Według prawicowej gazety, przemówienie Harris było podobne do całej czterodniowej imprezy Demokratów: "dobrze wykonane, pewne siebie i optymistyczne, ale w większości pozbawiona treści politycznej".
"WSJ" ocenia, że ataki Harris na Donalda Trumpa były "mieszaniną prawdy i fałszu" i choć kandydatka Demokratów na prezydenta USA słusznie atakowała swojego republikańskiego rywala za próbę obalenia wyników wyborów z 2020 roku i za pochwały dla dyktatorów, to fałszywie oskarżała go o zamiar wprowadzenia ogólnokrajowego zakazu aborcji, czy też zakaz świadczeń socjalnych. Dziennik twierdzi, że mało konkretne były zarówno wypowiedzi Harris na temat planów gospodarczych, jak i polityki zagranicznej, choć przyznaje, że na ten drugi temat przemawiała autorytatywnie.
"Jej poparcie dla Ukrainy brzmiało jednoznacznie, ale w kwestii Izraela i Gazy chciała mieć jedno i drugie. Potępiła Hamas, ale ubolewała nad ofiarami w Gazie, które, jak sugerowała, są winą Izraela. Wspomniała o Iranie mimochodem, ale nie o Chinach. Jej prawdziwe poglądy i instynkty pozostają tajemnicą" - komentuje rada redakcyjna "WSJ".
Dziennik przewiduje, że mimo to konwencja i wystąpienie obecnej wiceprezydent dadzą jej dodatkowy wzrost poparcia w sondażach i krytykuje nieskuteczną kampanię Trumpa za to, że pozwolił Harris przedstawiać się jako kandydatki zmiany i optymizmu.
"Trump tak bardzo skupia się na problemach Ameryki – "amerykańskiej rzezi" – że Harris może zdominować teren nawet używając takich ogólników jak nadzieja i szanse. Republikanie będą musieli wyciągnąć z wiceprezydent jej poglądy polityczne, które będzie próbowała ukryć do samego końca. Nazywanie jej "towarzyszką Kamalą" nie pomoże, podobnie jak przyklejanie jej etykietek takich jak "marksistka" i "komunistka"" - ocenia "WSJ".
W podobny sposób wystąpienie Harris scharakteryzowała publicystka "WSJ" i była autorka przemówień Ronalda Reagana Peggy Noonan, która jednak chwaliła sprawność całej przeprowadzonej przez Demokratów konwencji, obfitującej w atrakcyjne telewizyjnie i emocjonalne momenty i jasny przekaz skierowany do centrowych wyborców.
"Ogólne wrażenie z konwencji podsumował mój krewny, który oglądając drugą noc, zauważył: "Oto, co mówią: Jesteśmy wielką koalicją, jesteśmy bardziej klimatem, niż partią i nie jesteśmy nim (Trumpem). Mnóstwo ludzi będzie chciało do tego dołączyć" - pisze Noonan, zauważając też, że Demokraci "ukradli" Republikanom ich tradycyjne tematy - wiarę i patriotyzm - i je sobie przywłaszczyli.
Publicystka zwraca jednak uwagę, że mimo to wyścig o prezydenturę wciąż jest bliski remisu i ocenia, że mimo dobrych przemówień, Harris jako kandydatka gorzej prezentuje się w mniej zaaranżowanych okolicznościach. Przyznaje przy tym, że Trump jest w słabej formie, a jego stare metody obrażania konkurentów nie działają tak, jak kiedyś.
"Można go zobaczyć na podium, jak w myślach grzebie w skrzynce z narzędziami, szukając odpowiedniego klucza lub młotka. Czy go znajdzie? Czy powróci do utartych schematów i "komunistki Kamali" i "niskiego IQ"? Jego losy mogą zależeć od odpowiedzi" - uważa Noonan.
Z Chicago Oskar Górzyński (PAP)
pp/