Mieszkający w Gnieźnie Dawid F. i Mateusz przyjaźnili się. Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 11 na 12 listopada 2021 roku. Według ustaleń śledczych, Dawid F. zadał koledze wiele ciosów; Mateusz został zabrany do szpitala gdzie zmarł. Matka pokrzywdzonego – jak wskazywała – była w stanie rozpoznać syna w szpitalu jedynie po tatuażu.
Prokuratura oskarżyła Dawida F., że "działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, dokonał zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem małoletniego Mateusza w ten sposób, że wielokrotnie zadawał pokrzywdzonemu ze znaczną siłą uderzenia rękoma, kopał go po głowie, twarzy i całym ciele, kontynuując zadawanie tych uderzeń mimo doprowadzenia leżącego na podłodze pokrzywdzonego do stanu bezwładności, czym spowodował ciężkie obrażenia czaszkowo-mózgowe, w następstwie których pokrzywdzony zmarł pomimo udzielenia mu pomocy medycznej". Dawida F. oskarżono także o posiadanie narkotyków.
Proces mężczyzny ruszył we wrześniu ub. roku. Oskarżony przyznał się w sądzie jedynie do pobicia Mateusza, a nie przyznał się do tego, że chciał go zabić.
We wtorek sąd zamknął przewód sądowy i strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Wojciech Markiewicz przypomniał w trakcie mowy końcowej, że „oskarżony mówi, że motywem ataku było odkrycie kradzieży – 50 zł na jego szkodę. I dodaje, że został podstępnie odurzony przez małoletniego pokrzywdzonego, który miał mu dorzucić narkotyk do drinka. Mateusz nie ustosunkuje się już do tych twierdzeń, natomiast co o tej wersji zdarzeń mówią zgromadzone dowody? 23 obrażenia – tyle biegli ujawnili na ciele zmarłego pokrzywdzonego. Ile obrażeń ujawniono w toku oględzin na ciele Dawida F. – żadnego”.
Przebieg zabójstwa nagrał się
„Na nagraniach z telefonu komórkowego ofiary zarejestrowano, jak Dawid F. zadaje ciosy, cierpienie, bezwładnie leżącemu na posadzce pokrzywdzonemu (…) Uwzględniając rodzaj i ilość obrażeń, jakich doznał pokrzywdzony, powiedzieć trzeba, że okrucieństwo to zarejestrowano tylko częściowo (…) To, co odnotowano, jest tak nieludzkie, bezwzględne i okrutne, że gdyby nie ten dowód trudno by było uwierzyć, że ten młody człowiek, student, prowadzący względnie normalne życie, jest do tego zdolny” – dodał.
Prokurator zażądał dla oskarżonego kary 25 lat pozbawienia wolności (wskazując, że młody wiek oskarżonego jest jedyną okolicznością łagodzącą). Prokurator wniósł także o orzeczenie pozbawienia praw publicznych Dawida F. na okres 10 lat, a także o orzeczenie na rzecz matki Mateusza, oskarżycielki posiłkowej, kwoty 200 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
Pełnomocnicy oskarżycielki posiłkowej wnieśli o karę dożywotniego pozbawienia wolności dla oskarżonego i kwoty 300 tys. zł na rzecz oskarżycielki posiłkowej.
Matka Mateusza również zwróciła się do sądu o najwyższy wymiar kary. Ze łzami w oczach powiedziała: „będę mówiła jak matka, jak by pani (sędzia) się poczuła, panie (ławniczki), jako matki, jakby straciły swoje dzieci? Czy panie by chciały żeby ten zwyrodnialec chodził jeszcze po ulicy? Jak by pani chociaż tym jednym wyrokiem dając mu dożywocie uratowała chociaż jedno życie, jedną rodzinę żeby nie cierpiała (…) ja nie chcę, żeby on jeszcze kiedyś chodził po ulicach, a Mateusz gdzie jest?”.
Obrońca Dawida F. adw. Jędrzej Kwiczor podkreślił w mowie końcowej, że oskarżony nie chciał zabić Mateusza, nie miał też takiego zamiaru, bo – jak wskazał – gdyby taki zamiar miał, to miał też „dogodne” warunki; był środek nocy, byli sami w mieszkaniu, a choćby w kuchni były różnego rodzaju sztućce, czy inne przedmioty w domu.
