Wydarzenia lubińskie 1982 r. sprzeciwem wobec totalitarnego systemu. SN uniewinnił uczestnika zajść

2023-09-26 06:56 aktualizacja: 2023-09-26, 13:32
Pomnik Pamięci Ofiar Lubina ’82 przy Wzgórzu Zamkowym, Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Pomnik Pamięci Ofiar Lubina ’82 przy Wzgórzu Zamkowym, Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Wydarzenia, które miały miejsce w Lubinie 31 sierpnia 1982 r. były wyrazem sprzeciwu społeczeństwa wobec totalitarnego systemu - wskazał Sąd Najwyższy uchylając wyrok z czasów PRL i uniewinniając mężczyznę skazanego na trzy lata więzienia za udział w tych zajściach.

Uchylenia wyroku skazującego i uniewinnienia mężczyzny, który podczas manifestacji w Lubinie, według ówczesnego oskarżenia, miał rzucać w milicjantów kamieniami, domagał się w kasacji wniesionej do SN jesienią zeszłego roku Rzecznik Praw Obywatelskich. Według Rzecznika, skazany biorąc udział w wydarzeniach lubińskich - znalazł się w szczególnej sytuacji motywacyjnej, która - w ocenie RPO - wyłączała możliwość przypisania mu winy.

Sąd Najwyższy uznał skazanie mężczyzny za "oczywiście niesłuszne". Wskazał, że istniały poważne wątpliwości dowodowe, czy skazany rzeczywiście rzucał kamieniami w funkcjonariuszy MO.

Uzasadnienie SN

Niezależnie od tego w uzasadnieniu zapadłego w połowie września wyroku - do którego dotarła PAP - SN podkreślił, że wydarzenia, które miały miejsce w Lubinie "były wyrazem sprzeciwu społeczeństwa wobec totalitarnego systemu i prowadzonych przez ówczesne władze metod likwidacji ruchów stających w opozycji do narzuconego niedemokratycznego ustroju Państwa Polskiego, w tym wprowadzenia na terenie całego kraju stanu wojennego, w sposób niezgodny z obowiązującym nawet w tamtym okresie porządkiem prawnym". Dlatego działania ze strony mężczyzny, "zakładając hipotetycznie, że do nich doszło, nie mogły być uznane za przestępstwo".

"Szczególna sytuacja motywacyjna, w jakiej działał oskarżony, w konfrontacji z brutalnymi zachowaniami ówczesnych sił porządkowych używających nawet broni palnej i ostrej amunicji, czego skutkiem była śmierć kilku osób oraz obrażenia ciała wielu innych, wyłącza w takim wypadku winę" - napisano w uzasadnieniu.

Wyrok zapadł w Izbie Karnej SN w składzie trojga sędziów: Tomasza Artymiuka, Piotra Mirka i Małgorzaty Wąsek-Wiaderek.

Do wydarzeń, określonych później jako zbrodnia lubińska, doszło podczas stanu wojennego 31 sierpnia 1982 r. Wówczas w Lubinie milicjanci otworzyli ogień do protestujących robotników. Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak zginęli z rąk "władzy ludowej", kolejne 11 osób odniosło rany.

28 lipca 1982 r. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" wezwała do pokojowych manifestacji ulicznych na dzień 31 sierpnia 1982 r. Wybór daty nie był przypadkowy. Tego dnia mijała druga rocznica Porozumień Gdańskich, gdy 31 sierpnia 1980 r. w Stoczni komunistyczne władze reprezentowane przez Komisję Rządową oraz Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS) podpisały porozumienie pozwalające na tworzenie wolnych związków zawodowych.

Miejscem manifestacji w Lubinie miał być plac Wolności (ob. Rynek). Według ustaleń IPN o godz. 15.30 na placu było już ok. dwóch tys. osób. Z kwiatów układano krzyż. Manifestację prowadził jej współorganizator - Stanisław Śnieg (1927-2019). Protestujący wznosili okrzyki, m.in. "Znieść stan wojenny!". Śpiewano "Rotę”, „Boże, coś Polskę" z ostatnią zwrotką "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie". W tym czasie milicjanci użyli pierwszych granatów łzawiących. Stanisław Śnieg zapowiedział, że manifestacja dobiega końca, i zaapelował o rozejście się do domów. Chwilę później padły strzały z broni maszynowej, użyto także granatów łzawiących.

Nowe otwarcie

Przebieg tragicznych wydarzeń został udokumentowany na kilkudziesięciu zdjęciach przez Krzysztofa Raczkowiaka (1952-2016), wówczas fotografa i fotoreportera. Wykonał on również najsłynniejsze zdjęcie dokumentujące zbrodnię lubińską. Czterech biegnących w kierunku ówczesnej ul. Zawadzkiego (ob. Paderewskiego) mężczyzn niesie śmiertelnie rannego Michała Adamowicza, którego pocisk wystrzelony przez milicjanta dosięgnął, gdy mężczyzna biegł koło mostku nad potokiem Baczyna.

Proces trzech b. milicjantów zaczął się w 1993 r. i trwał kilkanaście lat. Zapadały w nim wyroki uniewinniające lub umarzające, które potem uchylano. W końcu wyroki skazujące usłyszeli: Bogdan G., b. z-ca komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy (kara roku i trzech miesięcy więzienia za kierowanie pacyfikacją), Tadeusz J., b. dowódca plutonu ZOMO (kara dwóch i pół roku) oraz Jan M., b. z-ca komendanta miejskiego MO w Lubinie (kara 3,5 roku więzienia).

Pod koniec zeszłego roku szef pionu śledczego IPN, prok. Andrzej Pozorski, mówił PAP o zainicjowanym projekcie "Archiwum Zbrodni", polegającym na przeprowadzaniu analizy akt zakończonych śledztw o przestępstwa popełnione w okresie stanu wojennego, pod kątem nowych możliwości dowodowych w tych sprawach.

Jak przekazywał prok. Pozorski m.in. podjęto na nowo śledztwo w sprawie pacyfikacji mieszkańców Lubina, którzy wzięli udział w pokojowej manifestacji związanej z rocznicą Porozumień Sierpniowych.

"By zobrazować skalę bezprawia działań formacji milicyjnych w Lubinie wystarczy powiedzieć, iż milicjanci dwóch plutonów ZOMO z Legnicy – a była to tylko część funkcjonariuszy MO biorących udział w atakowaniu demonstrantów - użyli tego dnia blisko 1000 sztuk amunicji, a strzały w kierunku mieszkańców Lubina oddawane były z dalszych odległości, sięgających 100 metrów, zaś w jednym przypadku 500 metrów. W tej sprawie wystąpiły nowe możliwości dowodowe, mogące doprowadzić do wykrycia sprawców bezprawnych działań, tych, którzy dotąd nie ponieśli odpowiedzialności. Śledztwo swoim zakresem obejmie także kwestie zacierania śladów owych przestępstw w celu uwolnienia od odpowiedzialności karnej ich sprawców" - mówił wtedy PAP szef pionu śledczego IPN. (PAP)

Autor: Marcin Jabłoński

pp/