Venturini podkreślił, że "Wenecja jest miastem równie pięknym, jak kruchym". "Z tego powodu po dekadach debat i dyskusji nadszedł czas, by podjąć konkretne działania w sprawie zarządzania napływem turystów. Nikt nie ma czarodziejskiej różdżki; nie ma jej ani Wenecja, ani żadne inne europejskie miasto zmagające się z konsekwencjami tzw. nadmiernej turystyki" - ocenił.
Jak zauważył, każde miasto rozważa swoje własne podejście do tej kwestii.
Zaznaczył zarazem, że to Wenecja była "pionierem" przeprowadzając eksperyment przy wykorzystaniu innowacyjnego systemu, polegającego na rezerwacji wizyt i pobieraniu opłaty w wysokości 5 euro od turystów, którzy nie zatrzymywali się na nocleg w hotelach.
Głównym celem, wyjaśnił Venturini, jest to, by można było uruchomić system rezerwacji wizyt w historycznym centrum i "zniechęcić tzw. jednodniowych turystów", czyli tych przyjeżdżających tylko na kilka godzin.
"To jest tylko kawałek większej układanki, na którą składają się także działania administracyjne" - zauważył.
W tym kontekście wymienił wstrzymanie automatycznego otwierania nowych hoteli, zakaz inauguracji nowych sklepów z artykułami niskiej jakości oraz lokali z jedzeniem na wynos.
Poza tym przedstawiciel zarządu miejskiego wskazał na przepisy, na mocy których grupy wycieczkowe z przewodnikiem nie mogą liczyć więcej niż 25 osób. Jak zapewnił, rozporządzenie to działa dobrze i zostało pozytywnie przyjęte przez mieszkańców.
Venturini przypomniał również, że uchwalono też inne przepisy, których celem jest zagwarantowanie szacunku dla miasta; to zakaz skoków do weneckich kanałów i chodzenia z gołym torsem.
"Poza tym proponujemy alternatywne trasy prowadzące na plac Świętego Marka i do mostu Rialto po to, by turyści mogli poznać też inne zaułki" - dodał.
Szef wydziału do spraw turystyki zapowiedział, że w najbliższych miesiącach przedstawiony zostanie projekt dotyczący wynajmu mieszkań na krótki wynajem. "Ta kwestia - przypomniał - dotyczy wszystkich historycznych miast w Europie".
Pytany o ocenę rezultatów systemu pobierania opłat, który obowiązywał od końca kwietnia do lipca, rozmówca PAP stwierdził, że jest jeszcze za wcześnie na podsumowanie i wnioski, bo trwają analizy, prowadzone we współpracy ze światem akademickim.
"Ale nie łudzimy się, że takie globalne zjawisko, jak tzw. overtourism można zmienić w ciągu tygodni" - przyznał. System rezerwacji wizyt i opłat działał bez problemów - zapewnił jednak Venturini.
"Co najważniejsze, turyści pokazali, że rozumieją przesłanie, jakie za tym stoi: Wenecja jest kruchym miastem, które wymaga ochrony i szacunku. Wielu turystów podczas kontroli mówiło, że chętnie zapłacą 5 euro za przyszłość Wenecji. To zaś oznacza, że osiągnięty został pierwszy cel, jakim jest podniesienie wśród przybyszów świadomości tego, że znajdują się na terenie z listy światowego dziedzictwa UNESCO, który musi być chroniony" - oświadczył.
Przedstawiciel weneckiego magistratu poinformował, że być może zostanie zwiększona liczba dni, w których obowiązywać będzie opłata za wstęp do miasta, a także jej wysokość.
"To jest długoterminowy projekt, który będzie aktualizowany w nadchodzących latach po to, by znaleźć równowagę między potrzebami tych, którzy mieszkają i pracują w Wenecji oraz tych, którzy ją odwiedzają" - dodał.
Venturini zwrócił uwagę na to, że także według przedstawicieli miejscowego biznesu turyści, którzy przyjeżdżają tylko na kilka godzin nie wnoszą pozytywnego wkładu finansowego. "Przeciwnie - taka turystyka podnosi wydatki miasta na sprzątanie, zapewnienie bezpieczeństwa i transport" - ocenił.
Ujawnił, że władze wielu miast zgłaszają się w tych miesiącach do zarządu Wenecji, by poznać szczegóły wprowadzonego systemu.
"Będziemy kontynuować nasze działania świadomi tego, że nade wszystko wymaga to zmiany w podejściu turystów do miasta. Wszyscy są mile widziani i wszystkich zachęcamy, by się nie spieszyli poznając Wenecję. Należy ona do tych, którzy ją kochają" - powiedział reprezentant władz.
Z Wenecji Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ fit/ sma/