Jak pisze gazeta, sankcje - podobne do tych, które USA nałożyły na największe rosyjskie banki na początku inwazji - mają być głównym narzędziem Blinkena podczas jego rozpoczynającej się we wtorek wizyty w Chinach. Ich wprowadzenie miałoby oznaczać praktyczne odcięcie objętych nimi banków od transakcji dolarowych.
Dziennik wyraża jednak wątpliwość, czy nawet groźba tak poważnych sankcji jest w stanie nadszarpnąć "kompleksowy i kwitnący" handel między Pekinem i Moskwą, który umożliwił Rosji odbudowę przemysłu zbrojeniowego.
Już na początku kwietnia podczas swojej wizyty w Pekinie szefowa resortu finansów USA Janet Yellen ostrzegała, że banki umożliwiające transakcje wspierające rosyjski przemysł narażają się na ryzyko sankcyjne. Amerykańscy oficjele w ostatnich tygodniach prowadzą dyplomatyczna ofensywę w sprawie chińskiego wsparcia dla Rosji. Blinken uczynił problem jednym z głównych punktów dyskusji na spotkaniu szefów MSZ państw NATO oraz na ostatnim szczycie ministrów G7 w Capri, starając się skoordynować podejście USA i Europy. Według administracji USA to UE może mieć potencjalnie większy wpływ na zachowanie Pekinu z uwagi na to, jak kluczowy dla chińskiej gospodarki jest europejski rynek.
Podczas briefingu zapowiadającego wizytę Blinkena w Pekinie wysoki rangą przedstawiciel Departamentu Stanu sugerował, że Europa również jest gotowa podjąć działania i że "publicznie i prywatnie" wysyła podobne sygnały do Chin.
Do podobnie skoordynowanych publicznych i prywatnych nacisków na Pekin doszło w pierwszych miesiącach po rosyjskiej inwazji na pełną skalę. Początkowo dały one skutek, bo według ocen USA Chiny do tej pory nie wysłały Rosji uzbrojenia. Lecz wedle raportu Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) do gwałtownej zmiany w podejściu Pekinu doszło po spotkaniu Władimira Putina z przewodniczącym ChRL Xi Jinpingiem w marcu ub.r. Od tego czasu Chiny dramatycznie miały zwiększyć eksport materiałów potrzebnych rosyjskiemu przemysłowi do produkcji broni. Liczba transportów m.in. półprzewodników, części do śmigłowców czy maszyn przemysłowych potrzebnych do wytwarzania broni i sprzętu skoczyła z "kilku" do 30 tys. miesięcznie.
Mimo to według "WSJ" największe państwa europejskie nie były dotąd chętne do sankcji, zadowalając się faktem, że Pekin nie wysyła Rosji kompletnej broni. Dziennik odnotowuje, że po niedawnej wizycie w Pekinie Olafa Scholza kanclerz Niemiec zasugerował, że może zmienić politykę. Jednak pytany o to, nie złożył jasnej deklaracji, mówiąc jedynie, że kwestia towarów podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego) nie może być zignorowana.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
sma/