Jak podaje dziennik, Hamas miał przekazać Izraelowi, że nie może zobowiązać się do uwolnienia 40 żywych zakładników, lecz może przekazać łącznie czterdziestu - sugerując, że część z nich nie żyje. Uwolnienie 40 spośród najbardziej narażonych zakładników - osób w podeszłym wieku, chorych i dzieci - miało stanowić pierwszą fazę negocjowanego porozumienia w sprawie co najmniej sześciotygodniowego zawieszenia broni. W zamian Izrael miałby wypuścić setki palestyńskich więźniów.
W obliczu wieści przekazanych przez Hamas rodziny zakładników wzmacniają presję na izraelski rząd, by zawarł porozumienie, obawiając się o los swoich bliskich. Według "WSJ" Hamas wciąż przetrzymuje łącznie ok. 130 zakładników z ponad 240, których pojmał 7 października. Nie wiadomo jednak, ilu z nich wciąż żyje. Ponad setka została uwolniona podczas krótkiego rozejmu w listopadzie. Izrael publicznie potwierdził śmierć 34, lecz liczba ta może być znacznie wyższa. Według niektórych szacunków amerykańskich nie żyje większość z zakładników Hamasu, choć przedstawiciele USA przyznają, że mają ograniczony wgląd w sytuację.
Część z zakładników prawdopodobnie zginęła w wyniku izraelskiego bombardowania Gazy, inni zmarli z powodu chorób, a jeszcze inni z ran, które otrzymali podczas ataków 7 października. USA i Izrael uważają też, że grupa pojmanych służy przywódcom Hamasu jako żywe tarcze i są przetrzymywani w tunelach, gdzie ukrywają się wysocy rangą dowódcy.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
sma/