Z kranu wypłynęła ryba. Trafiła do sądu jako dowód przeciw gminie w RPA

2024-05-12 16:33 aktualizacja: 2024-05-13, 11:37
Kran z płynącą wodą Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Kran z płynącą wodą Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Jedna z mieszkanek Komatipoort we wschodniej części Republiki Południowej Afryki odkręciła kran w kuchni i ze zdziwieniem zauważyła wypływającą z niego żywą rybę. W turystycznej gminie Nkomazi, do której należy Komatipoort, od roku trwa „kryzys kanalizacyjny”.

„Rybka była malutka, ale żyła i miała się dobrze” - powiedziała Lene Roux, przewodnicząca Stowarzyszenia Przygnębionych Mieszkańców Komatipoort. To z jej kranu wypłynęła ryba.

Dla mieszkańców Komatipoort incydent z rybą nie był zabawny, bo od lat borykają się z wyciekami ścieków, które wracają do ich mieszkań wraz z pitną wodą. Wszyscy żyją dzięki turystom, bo Komatipoort jest bramą do najsłynniejszego w RPA Parku Narodowego Krugera.

„Smród wyciekających ścieków był czasami tak silny, że goście w moim pensjonacie odmawiali jedzenia” - skarżyła się wielokrotnie Roux południowoafrykańskim mediom.

Z powodu zanieczyszczenia ewakuowano jeden z budynków mieszkalnych. Aby dostać się do sklepy spożywczego, klienci musieli brodzić w ściekach. Zanieczyszczenia zalały uprawiany wspólnie przez mieszkańców ogród warzywny. Opływająca miasteczko Rzeka Krokodyla zamieniła się w kanał ściekowy, uciekły z niej wszystkie stworzenia, którym zawdzięcza swoją nazwę - komentowali rozgoryczeni turyści.

Apele do władz gminy Nkomazi pozostały bez odpowiedzi, Stowarzyszenie Przygnębionych Mieszkańców Komatipoort poprosiło więc o pomoc Sąd Najwyższy.

Sprawa stała się głośna, śledziły ją media w całej RPA, a ryba stała się głównym dowodem mającym przekonać sąd, że władze miasteczka muszą pilnie naprawić system zaopatrzenia w wodę. Sąd dał się przekonać i w 21 kwietnia nakazał gminie, zarządcy gminy i burmistrzowi „pilne podjęcie kroków zaradczych w celu powstrzymania wycieku ścieków”.

Pozwani zostali zobowiązani do przedłożenia sądowi w ciągu 21 dni sprawozdania ze swoich działań.

Termin mija właśnie w niedzielę, ale gmina zanieczyszczeń nie usunęła. Zdesperowani mieszkańcy zapowiedzieli, że wrócą do sądu z prośbą o umożliwienie im przejęcia zarządzania pracami kanalizacyjnymi i dostawami czystej wody.

Z Monrowii Tadeusz Brzozowski (PAP)

mar/

mar/