W niedzielę zakończyła się eksperymentalna faza pobierania opłaty za wstęp do miasta od turystów, którzy nie zatrzymywali się na miejscu na nocleg. Obowiązywała ona w wybrane 29 dni, począwszy od 25 kwietnia. Każda osoba wybierająca się do Wenecji musiała zarejestrować przyjazd i pobrać kod QR z potwierdzeniem wniesienia opłaty lub zwolnienia z niej.
Łącznie za wjazd zapłaciło w tym czasie prawie 450 tysięcy turystów.
Miejscowe władze wyjaśniły, że celem tej inicjatywy - pierwszej na świecie - jest uregulowanie napływu turystów i poprawa jakości życia mieszkańców Wenecji, przeżywającej oblężenie niemal przez cały rok.
„Początkowa faza wprowadzenia opłaty za wstęp do Wenecji była spektakularnym sukcesem. System funkcjonował sprawnie, a co najważniejsze - turyści okazali zrozumienie i aprobatę dla tej inicjatywy. Rozumieją potrzebę ochrony i poszanowania Wenecji, miasta równie wyjątkowego, co delikatnego” - powiedział PAP Venturini, szef wydziału do spraw turystyki w zarządzie miasta.
„Wielu gości podczas kontroli pochwalało koncepcję wnoszenia opłaty 5 euro na rzecz przyszłości miasta. To osiągnięcie podkreśla główny cel eksperymentu: podniesienie świadomości turystów, by wiedzieli, że wchodzą na teren wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, skarbu, który musi być zachowany dla przyszłych pokoleń” - zaznaczył.
Wyjaśnił, że pobieranie tej opłaty nie było „narzędziem do zarabiania pieniędzy”. „Przeciwnie, cała uzyskana suma pokryje głównie koszty związane z uruchomieniem tego systemu, a przychody zostaną przeznaczone na poprawę jakości życia mieszkańców i zwiedzania przez turystów zatrzymujących się w Wenecji na nocleg” - podkreślił.
Opłata za wstęp to element długoterminowej inicjatywy i szerszej strategii, a jedną z rozważanych możliwości jest podniesienie pobieranej kwoty od przyszłego roku - ujawnił.
„Na razie jest jednak za wcześnie na definitywne wnioski” - dodał.
Jak przekazał, w ramach planowanej obecnie strategii przewidziana jest kampania informacyjna i inne wysiłki na rzecz lepszego zarządzania napływem turystów, a „kwestia ta dotyczy obecnie wszystkich włoskich i europejskich historycznych miast sztuki”.
Sylwia Wysocka (PAP)
ep/