Sąd Okręgowy w Słupsku skazał w piątek 34-letniego Artura M. na karę łączną 25 lat więzienia za zabójstwo sąsiada, którego ciało oskarżony wrzucił do szamba oraz za wielokrotne grożenie śmiercią świadkowi zbrodni, swojej ówczesnej dziewczynie Julii Ś. Artur M. karę ma odbyć w systemie terapeutycznym.
Po trwającym nieco ponad rok procesie Sąd Okręgowy w Słupsku w piątek wydał wyrok na 34-letniego Artura M. oskarżonego o zabójstwo swojego sąsiada Mariana M., do którego doszło 15 sierpnia 2021 w Pobłociu (pow. słupski, woj. pomorskie) oraz o wywieranie wpływu na swoją ówczesną dziewczynę, świadka zbrodni, Julię Ś. poprzez wielokrotne grożenie jej śmiercią.
W piątek, przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego sędzia Jarosław Turczyn, skazał Artura M. na karę łączną 25 lat pozbawienia wolności. Zbrodni oskarżony dopuścił się w warunkach recydywy, będąc wcześniej karanym m.in. za przestępstwa pobicia, za co odsiedział łączny wyrok 1 roku i trzech miesięcy.
Sędzia Turczyn podkreślił, że orzeczoną karę oskarżony ma odbyć w systemie terapeutycznym. Ponadto zasądził na rzecz pokrzywdzonych wdowy i córki po zmarłym zadośćuczynienie po 30 tys. zł. Artur M. ma także pokryć koszty zastępstwa procesowego, koszty sądowe i zapłacić opłatę.
Marian M. był uderzany przez Artura M. wielokrotnie pięścią i nieustalonym tępokrawędzistym lub obłym narzędziem w głowę, kopany po niej, co spowodowało liczne obrażenia, w tym złamania kości twarzoczaszki oraz kości sklepienia podstawy czaszki. Ponadto oskarżony zaciskał na szyi pokrzywdzonego bandaż, powodując obrażenia krtani i doprowadzając do jego śmierci w wyniku uduszenia gwałtownego. Chcąc ukryć zwłoki oskarżony wrzucił ciało Mariana M. do zbiornika z nieczystościami. Swojej dziewczynie kazał posprzątać krew z podłogi i ścian, wyprać ubrania i „siedzieć cicho”.
„Nie ulega wątpliwości, że oskarżony dopuścił się obu czynów z zamiarem bezpośrednim” – mówił sędzia Turczyn, uzasadniając ustnie wydany wyrok.
Stan faktyczny sąd ustalił dzięki zeznaniom świadków, w tym Julii Ś. oraz biegłych. W toku postępowania, co zaznaczył sędzia Turczyn, sąd dostrzegł zmianę w wyjaśnieniach oskarżonego, co do użycia bandaża, by nieco złagodzić swoją rolę w zbrodni. „Sąd tę linię obrony odrzucił” – zaznaczył sędzia Turczyn.
Wskazał, że zgodnie z opinią biegłej z zakresu medycyny sądowej, obrażenia Mariana M. nie mogły powstać jedynie w wyniku uderzeń „gołą pięścią”, czego próbował dowodzić oskarżony. Były zadawane z siłą młota, krew była na ścianach.
„Oskarżony chciał pozbawić życia Mariana M. To oskarżony, nie pokrzywdzony, panował nad całą sytuacją” – mówił sędzia Turczyn, w odniesieniu do wydarzeń z dnia zabójstwa, gdy Marian M. i Artur M. w towarzystwie Julii Ś. pili alkohol. W pewnym momencie oskarżony, widząc, że sąsiad dobiera się do jego dziewczyny, pobił go i kazał mu wyjść z domu. Marian M. tego nie zrobił i gdy sytuacja się powtórzyła, Artur M. go zabił.
„Tych zdarzeń nie można interpretować na korzyść oskarżonego” – zaznaczył sędzia Turczyn.
Dodał, że biegli wykluczyli zniesienie poczytalności lub jej znaczne ograniczenie u oskarżonego. Spożywanie alkoholu i zażywanie środków psychotropowych nie są przesłanką do takich diagnoz.
Sąd wziął pod uwagę także okrucieństwo popełnionej zbrodni, ale i opinie biegłych psychiatrów i psychologa, którzy uznali, że istnieje szansa na przywrócenie oskarżonego do społeczeństwa, jeśli będzie poddany terapii. „Ta kara jest eliminacyjna, ale nie bezwzględnie. Oskarżony ma szansę wrócić do społeczeństwa” – powiedział sędzia Turczyn. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokurator Prokuratury Rejonowej w Słupsku Marcin Natkaniec w mowie końcowej wnosił o wymierzenie oskarżonemu łącznej kary dożywocia, którą Artur M. miałby odbyć w systemie terapeutycznym.
„Oskarżony dobrze wiedział, jak na niego działają alkohol i środki, które zażywał. On zdawał sobie sprawę, że wtedy jest mniej odporny na bodźce zewnętrzne, które mogły dotyczyć jego osoby i reaguje na nie agresją” – podkreślił prokurator.
„Tak naprawdę nie chodziło mu o obronę Julii Ś., o obronę jej +honoru+, w mojej ocenie pokrzywdzony naruszył +jego własność+. Pokrzywdzony sprzeciwił się oskarżonemu, który w życiu kierował się tylko swoim interesem. Każdy bodziec, który uderzał w oskarżonego, powodował, że postępował agresywnie” – wskazywał prokurator.
Obrońca adw. Bartłomiej Tutak chciał, by jego klienta sąd potraktował łagodnie. Wniósł także o zmianę kwalifikacji pierwszego z zarzucanych czynów z zabójstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnym działając w obronie Julii Ś.
„Oskarżony starał się wrócić do normalności, chciał zbudować relacje rodzinne, oczywiście widzimy, że z perspektywy czasu to się nie udawało. Chciał zerwać z nałogiem, chce to zrobić, poddać się resocjalizacji. (…) Współpracował z organami ścigania, z sądem, by stan faktyczny ustalić prawidłowo. (…)To co się stało nie było sytuacją zerojedynkową. Pierwsza sytuacja konfliktowa wskazuje na to, że gdyby Marian M. opuścił wtedy dom, to by żył. Eskalacja konfliktu doprowadziła do sytuacji, z którą mamy do czynienia i za którą oskarżony bierze odpowiedzialność” – powiedział w mowie końcowej adw. Tutak.
Oskarżony przeprosił rodzinę Mariana M. i Julię Ś. „Jest ciężko mi z tym, wiem, gdzie popełniłem błędy. Jestem osobą uzależnioną, nie działałem racjonalnie, stanąłem w obronie kobiety, którą kochałem. Próbowałem funkcjonować na wolności. Wyjechałem zagranicę. Miałem działalność gospodarczą. Coś nie poszło.
Do zabójstwa Mariana M. doszło 15 sierpnia 2021 r. w rodzinnym domu Artura M. w Pobłociu. Jego ciało wyłowiono z szamba 5 listopada 2021 r. Do zatrzymania Artura M. doszło dopiero w grudniu 2021 r. w pociągu w Lęborku. Był poszukiwany listem gończym.(PAP)
autorka: Inga Domurat
sma/