowadzić nawet do regionalnej wojny.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
kno/