Wpływy rosyjskie i białoruskie w Polsce. Siemoniak o raporcie z działania komisji

2024-08-07 10:11 aktualizacja: 2024-08-07, 11:10
Minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, fot. PAP/Rafał Guz
Minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, fot. PAP/Rafał Guz
Premier Donald Tusk jako pierwszy zapozna się z raportem z działania komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Z pewnością sam przewodniczący komisji będzie chciał publicznie prezentować pewne tezy tego raportu - poinformował w środę szef MSWiA Tomasz Siemoniak.

We wtorek Onet podał, że premier Donald Tusk miał już otrzymać wstępny raport z prac komisji do spraw rosyjskich i białoruskich wpływów w latach 2004-2024. Komisja została powołana na mocy zarządzenia premiera Donalda Tuska z 21 maja br.; 5 czerwca rozpoczęła prace. Na jej czele stanął szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk. Zgodnie z zarządzeniem, szef komisji miał przedstawić premierowi pierwsze częściowe sprawozdanie z prac w ciągu 2 miesięcy od dnia pierwszego posiedzenia gremium.

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak pytany w środę w programie pierwszym Polskiego Radia o tę kwestię podkreślił, że komisja dotrzymuje swojego zobowiązania i zadania, które nałożył premier. "Komisja pod przewodnictwem gen. Jarosław Stróżyka intensywnie bardzo przepracowała te dwa miesiące. Utworzyły się zespoły. Było bardzo wiele posiedzeń. Natomiast pierwszym tym, który przeczyta raport oczywiście jest premier. Z pewnością sam przewodniczący komisji będzie chciał publicznie prezentować pewne tezy tego raportu" - powiedział Siemoniak.

Przypomniał także działalność podobnego organu za rządów PiS. W jego opinii powstał on tylko po to, żeby "uderzyć w Donalda Tuska i kilka innych osób". "Tu chodzi o rzetelne zbadanie problemu, który jest bardzo fundamentalny, jeżeli chodzi o ocenę tego, co w Polsce się dzieje. Rosja już bez żadnych ogródek jawi się jako państwo, które ingeruje w kwestie innych państw. Mówimy o wpływach rosyjskich, a przecież nasze służby zatrzymują, a sądy aresztują osoby, które na zlecenie rosyjskich służb przygotowują akty dywersji w Polsce. Jeśli Rosjanie się posuwają do takich działań, to tym bardziej starają się w polityce, mediach, biznesie w różnych sferach oddziaływać na Polskę i działać przeciwko Polsce" - ocenił.

Wskazał iż, "komisja jest po to, żeby się tym zająć na chłodno, na spokojnie", natomiast bieżącymi działaniami zajmują się służby.

Szef MSWiA pytany o kwestię niedawnej wymiany więźniów i uwolnienie Andrzeja Poczobuta zapewnił, że strona polska robi wszystko, by doprowadzić do jego uwolnienia. "Strona białoruska doskonale o tym wie, że to jest punkt pierwszy naszych oczekiwań. O szczegółach nie chce mówić, bo każde mówienie o szczegółach utrudnia rozmowy, utrudnia tą sytuację" - podkreślił Siemoniak.

Zwrócił uwagę, że stronami wymiany więźniów były dwa państwa - Stany Zjednoczone i Rosja.

"Inne z państw uczestniczących w tej wymianie nie miały jakiegoś odzwierciedlenia, jak kogoś się daje, to kogoś powinno się otrzymać. Robimy wszystko, żeby Andrzej Poczobut został uwolniony. Robimy wszystko, żeby inni obywatele polscy, którzy przebywają w więzieniach Rosji i Białorusi w związku z zarzutami rzekomego szpiegostwa zostali uwolnieni. Pracujemy razem z sojusznikami, którzy doskonale wiedzą o naszych oczekiwaniach. Pozostawmy w dyskrecji szczegóły tego działania" - zaznaczył.

Dodał, że "bardzo niedobre było to, że politycy PiS w taki sposób odnieśli się do kwestii wymiany więźniów". "Sami nic nie zrobili, żeby uwolnić Poczobuta (...) i w momencie wymiany akceptowanej, będącej też udziałem prezydenta Andrzeja Dudy zaatakowali to wszystko" - stwierdził.

Przypomniał, że strona polska zwraca się też do Białorusi o działania w kwestii wydania Polsce mordercy polskiego żołnierza. "Jeśli ta osoba podejrzana nie przebywa na terenie Białorusi, to udzielenia wszelkich informacji, które pozwolą polskim władzom, polskim służbom tę osobę znaleźć. To jest też sprawa dla nas absolutnie fundamentalna" - powiedział Siemoniak.

Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski w wywiadzie dla białoruskiego niezależnemu portalu Zierkało poinformował, że data otwarcia przejść granicznych (pomiędzy Polską i Białorusią) zależy od tego, jak długo Andrzej Poczobut będzie w więzieniu.

Minister zaznaczył, że polskie władze niezmiennie oddzielają zwykłych Białorusinów od władz w Mińsku, o czym świadczy m.in. to, że obywatele białoruscy w odróżnieniu od rosyjskich mogą wjeżdżać do Polski swoimi prywatnymi autami (ograniczenia są skutkiem sankcji UE).

Sikorski przypomniał również, że w czasach, gdy na Białorusi nie było więźniów politycznych, Polska zrealizowała kroki na rzecz uruchomienia małego ruchu granicznego, ale to Mińsk nie był do tego gotowy. (PAP)

sma/