Wspólne ćwiczenia chińskich żołnierzy z białoruską armią przy granicy z Polską

2024-07-08 12:54 aktualizacja: 2024-07-09, 17:09
Chińscy żołnierze. Fot. PAP/EPA/	XINHUA / CHEONG KAM KA
Chińscy żołnierze. Fot. PAP/EPA/ XINHUA / CHEONG KAM KA
Chińskie i białoruskie wojska przeprowadzą wspólne ćwiczenia wojskowe "Atak Orłów 2024" z zakresu działań antyterrorystycznych w okolicach Brześcia na Białorusi - poinformowały w poniedziałek chińskie media. Według strony białoruskiej ćwiczenia zaplanowano na 8-19 lipca.

Ministerstwo obrony Chin przekazało, że wspólne manewry wynikają z "planu rocznego i konsensusu osiągniętego przez oba kraje".

"W kontekście operacji antyterrorystycznych obie strony przyjmą mieszany tryb szkolenia i przeprowadzą wspólne ćwiczenia w zakresie ratowania zakładników i wspólnych operacji antyterrorystycznych, w celu poprawy poziomu szkolenia i interoperacyjności uczestniczących wojsk oraz pogłębienia pragmatycznej współpracy" między nimi - podano w opublikowanym w niedzielę oświadczeniu.

Według resortu żołnierze chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) już przybyli na Białoruś, jednak nie sprecyzowano konkretnej daty rozpoczęcia i zakończenia ćwiczeń.

Z kolei w wydanym komunikacie prasowym białoruskiego ministerstwa obrony przekazano, że manewry zaplanowano w dniach od 8 do 19 lipca. Strona białoruska poinformowała też, że wspólne ćwiczenia pozwolą na wymianę doświadczeń, koordynację jednostek z obu państw oraz opracowanie podstaw dalszego rozwoju stosunków białorusko-chińskich w dziedzinie wspólnych szkoleń wojskowych.

Chiński dziennik "Global Times" zwrócił uwagę, że będą to pierwsze wspólne manewry armii tych państw, odkąd w zeszłym tygodniu Białoruś przystąpiła do Szanghajskiej Organizacji Współpracy, utworzonej z inicjatywy Rosji i Chin. Gazeta przypomina też, że Gwardia Honorowa ALW wzięła niedawno udział w paradzie wojskowej w Mińsku z okazji 80. rocznicy wyzwolenia Białorusi.

"Oba wydarzenia pokazały, że ALW jest zdolna do szybkiego transportu wojsk w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa" - napisał "Global Times", cytując niewymienionych z nazwiska obserwatorów.

Z Pekinu Krzysztof Pawliszak (PAP)

gn/