W czwartek w Centrum Prasowym PAP odbyła się konferencja prasowa, podczas której prezes Polskiej Agencji Prasowej powiedział: "wczoraj o godzinie 8:20-8:30 przyjechałem do Polskiej Agencji Prasowej, nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy później". "Około godziny przebywałem w agencji, potem pojechałem na spotkanie na zewnątrz. W trakcie spotkania okazało się, że przyszli jacyś panowie, powołując się na dokumenty, których tak naprawdę do dzisiaj nie zobaczyłem na oczy. Zobaczyłem tylko jedną decyzję pana ministra Sienkiewicza, którą zakwestionowałem, odmówiłem przyjęcia. Uchwały pana Sienkiewicza nie widziałem, nie pokazano mi jej" - powiedział.
Surmacz zaznaczył, że "zgodnie z prawem prezesa PAP powołuje oraz odwołuje Rada Mediów Narodowych, zgodnie ustawą o PAP, która jest wyjątkowa i która reguluje funkcjonowanie PAP".
Powiedział, że kiedy pojawił się w redakcji, od razu skontaktował się z prawnikami. "Poprosiłem o wsparcie prof. Piotra Glińskiego, który jest byłym wicepremierem, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Pan profesor przyszedł do agencji w ramach interwenci poselskiej" - mówił.
Wojciech Surmacz powiedział, że zostały mu odłączone dostępy: karty wejściowej i email. "Dzięki sekretariatowi wjechaliśmy na górę, poprosiłem szefa IT, aby przywrócił mi wszystkie dostępy, że jestem legalnie funkcjonującym prezesem, że to, co się tutaj dzieje, to jedno wielkie nieporozumienie" - powiedział. "Rzekoma Rada Nadzorcza i rzekomy prezes zarządu, którzy pojawili się wczoraj, zostali powołani w alternatywnej rzeczywistości" – wskazał.
"Gdzieś w tle pojawia się odwoływanie do wyroku do Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2016 roku, który nie odnosił się w ogóle do Rady Mediów Narodowych, a już ogóle nie było w nim mowy o Polskiej Agencji Prasowej" – powiedział. "To, co teraz zrobiono, jest sprzeczne z tym wyrokiem, szczególnie w kontekście tego, co się wydarzyło w Polskiej Agencji Prasowej. Uchwała Sejmu nie jest źródłem prawa, bo do tej uchwały odwołuje się ponoć ta uchwała pana ministra Sienkiewicza" - mówił.
Podkreślił: "zawsze starałem się dbać o to, żeby dziennikarze, wszyscy pracownicy agencji dochowywali szczególnej staranności w przygotowaniu informacji, publikowaniu ich". "Jako prezes nie mam wpływu na pracę redakcji, ponieważ nie jestem jednocześnie redaktorem naczelnym redakcji" - dodał.
"Ja nie jestem tutaj przyspawany do biurka i krzesła i nie chcę być tu w nieskończoność. Od prawie sześciu lat pełnię funkcję prezesa zarządu. Zostałem powołany na tę funkcję głosami czworga członków Rady Mediów Narodowych, czyli również głosami ówczesnego posła Lewicy Marka Rutki. Zarzucanie mi jakiegokolwiek upolitycznienia, to godzenie w moje dobre imię. Zawsze starałem się być dziennikarzem niezależnym. Polska Agencja Prasowa, według badań Gremiusa dostarcza ponad 90 proc. codziennych informacji we wszystkich mediach, które są klientami Polskiej Agencji Prasowej, a są to wszystkie media głównego nurtu" – podkreślił. Zaznaczył także, że "zgodnie z prawem, ustawą o PAP i wpisem do KRS jestem pełnoprawnym prezesem zarządu Polskiej Agencji Prasowej. Gwarantuję stabilność funkcjonowania tej firmy".
Poseł PiS, b. minister kultury Piotr Gliński zaznaczył: "jesteśmy tutaj w ramach interwencji poselskiej, w związku z jawnym łamaniem prawa". "To jawny i bezprawny zamach na media publiczne, ale także na demokrację" - dodał.
Na konferencji pojawił się również Marek Błoński, który powołując się na decyzję ministra kultury, informuje od środy, że jest nowym prezesem. Zaapelował, aby "zatrzymać ten polityczny wiec, który tutaj się odbywa". "Panowie nadużyliście instytucji interwencji poselskiej. Ja jestem pracownikiem agencji od ćwierć wieku, w związku z z tym nie musiałem dokonywać żadnego fizycznego najścia" – wyjaśnił.
"To, co jest dla mnie najważniejsze w tej trudnej sytuacji, w której jesteśmy, to jest to to, że ja wsparcie pracowników, prawdziwych dziennikarzy agencyjnych i pracowników PAP czuję przez cały czas, na każdym kroku. I to mi daje siłę do tego działania" – podkreślił Błoński.(PAP)