Obrońca oskarżonego dodał też, że jest przekonany, że oskarżony rzeczywiście nie pamięta tego, co się wydarzyło. Jak mówił, „jestem pewny, że ten mężczyzna tego nie pamięta. Wiem to stąd, że to ja przekazałem mu tę wiadomość najgorszą, że Mateusz nie żyje. Było to w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych KPP w Gnieźnie. Tego obrazu strachu przebiegającego przez jego twarz i tego bólu, żalu, lęku, wszystkich najbardziej negatywnych emocji, jakie mogą tylko u człowieka wystąpić, które zaobserwowałem na twarzy mojego klienta, nigdy nie zapomnę”.
Dodał, że „z punktu technicznego wszystkie obrażenia, których doznał Mateusz padły z ręki Dawida F. - ale to nie znaczy, że było to zabójstwo i to nie znaczy, że było to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem”.
Odnosząc się do zeznań świadków, kolegów pokrzywdzonego i oskarżonego, zaznaczył, że „zeznania tych świadków, tych młodych mężczyzn przed tym sądem dają przerażający obraz młodzieńczej narkomanii, w którą uwikłane było całe to środowisko; Dawid, jego koledzy, Mateusz. Dają oni przykład ludzi osamotnionych, których nawet rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że osoby te mogą mieć problemy. Młodzież, która została jeszcze całkiem niedawno pozbawiona relacji społecznych na skutek pandemii - to wszystko odbija się i to wszystko jako prawnicy widzimy każdego dnia w różnych postępowaniach. To jest młodzież zagrożona i do tej młodzieży należał również i Dawid F. i Mateusz”.
Przypomniał, że Dawid F. na pewnym etapie swojego życia chciał zerwać z narkotykami, regularnie był kontrolowany i testowany przez rodziców. Ograniczył też spotkania ze znajomymi i imprezy. Kwiczor dodał, że w dniu, w którym doszło do zdarzenia Dawid F. „miał motywację do tego, by nie brać narkotyków, bo wiedział, że jak tylko rodzice wrócą do domu, to zrobią mu test, zaszył się w domu. Ale wtedy zadzwonił Mateusz, a Dawid postanowił mu pomóc (…) Dawid nie miał tego dnia narkotyków, nie chciał ich mieć i nie chciał ich zażyć. Nie chciał też pokrzywdzonego zabić” – powiedział.
„Gdyby wyrzuty sumienia miały twarz, gdyby jest spersonifikować, miałyby twarz Dawida F. Ten człowiek - nie wiem czy to łaska, czy przekleństwo - że on całości tego zdarzenia nie pamięta, ale poczuwa się do winy, przeprasza – i ja mu wierzę” – dodał.
Dawid F. zwrócił się do sądu o sprawiedliwy wyrok i danie mu szansy. „Pragnę na początku jeszcze raz państwa przeprosić i wiem o małej wartości dla państwa moich słów, ale naprawdę niczego w życiu nie żałuję tak bardzo, jak tego co uczyniłem. Nie byłem świadomy tego co robię i naprawdę nie pamiętam praktycznie niczego z tej nocy. W pełni poczuwam się do winy i zadania wszystkich ciosów, wskutek czego mimowolnie nastąpiła tak tragiczna śmierć mojego, mogę to śmiało powiedzieć, przyjaciela śp. obecnie Mateusza” - powiedział.
„Naprawdę nie chciałem tego uczynić, bardzo tego żałuję. Pogubiłem się w swoim życiu, lecz chciałem to za wszelką cenę starać się zmienić, naprawić. Chciałem zacząć z powrotem normalnie żyć, a teraz wiem, że nie będzie to już możliwe, to brzemię mi na to nigdy nie pozwoli i tak naprawdę wyrzuty sumienia dręczyć mnie będą bez końca, do końca mojego życia. Niezależnie od wyroku tak naprawdę ukarany będę do końca swojego życia. Nie będę mógł spojrzeć normalnie w lustro bez pogardy do siebie i chodzić codziennie z uśmiechniętą twarzą” – dodał.
Matka Mateusza po tych słowach zwróciła się ze łzami do oskarżonego: „Ale żyjesz. Z tobą się spotkają rodzice, a ja? Idę do kamienia” – powiedziała.
Sąd Okręgowy w Poznaniu ma wydać wyrok w tej sprawie w czwartek. (PAP)
autor: Anna Jowsa
mar/