Holenderski żeglarz napisał na piasku SOS i zapalił pochodnie, licząc, że zostanie zauważony. Jak relacjonuje dziennik "Algemeen Dagblad" okazało się to skuteczne, gdyż zostało to dostrzeżone przez helikopter amerykańskiej straży przybrzeżnej.
"Służby ratunkowe zrzuciły na wyspę żywność, wodę i radio. Holender przekazał, że przebywa na wyspie od trzech dni" – czytamy w "AD". Niedługo później został on zabrany na pokład statku, który znajdował się w okolicy. Jak podaje dziennik, mężczyzna jest zdrowy.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
jc/