Lama przyjechała do farmy w Jaworniku Polskim w poniedziałek. Chwilę później uciekła z zagrody. „Weszła do stajni, przywitała się z innymi zwierzętami, ale przestraszyła się szczekającego szczeniaka. Staranowała płot i wydostała się poza ogrodzenie” – opowiada właściciel Leszek Smajdor.
Lamy to przyjazne, łagodne, ale też bardzo płochliwe zwierzęta. Gdy poczują zagrożenie bronią się ucieczką. „Nie zdążyła jeszcze oswoić się z nami i nowym miejscem. Była zestresowana i jeszcze nieufna” – tłumaczy opiekun zwierzęcia.
Uszatek, bo tak nazywa się lama, ma głowę na wysokości około 2 metrów i waży blisko 70 kg. Jest brązowego umaszczenia. Nie kopie, nie gryzie, od urodzenia miał kontakt z dziećmi. Wygląda jakby ktoś obciął mu uszy, ale tak naprawdę sam sobie je odmroził. „Wybraliśmy go, żeby się nim zaopiekować, żeby miał dobre życie. On jest po prostu do kochania” – mówi ze wzruszeniem Leszek Smajdor.
We wtorek opiekunowie wznowili poszukiwania lamy. Chodzą po lesie, tropią zwierzę po jego śladach, ale te znikają pod śniegiem. W kilku miejscach zostawili dla Uszatka marchewki, żeby zwabić uciekiniera. „Lamy mają w zwyczaju wypróżniać się w tym samym miejscu. Znaleźliśmy taki ślad, liczymy, że tam wróci” - opowiada z nadzieją właściciel lamy.
Jeżeli ktoś zauważy Uszatka nie powinien do niego podchodzić, bo ucieknie dalej. Lepiej, żeby skontaktował się z jego opiekunami. (PAP)
Autorka: Agnieszka Lipska
mmi/